W najbliższych rundach Mercedes ma zamiar sprawdzić pierwsze i zapewne kluczowe dla losów sezonu poprawki, które mają uzdrowić model W13.

Ekipa z Brackley rozpoczęła rok od narobienia wielkiego szumu swoją "bezsidepodową" koncepcją, będącą jednocześnie niekoniecznie bezproblemową. Szybko okazało się, że srebrny bolid jest jednym z najbardziej skocznych w stawce, przez co niemożliwe jest wykorzystywanie jego pełnego potencjału.

W przeciwieństwie do Red Bulla, który poradził sobie z porpoisingiem za pomocą pierwszego pakietu usprawnień jeszcze na testach w Bahrajnie, jak i Ferrari, które również jest tym dotknięte, ale w znacznie mniejszym stopniu, obecni mistrzowie zostali mocno przytrzymani przez owe zjawisko.

Dodatkowo ich konstrukcja niezbyt dobrze współpracuje z oponami i ma trudności z rozgrzewaniem ich, co przekłada się na kolejne problemy lub konieczność wykonywania dwóch kółek przygotowawczych w kwalifikacjach.

Mercedes zapowiedział przywiezienie kluczowych poprawek

W miniony weekend, jeszcze zanim George Russell zgarnął dwanaście punktów za P4, a Lewis Hamilton jedne przeprosiny za P13, Mercedes wydawał się być przytłoczony wagą ciężarów, jakie musiał przerzucać. Z wypowiedzi m.in. Toto Wolffa płynęły sygnały braku jasno sprecyzowanych idei na wyciągnięcie się z dołka. Jego wypowiedzi były potem przedstawiane kierowcom jako "wiemy, co robić, ale nie wiemy, jak to zrobić".

- Uważam, że mamy kierunek, który pozwoli uwolnić potencjał auta, ale w tej chwili nie mamy klucza - opisywał Toto Wolff we Włoszech. - Musimy przemęczyć się i kontynuować poleganie na nauce oraz fizyce, zamiast wpadać w negatywne myślenie.

- Wszystko, co dobre i złe, dzieje się przy podłodze. Mamy interesujące pomysły, których próbujemy i które eksplorujemy. Będziemy to robić w następnych wyścigach. Nie powiedziałbym, że jest coś takiego jak zła koncepcja, ale jest jakaś jej część, która przy tych przepisach po prostu nie działa. Nie trzeba wyrzucać tego, co jest dobre, ale musimy usunąć to, co przynosi straty.

Nieco więcej optymizmu wypłynęło z ust młodszego zawodnika brytyjskiego duetu. Wyjawił on, że chociaż auto nie zmieniło się od Bahrajnu, tak są pewne rzeczy, które mogą doprowadzić do wykonania upragnionego postępu.

Mercedes zapowiedział przywiezienie kluczowych poprawek

- Rozumiemy to coraz lepiej, ale musimy przywieźć na tor coś, co pokaże, że rozumiemy to tak jak w fabryce - tłumaczył na Imoli Russell. - Musimy sprawdzić, czy nasza filozofia jest dobra. Są zespoły, które nie mają tych problemów, więc rozwiązanie istnieje. Jesteśmy na dobrych torach, ale jak do tej pory mamy to samo auto co pierwszego dnia.

Zaznaczone przez szefa i zawodnika pomysły czy rozwiązania mają faktycznie zostać sprawdzone w akcji. Tak przynajmniej wynika ze słów Andrew Shovlina, który w tradycyjnej "odprawie", publikowanej przez Mercedesa, opisał, co może wydarzyć się już za nieco ponad tydzień w Miami. Pokryło się to z plotkami, które sugerowały, że srebrni spróbują zaatakować swoje słabości w USA lub nieco później w Hiszpanii.

- Wiemy, jakie straty musimy odrobić, by być tam, gdzie chcemy być, ale jako zespół jesteśmy skupieni na inżynieryjnym wyzwaniu, które jest niezwykle interesujące - zaczął dyrektor inżynierii.-  Te problemy są nowe dla nas. Musimy sobie z nimi poradzić i je zrozumieć. Wkładamy w to niezwykle dużo energii.

- Każdego dnia robimy kroki do przodu, uczymy się więcej i mamy nadzieję, że być może nawet od Miami zaczniemy przywozić części, które mogą dać nam wskazówkę co do tego, czy idziemy w dobrym kierunku. Nie oczekujemy, że rozwiążemy problemy z dnia na dzień, ale jeśli będziemy w stanie znaleźć oznakę tego, że idziemy w dobrą stronę, że naprawdę to rozumiemy, będziemy całkiem zadowoleni. 

Mercedes zapowiedział przywiezienie kluczowych poprawek

- To pewien banał, ale nie możemy jeździć autem w taki sposób, do jakiego je zaprojektowaliśmy. Musimy jeździć z większym prześwitem, a to sprawia, że mamy mniejsze możliwości po stronie osiągów. To może mieć miejsce w praktycznie każdym samochodzie w stawce. Wiele ekip ma problemy tego typu i wiemy, że podniesienie bolidu to jeden ze sposobów na załagodzenie tego. W Brackley wkładamy wiele pracy w zrozumienie zjawiska i aspektu kontrolowania go.

- Gdy Toto wspominał o kluczu, tak naprawdę miał na myśli rozwiązanie aerodynamiczne, które może uczynić, iż problemy znikną. Mówiąc realistycznie, myślimy, że to będzie podejście krok po kroku, a nie jeden moment, który sprawi, że wszystko zniknie. Póki co widzimy zachęcające oznaki. Mamy nadzieję, że niedługo - może nawet do Miami - przywieziemy coś, co pozwoli zrobić progres.