Andrea Stella wyjawił, co stało za słabszym wynikiem Oscara Piastriego w dzisiejszym wyścigu na Hungaroringu.
Australijczyk zaliczył świetny start zawodów i przez pewien czas jechał nawet na 2. pozycji. Później natomiast nie było już tak dobrze, bowiem kolejność pit stopów McLarena pozwoliła Lando Norrisowi na przeskoczenie swojego kolegi.
- Jeśli chodzi o sytuację po pierwszym pit stopie, to po prostu trzeba było podążać za normalną sekwencją zmian - powiedział szef zespołu. - Z reguły pokrywa się ruchy rywali tym samochodem, który jest bardziej narażony, a dopiero potem zjazd wykonuje ten drugi. Okrążenie wyjazdowe Lando było niezwykle szybkie i dlatego Oscar stracił miejsce.
- Szczerze mówiąc, nasze podejście jest takie, że priorytetowo traktujemy zespół, a następnie zajmujemy się wewnętrzną sytuacją. Gdy walczysz z innymi, należy bardzo uważać na to, by nie doprowadzić do wewnętrznej batalii, która obróci się przeciwko nam. Patrząc na zeszłoroczny wyścig, może właśnie to stało się z czerwonym bolidem, co przecież okazało się bardzo kosztowne. Chcemy unikać takich zajść.
Na domiar złego w dalszej fazie rywalizacji pochodzący z Melbourne zawodnik nie miał takiego tempa, by utrzymać za sobą Sergio Pereza czy Lewisa Hamiltona, przez co ostatecznie spadł na 5. pozycję.
- Podczas drugiego stintu Lando miał nieco więcej tempa, ale żeby być uczciwym względem Oscara, musimy wspomnieć, że miał pewne uszkodzenia - dodał Włoch. - To sprawiło, że tracił kilka dziesiątych. Ponieważ była to utrata docisku z tyłu, pojawiła się też większa degradacja opon. Częściowo właśnie to było odpowiedzialne za jego problemy z utrzymaniem się blisko Lando i innych bolidów.
- Wydaje mi się, że podaliśmy mu tę informację, ale w wyścigu działo się bardzo dużo. Oscar jest natomiast takim człowiekiem, który nie szuka wymówek. Nie byłbym więc zaskoczony, jeśli nawet by o tym nie wspominał. Zakładamy, że do uszkodzenia [podłogi] doszło po szerokim wyjeździe na tarkę, a niekoniecznie tylko i wyłącznie podczas walki z Perezem. To mogło się zdarzyć w obu tych sytuacjach.
- Musimy też ocenić, jaką cenę zapłaciliśmy za to, że naciskaliśmy na początku przejazdów. Przykładowo Hamilton zaczynał bardzo wolno, ale potem czekało na niego dodatkowe tempo. Kierowcy zawsze trudno ocenić, jaki wpływ na końcówkę stintu będą miały okrążenia z pierwszego etapu.
Piastri, jak powiedział jego przełożony, faktycznie nie wspominał o zachowaniu podłogi, a przede wszystkim zwracał uwagę na to, co sam może zrobić, by uniknąć powtórki z rozrywki.
- Był to mój pierwszy wyścig, w którym doświadczyłem takiej degradacji i tylu pit stopów - rzucił Oscar na gorąco. - Myślę, że to był główny czynnik. Na pierwszym stincie ułatwiłem sobie życie, ale potem nie było już tak łatwo. Mam więc wiele do nauki, ale i tak wyciągnęliśmy z tego 5. miejsce, co jest całkiem miłą pozycją.
- Podcięcie może było potężniejsze, niż zakładaliśmy, ale ostatecznie to nie zmieniło mojej niedzieli. Nie miałem tempa, by rzucić wyzwanie Lando. Dla mnie najważniejszą kwestią jest przeanalizowanie zachowania opon. Mogę robić najlepsze starty i pierwsze stinty na świecie, ale jeśli potem się nie utrzymam, to co mi z tego? Niestety nie da się tego wyuczyć w treningach, więc trzeba iść trudniejszą drogą i robić to w wyścigach.