Stajnia z Brackely zdecydowała się usunąć z bolidu dodatkowy wspornik podłogi, który miał ograniczyć podskakiwanie konstrukcji na prostych. Element wzbudził wiele podejrzeń wśród pozostałych zespołów, a prawdopodobne korzyści wynikające z rozwiązania mogłyby doprowadzić do protestów ze strony konkurencji, szczególnie Alpine.

Przed weekendem w Montrealu FIA opublikowała dyrektywę, według której zespoły będą zobowiązane do takiej modyfikacji samochodów, aby oddziałujące na nie zjawisko porpoisingu nie narażało kierowców na silne przeciążenia. Temat, który rozgrzewa padok od przedsezonowych testów, przybrał na sile podczas ostatniego weekendu w Azerbejdżanie, kiedy na bardzo mocne dobijanie do podłoża narzekał m.in. Lewis Hamilton.

FIA zasugerowała zespołom, aby te w świetle dyrektywy wykorzystały w swoich konstrukcjach dodatkowy, drugi wspornik podłogi. Element miał na celu zapobiegać jej uszkodzeniu. Na taki zabieg zdecydował się jednak wyłącznie Mercedes, który zastosował „ulepszenie” w swoich autach w piątkowych treningach.

To nie spodobało się jednak niektórym zespołom, które widziały w tym potencjalną przewagę, a także uważały, iż decyzja o zezwoleniu na użycie drugiego wspornika nie była prawidłowa, ponieważ była to tylko sugestia pochodząca z dyrektywy, a nie faktyczna zmiana zasad.

Ponieważ doprecyzowanie przepisów nie może być sprzeczne z Regulaminem Technicznym - podobnie jak chociażby Notatki Dyrektora Wyścigu nie mogą być niezgodne z Międzynarodowym Kodeksem Sportowym czy Regulaminem Sportowym - pojawiło się widmo mogącego powieść się protestu po którejś z liczących się sportowo sesji.

Na kontrowersyjne posunięcie uwagę zwrócił również Otmar Szafnauer. Szef Alpine przyznał na sobotniej konferencji, że nie do końca przepisowy element może przynieść Mercedesowi korzyść nad innymi zespołami. Jego wypowiedzi pokryły się również z informacjami AMuS, który pisał o tym, iż rywalom nie spodobało się, że Srebrni wydawali się wiedzieć o nadchodzącej dyrektywie i stworzyli pewne elementy z wyprzedzeniem.

- Jeśli przyjechałeś tutaj z [drugim] wspornikiem - a nie wiedzieliśmy, że dyrektywa pojawi się w czwartek, więc my nie przygotowaliśmy swojego wspornika - to oznacza, że możesz po prostu wzmocnić podłogę, czyli też jeździć niżej i zyskać przewagę aerodynamiczną.

- Uważam, że takie coś nie jest fair względem reszty, ponieważ my nie byliśmy w stanie zbudować takich części. Musimy ostrożnie podchodzić do zmieniania reguł w trakcie sezonu. Chodzi mi tylko o to, że przecież możemy ustawiać bolidy bezpiecznie - wystarczy je przecież podnieść. 

- Dyrektywa wyszła, gdy nasz szef działu technicznego był w samolocie. To stało się dość późno i nie stworzyliśmy swojego wspornika. [Zezwolenie na drugi] to dyrektywa techniczna, a dyrektywy techniczne, jak wszyscy wiemy, nie są regulacjami.

- Być może jest zatem tak, że nie powinniśmy używać tego [drugiego wspornika] w kwalifikacjach i w wyścigu. Jeśli zespoły przywiozły takie rozwiązania, to jestem sobie w stanie wyobrazić, że mogłyby one zostać sprawdzone i oprotestowane. Jest to zatem sprzeczne z aktualnymi przepisami.

- Zdecydowanie nie mamy takiego czegoś. I niestety, jeśli posiadasz dodatkową podporę podłogi, to jesteś w stanie jechać niżej i stabilniej, a - co za tym idzie - zyskać przewagę - skwitował szef ekipy Alpine.

Mercedes obawiał się protestów rywali ws. wsporników podłogi

Opinia Szanfauera i podejrzenia innych zespołów prawdopodobnie wpłynęły na decyzję Mercedesa o zrezygnowaniu z użycia dodatkowego wspornika na dalszą część weekendu na torze im. Gilles’a Villeneuve’a. Oficjalnie jednak rozwiązanie nie przyniosło żadnych wyraźnych korzyści. Użycie podpory było w takim wypadku zbędne.

Według Mercedesa zabieg nie przyniósł takiej poprawy osiągów, jakiej spodziewali się inżynierowie. Prędko zdecydowano się zatem na pierwotną wersję podłogi z przepisowym, jednym wspornikiem.

FIA może jednak formalnie zalegalizować użycie dwóch elementów już od następnych zawodów, które odbędą się w pierwszy weekend lipca na Silverstone. Na ten sam termin zaplanowane jest także spotkanie Światowej Rady Sportów Motorowych, na którym te zmiany mogłyby zostać oficjalnie zatwierdzone i wprowadzone w życie.

Zanim to jednak nastąpi, przed kierowcami Mercedesa prawdopodobnie kolejny trudny i… skoczny weekend.