McLaren złożył wniosek o ponowne rozpatrzenie kontrowersyjnej kary Lando Norrisa z wyścigu F1 w Stanach Zjednoczonych.
W środowisku Formuły 1 wciąż nie milkną echa ostatniej potyczki dwóch tegorocznych pretendentów do mistrzowskiej korony, którzy starli się ze sobą w końcowej fazie zawodów na torze COTA. Twarda postawa Verstappena doprowadziła wówczas do tego, że zarówno on, jak i Norris znaleźli się poza torem, co oczywiście nie umknęło uwadze sędziów. Finalnie za winnego uznano w tym przypadku reprezentanta stajni z Woking, co zostało wytłumaczone tym, iż nie był na równi ze swoim rywalem na wysokości wierzchołka, stracił prawo do zakrętu i wyprzedził rywala z pomocą pobocza.
Jak się jednak okazuje, cała ta historia będzie miał swój dalszy ciąg, gdyż papajowy obóz poprosił o ponowne rozpatrzenie tego wątku. Analiza materiału ruszy w piątek o 22:30 czasu polskiego, ponieważ na ten termin zwołano posiedzenie komisji sędziowskiej. Procedura w tej sytuacji będzie standardowa - jeżeli panel dopatrzy się dostarczenia nowego i istotnego dowodu, który był niedostępny w trakcie podejmowania pierwotnej decyzji, to wniosek zostanie zaakceptowany. Dopiero później może odbyć się faktyczna rewizja incydentu.
Jedna z interpretacji sugeruje, że McLaren może bazować na nowym nagraniu z przedniej części bolidu oznaczonego numerem 1. Z tej perspektywy widoczne jest, że to urzędujący mistrz świata jest w pozycji atakującej, bo znajduje się wyraźnie z tyłu. Przyjęcie takiego punktu widzenia oznaczałoby, że doszło tu do ataku Verstappena po wewnętrznej, a nie ataku Norrisa po zewnętrznej.
Ponieważ wytyczne w dużej mierze skupiają się na zachowaniu kierowcy atakującego, to w takiej sytuacji należałoby wziąć pod uwagę fakt, iż Max sam nie zmieścił się w torze, co pierwotnie wydawało się być zignorowane. Więcej na ten temat powiedział w czwartek sam Lando (szczegóły TUTAJ).
Powodzenie takiej operacji jest jednak bardzo wątpliwe. Ze względu na to, jak często odrzucano dowody w przeszłości, przed sezonem 2024 wyraźnie zmniejszono okienko na składanie wniosków (z 14 dni do 96 godzin). W sędziowskich uzasadnieniach często można było przeczytać, iż materiały były np. nowe, lecz nieistotne. Sama interpretacja jest też o tyle naciągana, iż w całym pojedynku oczywistym aspektem było to, kto atakował, a kto bronił pozycji.
W tym wszystkim interesująca jest jeszcze jedna rzecz. Na gorąco sam szef McLarena, Andrea Stella, był przekonany, że walka o rewizję nie ma żadnego sensu.
- Nie wydaje mi się, że istnieje nowy i istotny dowód - powiedział Włoch w niedzielę. - Chodzi o to, że jedyne dowody, których jak do tej pory użyliśmy podczas oceniania naszej interpretacji, są już teraz dostępne. Wniosek o prawo do rewizji nie będzie więc skuteczny, bo nie potrzeba tu nowego dowodu. To tylko kwestia interpretacji.