Toto Wolff wyjawił, że Mercedes jest coraz bliżej podjęcia radykalnej decyzji o rozwijaniu zupełnie innego bolidu.

Nieco przybity szef ekipy z Brackley udzielił fascynujących wypowiedzi po zakończeniu GP Bahrajnu. Sesja z mediami zaczęła się od pytania o to, co czeka jego skład po utracie wiary w obecną filozofię budowania aut, o czym mówiono w sobotę.

- Co dalej? To dobre pytanie, którym zajmiemy się na początku tygodnia - zaczął Austriak. - Patrząc na to, gdzie byliśmy pod koniec zeszłego sezonu, wydawało się, że odrobiliśmy sporo strat. Wszystko zależało od torów. A teraz strata się podwoiła, a może i potroiła.

- Osiągnięcie Astona jest inspirujące, bo podnieśli się z bycia 2 sekundy z tyłu i są drugim najszybszym zespołem. Natomiast u nas wszystko jest złe. Może pojedyncze okrążenie było okej, ale na długich przejazdach ponieśliśmy tego konsekwencje. Mówiąc wprost, brakuje nam docisku, a gdy go nie ma, opony się ślizgają. 

Pytany o to, jak dużym utrudnieniem będą dla niego obowiązujące ograniczenia w wydatkach, Toto ocenił, że niewielkim, jeśli zespół w pełni skupi się na jednym projekcie. Tak radykalny ruch był opisywany niemalże jak jedyna szansa na to, by za rok móc bić się o coś więcej.

- Dogonienie kogoś przy takiej przewadze będzie ekstremalnie trudne, ale nie mamy wyboru i musimy próbować. Nie sądzę, że przy obecnym położeniu limity nas ograniczają. Musimy po prostu wybrać, w którym kierunku pójdziemy, a potem przerzucić na to wszystkie zasoby.

- Będziemy rozwijać jeden bolid. Pytanie dotyczy tylko tego, jaki to będzie samochód. W następnych dniach i tygodniach zdecydujemy, które auto będzie rozwijane. Tu nie chodzi o znalezienie kilku dziesiątych sekundy i doszlifowanie ustawień. Musimy znaleźć sporo osiągów, by móc walczyć o mistrzostwa. 

- Nie oszukuję ani siebie, ani Was. Mówię szczerze o tym, jak się czuję. I to nie jest ani przesadzona reakcja, ani zbyt słaba. Strata jest ogromna, więc trzeba zrobić wielkie kroki i to niekoniecznie konwencjonalne, bo na to stać każdego. Nasz punkt startowy jest inny. Straciliśmy rok rozwoju. By rozwijać się agresywniej, należy podjąć pewne decyzje. Aston je podjął i nagle stał się mocny. Może i my będziemy w stanie tak zrobić i gonić Red Bulla. A przynajmniej takie mamy ambicje.

- Przyjrzeliśmy się innym pomysłom. Nie stoimy w miejscu i nie zrobiliśmy tego dwa tygodnie temu. Czynimy tak od dawna, by mieć ciągle otwarty umysł. Patrzyliśmy już na inne koncepcje. To, gdzie powinniśmy zmierzać, jest dość jasne. Musimy tylko znaleźć potwierdzenie w danych. Ale kierunek nie jest zaskakujący.