Szef Mercedesa podzielił się ciekawą informacją na temat wewnętrznych działań swojego składu i skali zaskoczenia formą bolidu.
Projekt W14 na torze Interlagos nie należał do najbardziej wydajnych konstrukcji w stawce, co oczywiście spotkało się z wymowną reakcją Lewisa Hamiltona oraz Toto Wolffa, który w silnych emocjach postanowił za bardzo nie gryźć się w język.
Podczas weekendów ze sprintem zespoły mają do dyspozycji wyłącznie jedną sesję treningową i muszą odpowiednio wstrzelić się z ustawieniami na resztę kluczowych sesji. Potencjalny błąd w wyliczeniach może oznaczać spore problemy z przepisami, o czym w Teksasie przekonali się siedmiokrotny mistrz świata oraz Najtwardszy Tifoso, czy też sportowe, których rok temu w Brazylii doświadczył Red Bull.
Z uwagi na jakieś pomyłki w sobotę bardzo słabo spisał się Mercedes, który wziął pod uwagę złamanie rygorystycznych zasad parku zamkniętego, co w praktyce oznaczałoby start do wyścigu z alei serwisowej. Ostatecznie taka koncepcja została porzucona, gdyż inżynierowie nie mieli odpowiedniej wiedzy na temat tego, co dokładnie należy zmienić w samochodach, aby te odzyskały swoje standardowe osiągi.
- [Rozważyliśmy to], ale nie wiedzieliśmy, co należało fundamentalnie przestawić, ponieważ doświadczyliśmy tutaj o wiele większego problemu - przyznał Toto. - Mając jednak na uwadze maksymalizowanie punktów, postanowiliśmy przystąpić do zawodów w normalny sposób i to było słuszne.
- Nasze bolidy zostały zdecydowanie za wysoko zawieszone, a to coś, co trzeba było już zostawić. Absolutnie nie był to natomiast czynnik, który doprowadził do tak katastrofalnego pod względem osiągów weekendu. Problemem jest aspekt mechaniczny, ale nie dotyczy to tylnego skrzydła ani tego, że nasze auta były wysoko ustawione. Rozmawiamy tu o milimetrach, które oczywiście mają przełożenie na dyspozycję, ale nie tłumaczą takich słabości.
Austriak skomentował również bardzo dużą dysproporcję w odniesieniu do zeszłorocznej wizyty na brazylijskim obiekcie. To właśnie wtedy Mercedes utwierdził się w założeniu, iż model W14 powinien bazować na tym, co wypracowano przy ostatecznie potrafiącym odnieść zwycięstwo W13. Teraz, choć w gorzki sposób, szef chce wyciągnąć inny wniosek.
- Tym razem [po GP Sao Paulo] przynajmniej nie mamy oczekiwań, czy też mamy potwierdzenie tego, że fundamentalna zmiana to dobry krok. W zeszłym roku podczas weekendu na Interlagos byliśmy na szczycie. W sobotę i niedzielę zniszczyliśmy konkurencję. Czy postępujemy słusznie, kontynuując korzystanie z obecnego podwozia? Teraz jest to całkiem jasne. To bardzo trudne doświadczenie dla całego naszego zespołu. Chciałbym już przystąpić do kolejnego sezonu, aby móc skoncentrować się na nowej konstrukcji.
- Przez 13 lat nigdy nie byłem jednak optymistą. Może to akurat problem z moim umysłem, ale dla mnie szklanka zawsze jest do połowy pusta. Wiemy, że całkowicie zmienimy bolid. Odstajemy w porównaniu do ostatnich ośmiu lat, kiedy byliśmy solidnie z przodu, a także posiadaliśmy strukturę oraz ludzi, którzy mogli odpowiednio spisywać się na czele. Czy wygrywaliśmy mistrzostwa, czy też nie, to już inna sprawa. Teraz bardziej potwierdziliśmy, że kroki, które zrobiliśmy, są niezbędne.
- Na sezon 2024 planujemy dużo zmian. Zasadniczo będzie to zupełnie inny samochód. Ten weekend potwierdził tylko, że jest to słuszne posunięcie z naszej strony.