Szef McLarena zdradził, jakie wnioski przyniosła analiza ogromnych kontrowersji z GP Węgier, gdzie Lando Norris musiał oddać pierwszą pozycję Oscarowi Piastriemu.

Formuła 1 znajduje się już w Belgii i przygotowuje się do kolejnego wyścigu, ale po kwalifikacjach na Spa Andreę Stellę poproszono o cofnięcie się do Hungaroringu. Było to spowodowane jego własnymi wypowiedziami - choć bronił w nich decyzji zespołu, to jednak przyznał, że jak zwykle dokładnie przyjrzy się sprawie.

Udzielając odpowiedzi, Włoch wygłosił kilkuminutowy monolog, w którym poruszył sporą liczbę wątków. Głównym z nich było zaznaczenie, że ze względu na obrane cele taktyka była odpowiednia, aczkolwiek podczas przygotowań pojawił się pewien błąd  w postaci niedopatrzenia.

- Ogólnie nasze podejście zawsze jest takie, że chcemy zmaksymalizować wnioski, które wyciągamy i z rzeczy pozytywnych, i z okazji do rozwoju - tłumaczył Stella. - [Na Węgrzech] musieliśmy rozważać powrót Verstappena. Oczywiście potem przyblokowano go w tłoku, ale miał takie tempo jak my i ciągle przedłużał przejazdy, więc nie chcieliśmy zjechać za wcześnie. Jednocześnie nie chcieliśmy wyjechać za Hamiltonem, szczególnie w przypadku Lando. To oznaczało, że w pewnym momencie najprostszą drogą, aby zagwarantować McLarenowi 1-2, były zmiany opon w takiej kolejności, w jakiej je wykonaliśmy.

- Myślę jednak, że tą rzeczą, którą wyciągamy, jest lepsze przygotowanie sytuacji przed wyścigiem. Chodzi o to, aby nigdy nie okazało się, że planujesz podróż, gdy już lecisz samolotem. To złota zasada przy każdym rodzaju wyzwania i odpowiedzialny za to jest zespół. To moja odpowiedzialność. Przystąpiliśmy do wyścigu i przygotowaliśmy wiele, wiele rzeczy, ale ta jedna nie została przedyskutowana, że tak to nazwę. To na pewno coś, co musi zostać z nami.

Inną i wartą wyróżnienia kwestią jest spojrzenie na to, jaką szansę mógłby mieć Norris, gdyby wszystko rozegrało się z większym wyprzedzeniem.

- Mieliśmy kilka spotkań z kierowcami i pytaliśmy, jakich sytuacji nie przedyskutowaliśmy, abyśmy mogli je dorzucić - kontynuował Andrea. - Chciałbym tu podkreślić jakość tych rozmów i to, jak konstruktywne są, przynajmniej wraz z Oscarem, Lando i inżynierami. Dzięki nim dotarło do nas, iż sam Lando potrzebował paru okrążeń, aby zdać sobie sprawę z sytuacji. 

- Dla niego to też jest nowa rzecz, to znaczy walka o mistrzostwo. On musi sobie zdać sprawę, co to oznacza i w jakim jest położeniu. Will [Joseph, inżynier wyścigowy] mu w tym pomógł. Ja miałem 100% pewności, że wyścig zakończy się w odpowiedni sposób. W pewnym sensie była to też stracona okazja po stronie Lando. Gdyby oddał miejsce od razu, to miałby 20 okrążeń, aby powalczyć o zwycięstwo.

Długa odpowiedź Włocha została zamknięta metaforą, która doskonale pasuje do jego stylu wypowiadania się do mediów.

- Mówimy wewnątrz w McLarenie, że ważne jest ciągłe budowanie, budowanie i budowanie. Gdy wali się drzewo, to robi się bardzo głośno, ale wtedy tak naprawdę istotne jest, aby pomyśleć o rosnącym lesie - a ten rośnie po cichu. Czasem walące się drzewo daje natomiast mnóstwo informacji o tym, w jaki sposób sprawić, aby wyrósł las. To jest mój wniosek, którym dzielę się dość otwarcie. Ale jednocześnie to coś, co dobrze oddaje kulturę McLarena.