Oscar Piastri tuż przed rozpoczęciem kolejnego weekendu F1 potwierdził, że McLaren postanowił porzucić sportowe reperkusje, które po Singapurze miały być wymierzone w Lando Norrisa. To konsekwencja sprintu z Grand Prix USA.

Drobna kolizja, do której doszło na starcie wyścigu o Grand Prix Singapuru pomiędzy reprezentantami stajni z Woking, nie przeszła bez echa wewnątrz zespołu. Jak okazało się tydzień temu, po tamtym zajściu wyciągnięto jakieś konsekwencje wobec Lando Norrisa, aczkolwiek oficjalnie nie chciano wyjawić, co to będzie. Sam Brytyjczyk zapowiadał tylko, że to coś niedużego, co da się wyłapać. 

Tym samym w środowisku F1 zaczęto szukać, jaką karę naprawdę mógł dostać wicelider mistrzostw. Już po zaledwie jednym dniu zwrócono uwagę, że sprawa miała dotyczyć kolejności wyjazdów na tor w finałowym segmencie kwalifikacji. W ramach rekompensaty za Singapur Oscar Piastri miał do końca sezonu utrzymać pierwszeństwo wyboru.  

Wszystko uległo jednak zmianie po sobotnim sprincie w Teksasie, gdzie w pierwszym zakręcie doszło do niefortunnego zdarzenia, w którym ucierpiały oba McLareny. Choć Zak Brown pierwotnie obarczył winą za to zajście Nico Hulkenberga, to bardzo szybko wycofał się ze swoich słów, a kilka dni później dowiedzieliśmy się, że ocena incydentu została wyraźnie zmieniona.

Obecnie McLaren uważa, że choć Hulkenberg również mógł zachować się trochę ostrożniej, to Piastri nie był bez winy. W związku z tym, że obaj kierowcy zaliczyli pewne przewinienia w walce w ostatnim czasie, ekipa zdecydowała się odpuścić nałożone na Norrisa reperkusje już od rundy w Meksyku.

- Przeanalizowaliśmy to ponownie, co zresztą robimy w każdy weekend, niezależnie od tego, co się wydarzyło - powiedział w czwartek Oscar Piastri. - Myślę, że ponoszę pewną odpowiedzialność za to, co stało się w sprincie. W ten weekend zaczynamy od czystego konta. Tak więc po prostu wyjedziemy na tor, będziemy się ścigać i zobaczymy, kto okaże się lepszy.

Gdy dopytano go, czy faktycznie uznano to za przekroczenie granicy i czy reperkusje faktycznie zniknęły, to Australijczyk odparł: - Konsekwencje sportowe po stronie Lando zostały teraz zniesione. W grę wchodzi wiele czynników, ale ostatecznie taka decyzja została podjęta.

Krótkim komentarzem podzielił się też sam Lando Norris, który nie robił z tego wielkiej rzeczy. Pytany o to, czy odbyły się jakieś rozmowy na temat sprintu, stwierdził: - To były łatwe rozmowy. Po prostu łatwe.

- Nie ma już żadnej rzeczy, która może być dla mnie niekorzystna, a przecież wcześniej tak było. Nic poza tym. Odbyliśmy kilka dobrych rozmów i skupiliśmy się na tym weekendzie.