Zaktualizowany przepis w Formule 1, który dotyczy korzystania z deszczowych opon, mocno wpłynął na przebieg piątkowych jazd w Japonii, a w zasadzie na ich brak.

Drugi trening na torze Suzuka miał swój specyficzny przebieg, gdyż wskutek lekkich opadów deszczu większość stawki postanowiła mocno ograniczyć swój występ w tej sesji. Jak się później okazało, taki rozwój sytuacji podyktowany był nowym systemem przydzielania ogumienia na mokrą nawierzchnię, który w praktyce zadziałał na niekorzyść sympatyków Formuły 1. 

W ramach poprawionego regulaminu na sezon 2024 każdy kierowca podczas weekendu bez wyścigu sprinterskiego może skorzystać z maksymalnie 5 kompletów opon przejściowych oraz 2 zestawów pełnych deszczówek. Dla porównania w kampanii 2023 alokacja wyglądała nieco inaczej, gdyż do dyspozycji były 3 zestawy gum typu full-wet oraz 4 komplety zielonej mieszanki. 

Sedno tego wątku tkwi jednak w szczegółach opisywanego podpunktu, ponieważ wraz z naniesieniem poprawki na tej płaszczyźnie postanowiono zrezygnować z jednego konkretnego zapisu, który dawał nieco więcej swobody drużynom w przypadku mokrych treningów. W przeszłości Pirelli zobligowane było dostarczać każdemu zawodnikowi dodatkowy komplet przejściówek, gdy któraś z piątkowych sesji treningowych została oznaczona przez organ zarządzający jako deszczowa.  

Co istotne, bonusowe zestawy każdorazowo musiały być zwracane do producenta przed kwalifikacjami. Właśnie taka furtka w przepisach sprzyjała zespołom, które w takich okolicznościach mogły bezpłatnie nabijać kolejne kilometry bez utraty podstawowych kompletów i narażania się na to, że cwani rywale znajdą się w lepszym położeniu poprzez zwykłe siedzenie w garażu.

Brak konieczności oddania jednego zestawu w połączeniu z prognozami pogody i tym, jak duże wyzwanie ogumieniu stawia japoński obiekt, sprawił, że ekipy preferowały oszczędzanie zamiast jazdy. To ten wątek uznaje się za główny powód sennego przebiegu FP2 na Suzuce, gdzie zaledwie siedmiu kierowców zdecydowało się wykręcić mierzone próby.  

Jak podał dziś serwis Motorsport, Pirelli zamierza odbyć rozmowy w tej sprawie, choć oczywiście nie miało wpływu na wdrożenie lub odrzucenie przepisu, który ma taki efekt uboczny.