Kilku kierowców podzieliło się swoimi wrażeniami na temat samochodów nowej generacji, opisując ich główny mankament.

Zbliżający się wielkimi krokami sezon 2022 będzie początkiem nowej ery w Formule 1. Władze najwyższej kategorii wyścigowej na świecie wprowadziły radykalne zmiany w Regulaminie Technicznym, które mają docelowo poprawić jakość ścigania oraz odmienić układ sił w stawce.

Nowe regulacje sprawią, że aerodynamika tegorocznych konstrukcji będzie znacząco zmodyfikowana, a odpowiedzialna za generowanie docisku będzie w głównym stopniu podłoga.

Bolid F1 2022

Jedną z nowości w przepisach jest również 18-calowe ogumienie, które ponadto zostało wyposażone w kołpaki oraz specjalne owiewki, znajdujące się nad kołami nowych konstrukcji.

Przejście na większe obręcze jest istotną zmianą względem poprzednich sezonów, gdy w użyciu znajdowały się opony z 13-calowymi felgami. Od dłuższego czasu w wypowiedziach kierowców na ten temat co rusz pojawiają się także obawy związane z widocznością w kokpicie.

Jeszcze w ubiegłym roku, po przetestowaniu 18-calowych kół w zmodyfikowanym samochodzie oraz zebraniu pierwszych doświadczeń w symulatorze, kwestia ta została poruszona przez Sebastiana Vettela. Reprezentant Astona Martina przyznał wówczas, że wielkość nowych opon w połączeniu z obowiązkowymi deflektorami jest głównym mankamentem bolidów na sezon 2022.

Temat ten powrócił na krótko przed startem tegorocznej kampanii. Zawodnicy Williamsa, którzy mieli okazję sprawdzić nową maszynę podczas dnia filmowego na torze Silverstone, opisali, w jaki sposób zmieniona konstrukcja opon zmniejsza widoczność za kierownicą.

Williams FW44, Silverstone

Nicholas Latifi, poproszony przez The Race o podzielenie się swoimi spostrzeżeniami po pokonaniu pierwszych okrążeń autem na sezon 2022, odparł:

Pierwsza ważna rzecz to widoczność, która jest zdecydowanie gorsza w niektórych zakrętach. Myślę, że zależy to od rodzaju zakrętu, a także tego, jak mocno skręcasz oraz dokąd zmierza twój wzrok.

- Uważam, że to będzie coś, do czego wszyscy będziemy musieli się przyzwyczaić. Zdecydowanie nie brakuje momentów, gdy podczas jazdy widzisz znacznie mniej.

- Przez dwa lata z rzędu nasz dzień filmowy odbywał się przy cudownej, deszczowej pogodzie na Silverstone. Nie jest więc idealnie, ponieważ w trakcie shakedownu nigdy nie będę na granicy ze względu na to, że to pierwszy przejazd nowym samochodem, podczas którego nie chcesz popełnić żadnych głupich błędów lub uszkodzić auta - dodał Kanadyjczyk.

Williams FW44, Silverstone

Jest mokro, a deszczowe opony nie zapewniają zbyt dużej przyczepności. Naprawdę trudno jest uzyskać właściwe wyczucie bolidu. Z pewnością jest ono inne niż w zeszłym roku. Czujesz, jakbyś prowadził cięższy samochód.

- Poza tym nie zbliżałem się do limitu, a po prostu upewnialiśmy się, że wszystko działa i fotel jest wygodny, dokonując przy tym odpowiednich poprawek. Ogólnie więc nie wyciągam głębszych wniosków na podstawie tego, co czułem - podkreślił.

Jego zespołowy partner, Alex Albon, dodatkowo wskazał, że problem z widocznością może dotyczyć w szczególności torów ulicznych.

Dzisiaj [we wtorek - przyp. red.] mieliśmy do czynienia z najgorszym typem dnia na Silverstone, ponieważ było ciemno, ponuro i mokro. Ogólnie jednak nie było tak źle. Uważam, że będziemy zmagać się z trudnościami w dużo większym stopniu, gdy pojawimy się na torach ulicznych w Monako, Baku lub Dżuddzie.

Alex Albon, Williams FW44

- Na otwartych torach można widzieć rzeczy sporo przed sobą. Przez owiewki oraz martwe punkty, wynikające z opon, zabrana została część z tego, co normalnie widać od razu mniej więcej wtedy, gdy spogląda się na zakręt.

