Sędziowie ocenili już dwa protesty Ferrari ws. najechania na żółtą linię przez oba bolidy Red Bulla.
Włoska ekipa spróbowała swoich sił, kierując sprawę do rozpatrzenia przez oficjeli, ponieważ czuła, że mogło dojść w tym przypadku do oczywistego przewinienia. Nagrania pokazywały, że przynajmniej Verstappen dotknął linii po lewej stronie, jednak nie przekroczył jej.
- Przepisy wyraźnie mówią, że trzeba być po prawej stronie linii. Poprosiliśmy o wyjaśnienia, bo w naszej opinii nie jest to oczywista decyzja, choć dla nich oczywiście była. To jest powodem protestu - powiedział Mattia Binotto po zmaganiach w Monako.
O godzinie 21:34 sędziowie opublikowali swoje werdykty w obu sprawach. Protesty zostały odrzucone, co oznacza, że wyniki wyścigu nie zmienią się. Sergio Perez zachowa więc swoje zwycięstwo, a Max Verstappen 3. miejsce.
W przypadku Meksykanina sprawa była prosta. Ferrari przyznało, że samochód nr 11 nie miał przednich ani tylnych kół po lewej stronie żółtej linii, przez co protest był bezpodstawny.
Nieco bardziej zawiły był przypadek Holendra. Włosi twierdzili, że było to złamanie Notatki Dyrektora Wyścigu, podobne do tego, za które w Austrii 2021 karano Yukiego Tsunodę. Red Bull bronił się tym, że auto nr 1 było po prawej stronie linii i nie złamało przepisów.
Dyrektor wyścigu, Eduardo Freitas, wspomniał, iż Międzynarodowy Kodeks Sportowy (ISC) zmienił się po sezonie 2021, ale jego Notatki powstały na zasadzie kopiuj-wklej, nie oddając zmiany zakazu najeżdżania na zakaz przekraczania.
W dokumencie wspomniano również, iż wszystkie strony zgodziły się, że samochód nr 1 miał część kół po lewej stronie żółtej linii, a ich większe fragmenty pozostały właśnie na linii.
Sędziowie odrzucili protest, ponieważ Notatki Dyrektora Wyścigu nie mogą być niezgodne z ISC ani Regulaminem Sportowym, a także dlatego, iż według aktualnej wersji ISC kierowca nie może przekroczyć linii, na którą w tym przypadku tylko najechał.