Mercedes kolejny raz musi zmierzyć się z nagłą stratą osiągów, która była aż nadto widoczna podczas minionego weekendu w Belgii. Toto Wolff jest przekonany, że nie jest to wina nowej dyrektywy technicznej, jednocześnie dodając, że zespół rozważy zmianę koncepcji samochodu na 2023 rok.
Kiedy wszyscy czekaliśmy na walkę z Ferrari o wicemistrzostwo, Mercedes nagle w kwalifikacjach wypadł tak źle jak na początku sezonu, co tłumaczone było niskimi temperaturami i przez to porównywane do sytuacji z Imoli. Mimo tego przegrana z dwoma autami Alpine to nie jest miejsce, gdzie chciał znaleźć się ich skład po przerwie wakacyjnej. Wygląda na to, że zderzenie się z rzeczywistością jest bardziej bolesne, niż można się było tego spodziewać.
- Nie możesz walczyć o Pole Position trzy tygodnie wcześniej i nagle być ponad sekundę od tempa liderów. Zupełnie tego nie rozumiemy i nie jesteśmy w stanie nic z tym zrobić - powiedział wyraźnie sfrustrowany Toto Wolff w sobotę.
- Red Bull jest w swojej lidze, Ferrari jest za nimi 0.8 czy 0.9 sekundy, ale to nie jest pocieszające. Dla mnie to była najgorsza sesja kwalifikacyjna ostatnich dziesięciu lat. To, że z Pole Position spadamy tak nisko, jest po prostu nie do zaakceptowania.
- Jeżeli byśmy rozumieli, co się dzieje, poradzilibyśmy sobie z tym. Opór na prostych jest tak duży, że Lewis czuje się, jakby ciągnął za sobą spadochron. Auto ma niestabilny tył i jest podsterowne w T8 i T9. Dodatkowo podskakuje przy dużych prędkościach i nie daje pewności w prowadzeniu. Nie słyszałem od zespołu nawet jednego pozytywu na temat tego, jak zachowuje się samochód w trakcie tego weekendu. Czas się teraz zebrać i zastanowić, co chcemy robić dalej.
- To jest pierwszy raz, kiedy nie udało nam się odwrócić złej formy po piątku. Zazwyczaj byliśmy dużo szybsi w wyścigu niż w kwalifikacjach. Zobaczymy, jak będzie to wyglądało, ale nie będę zachwycony wynikiem, jakikolwiek on nie będzie.
Szef Mercedesa nie miał też zamiaru szukać winy w nowej dyrektywie technicznej, która weszła w życie od Spa. Chodzi oczywiście o zmiany w obszarze podłogi oraz czujnik mający monitorować podskakiwanie samochodów.
- Na pewno pomogła ona w osiągach Red Bullowi! Nie, nie mam pojęcia. Nie ma takiej możliwości, że zespół traci nagle pół sekundy przez małą zmianę w regulacjach. Nie wiem też, jak to wpłynęło na Ferrari. Wątpię jednak, że to wina dyrektywy.
Ponadto pryncypał stajni z Brackley ujawnił, że w ich fabryce rozpoczęły się już rozmowy na temat zmiany koncepcji samochodu z myślą o przyszłorocznej kampanii mistrzostw świata.
- To bardzo trudna sytuacja, ponieważ mamy do czynienia z pewną koncepcją bolidu. W tym roku nie jest tak, że możemy dużo eksperymentować i po prostu wybierać dane części oraz je testować. Kierunek, który zdecydujemy się obrać na przyszły rok, musi być więc dokładnie oceniony, gdyż nasze obecne dane nie dają nam odpowiednich wyników i nie są skorelowane z rzeczywistością. Zmagamy się z ogromnymi wahaniami wydajności, których tak naprawdę nie możemy opanować.
- W tej chwili podjęcie decyzji dotyczącej przyszłego roku, jaka by ona nie była - łącznie z dramatyczną zmianą koncepcji - nie niesie ze sobą żadnej pewności co do słuszności podjętych kroków, ponieważ najwyraźniej będziemy zaczynać nieco z tyłu.
- Trudno powiedzieć, jaka obecnie jest koncepcja. Czy chodzi o obecny projekt podwozia? O rozkład masy? Czy jest to obszar, gdzie należy szukać balansu aerodynamicznego i mechanicznego? Czy chodzi o projekt nadwozia? Wszystkie te filary samochodu są obecnie przez nas ocenianie i może to oznaczać, że z części rozwiązań zrezygnujemy, a reszta pozostanie bez zmian. To jest to, na czym się obecnie skupiamy.
Sam zainteresowany podkreślił także, że sporym problemem jest kwestia limitu budżetowego: - Wystarczy spojrzeć na nasze podwozie. Nie byliśmy w stanie wprowadzić nowego podwozia na tym etapie sezonu. Zmagamy się z dużą nadwagą, której tak naprawdę nie jesteśmy w stanie wyeliminować, gdyż testujemy różne części w samochodzie, aby rozwiązać rożne problemy.
- To, co było więc celem wprowadzenia limitu budżetowego, absolutnie się sprawdziło. Tego właśnie chcieli, aby duże zespoły nie mogły po prostu szastać pieniędzmi na prawo i lewo.