- Kończy się to tym, że trzeba patrzeć jeszcze bardziej za zakręt. Na torze ulicznym oznacza to zerkanie za ścianę, ale tam znajduje się tylko więcej ściany, więc nie można zobaczyć o wiele więcej.

- Sądzę więc, że będzie nieco trudniej z widocznością oraz zorientowaniem się, gdzie jesteś, gdzie znajduje się twoje przednie skrzydło i opony. To może być trochę trudniejsze - skwitował.

Podobnego zdania w tej sprawie jest również Lando Norris, który stwierdził, że charakterystyczne owiewki mogą ograniczać pole widzenia w kokpicie zwłaszcza na torach otoczonych barierami. Brytyjczyk przywołał przykład zawodników Formuły 2, którzy korzystają z 18-calowych kół od 2020 roku.

Lando Norris, McLaren

Trzy dni testów przed sezonem dla jednego kierowcy to niewiele. Mamy mało czasu, by wrócić do starych odczuć w bolidzie Formuły 1, a jednocześnie przesiąść się do nowego auta, które prawdopodobnie będzie się zachowywać zupełnie odmiennie w trakcie jazdy. Samochody wyglądają też inaczej - trzeba się przystosować do tych nowych owiewek na oponach - przyznał, cytowany przez RaceFans.

W przypadku niektórych torów, takich jak Singapur lub Monako, może być kompletnie inaczej. Jeden z moich znajomych, który ściga się w F2, powiedział, że muszą umieszczać pewne oznaczenia na barierach w niektórych miejscach, ponieważ bandy są niższe od nowego ogumienia.

- Tak naprawdę nie są w stanie zobaczyć, gdzie jest bariera, gdyż samochód wygląda na wyższy. Będziemy musieli przyzwyczaić się do widoczności i rozmiarów nowych bolidów, przedniego skrzydła itd. - dodał.

Opinię innych zawodników podziela także Lance Stroll, który jako pierwszy kierowca przetestował samochód nowej generacji w warunkach torowych. Kanadyjczyk pokusił się o porównanie odczuć z jazdy na 18-calowych oponach oraz poprzednim ogumieniu.

Lance Stroll, Aston Martin

Nowe opony zdecydowanie zachowują się inaczej, ale pierwsze wrażenia były bardzo dobre. To było moje pierwsze doświadczenie z nimi związane, chociaż przetestowaliśmy je w zeszłorocznym samochodzie pod koniec sezonu [podczas testów w Abu Zabi - przyp. red.]. Oczywiście są to jednak dwie różne maszyny - powiedział w rozmowie z RacingNews365.

Wobec tego uważam, że nie należy tego przyjmować z przymrużeniem oka, ale istnieje wiele rozbieżności między nowym bolidem na tych oponach a ubiegłoroczną konstrukcją.

- Spodziewam się wielu różnic, ale wydaje mi się, że opony spisują się dobrze. Moje pierwsze odczucie było takie, że ogumienie było bardziej odporne na przegrzewanie, charakteryzowało się też mniejszą degradacją oraz lepszym zużyciem - dodał.

Nowe opony mają też jednak własne wyzwania. To znacznie większe ogumienie, więc powierzchnia styku z ziemią również jest większa. Kiedy zaczynają się poddawać, ślizgają się dużo bardziej i jest to trudniejsze do wyczucia niż w przypadku 13-calowych opon.

Lance Stroll, Aston Martin

- Poprzednio łatwiej można było to wyłapać. Nowe opony ze względu na dużą powierzchnię styku z asfaltem zapewniają dobrą przyczepność, ale gdy ona ucieka, wydaje się to dziać tak jakby bez żadnego wcześniejszego ostrzeżenia.

Pytany konkretnie o kwestię widoczności w nowych bolidach, kierowca Astona Martina odparł:

Niewiele widać. Spodziewam się, że dużo trudniej będzie zobaczyć, gdzie jedziesz. To zupełnie inne wizualne odczucie z wnętrza kokpitu. 

- To dobrze, że przystępuję do swojego szóstego sezonu i zdołałem nauczyć się wielu torów na pamięć, bo gdyby był to mój debiutancki rok, na pewno nie byłoby łatwo!