Drastyczna zmiana podejścia, na jaką Mercedes zdecydował się tuż po otwarciu sezonu, wydaje się przynosić pierwsze owoce.

Od początku kampanii 2023 koncepcja modelu W14 jest jednym z głównych tematów. Najlepszy zespół ery hybrydowej postanowił bowiem niemalże z dnia na dzień porzucić rozwiązania, z którymi walczył przez ponad rok, a następnie zwrócić się w stronę bardziej konwencjonalnych pomysłów.

Runda w Montrealu była trzecią z nowym pakietem, który miał zostać wdrożony na Imoli, ale po odwołaniu tamtego Grand Prix zadebiutował w Monako. Pełnię swoich możliwości mógł pokazać dopiero w Hiszpanii i właśnie w Kanadzie, gdzie zdał egzamin. Choć kwestia warunków i charakterystyki obiektu im. Gillesa Villeneuve'a wpłynęła trochę na postawę Red Bulla, to Toto Wolff miał powody do optymizmu.

- Nie spodziewaliśmy się, że będziemy tu na tym poziomie, patrząc na to, że bolid lepiej zachowuje się w szybkich zakrętach - powiedział Austriak. - Bycie nie aż tak daleko jest więc zachęcające. Nie możemy jednak zapominać, że Max kontrolował tempo z przodu. Nie sądzę, że całkowicie, ale i tak miał trochę łatwiejsze zadanie. Miał przewagę, więc jest jeszcze co nadrabiać.

Pytany o potencjał nowej wersji samochodu, szef Mercedesa zwrócił uwagę na okiełznanie kluczowego aspektu, który sprawiał ból głowy od momentu rewolucji technicznej.

- Lepiej rozumiemy symulacje, które dobrze korelują z tym, co oglądamy na torze. Ta kwestia była problemem przez ostatnie 1,5 roku. Widzimy, że zyskujemy osiągi w tunelu i lepiej rozumiemy, co jest potrzebne, aby bolid jechał szybko oraz jak należy dobierać ustawienia. Te kroki stają się coraz większe. Robimy dobre postępy.

W14 nadal nie jest jednak maszyną idealną, a pole do popisu znajduje się m.in. w tylnej osi. Również tutaj spodziewane są pewne zmiany, choć trzeba będzie na nie trochę poczekać. Wcześniej pojawią się za to inne rzeczy, których do GP Belgii włącznie powinno być dość dużo.

- Myślę, że możemy okiełznać [tył na sezon 2024]. To połączenie aerodynamiki i mechanicznej koncepcji, ale poradzimy sobie. Ten obszar był problematyczny od początku zeszłego roku. Mamy mocny przód, ale tył nadal nie jest wystarczająco dobry. Widzieliśmy to w wyścigu, szczególnie w wolnych sekcjach, gdzie brakowało nam stabilności w strefach trakcji.

- Przywieziemy większy pakiet na Silverstone, a dodatkowo przed przerwą letnią powinniśmy mieć coś jeszcze. Odkąd zmieniliśmy fundamenty koncepcji, wyciągamy wnioski o wiele szybciej. Powinniśmy więc dokonać niezłych postępów w trakcie następnych czterech wyścigów.