Stajnia z Brackley zgodnie z zapowiedziami przywiozła do Monako odświeżoną wersję swojego tegorocznego bolidu.
Przy okazji zawodów na torze Imola mieliśmy zobaczyć w akcji zaktualizowany pod kilkoma względami projekt W14, jednakże z powodu odwołania tamtejszego GP debiut poprawek został automatycznie odroczony w czasie. Z uwagi na fakt, że kolejna runda rozgrywana jest na ulicach Księstwa, które niezbyt sprzyjają sprawdzaniu nowych elementów, można było zakładać, iż nowego Mercedesa ujrzymy dopiero na początku czerwca w Barcelonie.
Jeszcze przed udaniem się do Monako zapowiedziano jednak, że stanie się inaczej. Mimo niekorzystnego układu lokalnej pętli i sporego ryzyka zniszczenia świeżych komponentów skład zarządzany przez Toto Wolffa zdecydował się od razu przywieźć szumnie zapowiadany pakiet usprawnień, który mimo limitu wydatków jest dość okazały. Powody tej decyzji opisaliśmy TUTAJ.
Co ciekawe, takie posunięcie rywali nie zaskoczyło Maxa Verstappena, który skomentował tę kwestię podczas swojej dzisiejszej sesji dla mediów. - Nie wiem [czego oczekiwać po nich] oraz gdzie będą, bo muszą najpierw zrozumieć całkowicie nową koncepcję. Ale ja również od razu zamontowałbym poprawki, bo podczas jazdy z nimi można nauczyć się więcej, niż gdyby miały leżeć w garażu.
W czwartek otrzymaliśmy pierwszą mocną dawkę zdjęć modelu W14, które potwierdzają porzucenie koncepcji zeropod, w wyniku czego sekcje boczne nabrały teraz charakterystycznego dla reszty stawki kształtu. Zmiany widoczne są także przy układzie chłodzenia oraz w geometrii przedniego zawieszenia.
Nie jest wykluczone, że lista wdrożonych modyfikacji jeszcze się powiększy, gdyż zgodnie z regulaminem zespoły jutro przed pierwszym treningiem dostarczą swoje wykazy usprawnień, a media będą mogły podziwiać bolidy w pełnym zakresie.