Kluczowy dla przyszłości Sergio Pereza wyścig F1 nie zrobił szczególnego wrażenia na jego dwóch szefach. Helmut Marko i Christian Horner nie mieli do powiedzenia niczego wybitnie pozytywnego po GP Belgii.

W ostatnim czasie jednym z głównych tematów światka Formuły 1 jest obsada drugiego fotela w Red Bullu na dalszą część sezonu. Oczywiście cała dyskusja jest spowodowana fatalną dyspozycją Checo, a co za tym idzie, coraz mniejszą przewagą w mistrzostwach konstruktorów. Ze względu na nadchodzącą przerwę wakacyjną to właśnie tę rundę uznawano za najważniejszy sprawdzian w kontekście posady Pereza.

Sergio miał dziś szansę dopisać spory plus przy swoim nazwisku, gdyż zapowiadało się na dobry wynik. Mimo startu z 2. pozycji dojechał jednak dopiero na 8. miejscu, co finalnie dało 7. lokatę po dyskwalifikacji George’a Russella.

Taki rezultat Meksykanina gorzko ocenił Helmut Marko. Austriak przyznał, że po czasówce miał nadzieję na coś więcej, a w grze na drugi fotel jest kilka nazwisk. 

- Sergio miał okazję osiągnąć dobry wynik, startując z drugiego miejsca - powiedział Marko dla niemieckiego Sky. - Niestety tak się nie stało. Zwłaszcza w ostatnim etapie wyścigu całkowicie się posypał, osiągając czasy okrążeń na poziomie 1:48. To, co wyglądało tak pozytywnie w kwalifikacjach, niestety nie przełożyło się na wyścig.

- Przeanalizujemy ogólną sytuację na 2025 rok. Posiadamy do wyboru kilku kierowców i mamy koncepcję. Oczywiście każdy wynik jest istotny dla Sergio, a ósme miejsce z drugiej pozycji na starcie z pewnością nie jest tym, czego oczekiwaliśmy.

Wielu wypowiedzi udzielił też Christian Horner. Choć podkreślał, że zależy mu na Sergio, to jednocześnie coraz wyraźniej zadawał się zwracać uwagę na topniejącą przewagę nad McLarenem.

- Ruszaliśmy z pierwszego rzędu, ale naszym prawdziwym i osiągalnym celem było zajęcie 3. i 5. miejsca - powiedział szef RBR. - Osiągnęliśmy P5 [przed dyskwalifikacją Russella], ale nie P3. Patrząc na pozycję startową [Pereza], nie wyobrażaliśmy sobie, że zacznie z P2, a ukończy na P8. 

- Nikt nie chce podjąć decyzji [o zmianie składu]. Wy ciągle o tym piszecie, codziennie, ale w zespole chcemy mu pomóc. Widzieliśmy śladowe ilości tempa. W ostatni weekend był dobry i miał czwarte najlepsze tempo, lecz wcześniej zaliczył trudną sobotę i kraksę w kwalifikacjach. Wczoraj zrobił dobrą robotę. Pięć setnych za Leclerciem na używanych oponach i pierwszy rząd - to była wielka sprawa. A dziś w wyścigu po prostu się posypał. 

- Trzeba rozważyć wiele rzeczy, ale współpraca [z Verstappenem] była świetna. Checo to znakomity gracz zespołowy, wielki. Dlatego wybraliśmy go po sezonie 2020. Wygrał dla nas 6 Grand Prix. To nasza najlepsza para kierowców pod kątem sukcesów. Jego problemy frustrują wszystkich. Każdy chce, żeby szło mu dobrze. Zespół był i stoi za nim. To boli, gdy widzimy go w takim położeniu.

- Na jutro zaplanowane jest spotkanie, ale ono nie dotyczy tylko Checo. Będą też inne tematy, jak zwykle przed przerwą wakacyjną. Zwiększenie przewagi Maxa sprawi, że on sam będzie wypoczywał trochę lepiej. My natomiast skupiamy się na klasyfikacji konstruktorów, gdzie znowu straciliśmy 7 czy 8 punktów [9 po dyskwalifikacji]. Musimy odwrócić to po przerwie, już w Zandvoort. [Perez] jest najbardziej świadomy ze wszystkich, że potrzebujemy obu aut i musimy wrócić do tego, co było na początku roku. 

Pytany o nadchodzący test, w którym porównani mają zostać Daniel Ricciardo i Liam Lawson, odparł: - To będzie dzień filmowy, a więc dojdzie tam do filmowania. Chodzi o nagrania. Pojadą obecnym bolidem, bo można zaliczyć w nim 200 km. Obaj wykonają wiele nagrań.