George Russell zdradził, że jego zespół prawdopodobnie wyznaczył sobie złe cele, projektując tegoroczny bolid.
Rozczarowanie Mercedesa, o którym dużo mówiło się w Bahrajnie, nadal pozostaje jednym z głównych tematów światka F1. Dwa tygodnie temu ekipa otwarcie przyznała się do chęci porzucenia swojej koncepcji i szukania innych kierunków.
Słaba forma modelu W14 jest interesująca z dwóch powodów. Po pierwsze to właśnie skład Toto Wolffa był głównym aktorem politycznej rozgrywki na przestrzeni czerwca 2022 i doprowadził do zmian m.in. w obszarze podłogi, które miały przeciwdziałać porpoisingowi. Po drugie w ostatnich tygodniach pojawiło się mnóstwo informacji o tym, że Mercedes spełnił swoje przedsezonowe założenia, odzyskując szacowaną na 0.5 sekundy stratę z powodu korekty reguł oraz robiąc dodatkowy progres.
Coraz więcej - w tym wypowiedzi George'a Russella - wskazuje jednak na to, że cele okazały się zbyt zachowawcze, bo tegoroczny bolid jest po prostu zbyt słaby, by od razu bić się o zwycięstwa.
- FIA zmodyfikowała zapisy dotyczące podłogi, a my prawdopodobnie nie wykorzystaliśmy tego w taki sposób, jak zrobili to inni - stwierdził 25-letni Brytyjczyk. - Przeoczyliśmy coś i nie jesteśmy tu, gdzie chcemy być. Zmiany, które wprowadziła Federacja, prawdopodobnie rozwiązały większość naszych problemów.
- Przestrzeliliśmy z agresywnością przy budowie W13 i doświadczyliśmy dobijania - dodał dla Sky. - Natomiast teraz poszło to w drugą stronę i w przypadku W14 poświęciliśmy zbyt dużo przy braku dobijania, przez co czasy są zbyt słabe. To gorzka pigułka dla każdego członka zespołu. Nasza konkurencyjność nie wynika przecież z powodu niepoświęcenia się sprawie. Czasem trzeba podjąć konkretne decyzje, więc pójdziemy w trochę innym kierunku.
- Mamy za sobą wiele dobrych, szczerych i otwartych rozmów. Odpowiedzieliśmy na wiele pytań dotyczących tego, jak znaleźliśmy się w tym położeniu, oraz co zrobimy dalej. Zmiany są już w drodze.
- Jesteśmy całkiem pewni tego, gdzie należy iść. To nigdy nie jest 100 procent pewności, bo jeśli mam być szczery, po [zwycięstwie w] Sao Paulo powiedziałbym, że na pewno idziemy w odpowiednią stronę. Każdy z was prawdopodobnie uważałby tak samo, patrząc na nasz progres. Być może Brazylia popchnęła nas w złą stronę. To musi zostać przeanalizowane, bo poprawialiśmy się, niepodważalnie. Szczególnie pod koniec roku naprawdę myśleliśmy, że jesteśmy na dobrej drodze.
- Nie rozmawiamy o wynikach czy końcowej pozycji w mistrzostwach. Omawiamy to, ile możemy zyskać, ale nie wiemy jednocześnie, na jak dużą poprawę stać inne zespoły. Ponieważ nasza pomyłka wynika z pewnej zachowawczości, być może stać nas na większe zyski niż w przypadku normalnego rozwoju. Mamy jednak świadomość tego, że zmiana koncepcji nie wiąże się z brakiem ryzyka.
- Czujemy, że mamy wystarczająco dużo wiedzy i informacji, by przyznać, że nie byliśmy na dobrych torach i nie wyznaczyliśmy sobie odpowiednich celów na zimę. Decyzje zostały już podjęte i prace trwają jakoś od poprzedniego wtorku. Jak szybko wprowadzimy coś do bolidu i zyskamy osiągi? To już inne pytanie.