Potwierdziły się plotki o kolejnym gigantycznym ruchu w Formule 1. Adrian Newey postanowił odejść z Red Bulla, co zostało dziś oficjalnie zakomunikowane.

Choć temat rozstania którejś z wielkich postaci z Bykami był dyskutowany w wyścigowym światku wielokrotnie, szczególnie w obliczu afery wokół Christiana Hornera i następującej po niej wojnie o władzę, to zeszłotygodniowy artykuł Auto Motor und Sport spadł niczym grom z jasnego nieba. Niemcy pisali bowiem tak, jakby decyzja była podjęta, a kwestią czasu pozostawało podanie wiadomości przez sam zespół.

To nie nastąpiło od razu, ale kilka dni później, jeszcze przed startem weekendu w Miami. Najlepsza obecnie ekipa, Red Bull Racing, wydała oświadczenie, w którym potwierdziła decyzję legendarnego inżyniera. Adrian Newey odejdzie więc ze stajni z Milton Keynes w bardzo ważnym momencie, przed rewolucją 2026, w trakcie której zmienią się nie tylko silniki, ale całe samochody.

Brytyjczyka czeka teraz okres oczekiwania na zmianę firmy. W poprzednich dniach pisano, że RBR zabezpieczył się bardzo mocną umową, obowiązującą do końca sezonu 2025 i jednocześnie uniemożliwiającą 65-latkowi bronienie innych barw przed 2027 rokiem. Nie brakowało jednak głosów o próbach skrócenia tego czasu.

Praca Adriana w dziale F1 zostanie oczywiście zakończona ze skutkiem natychmiastowym, z wyjątkiem pojawiania się na wybranych wyścigach, co jest standardowym posunięciem w takich sytuacjach. Do momentu opuszczenia organizacji Newey będzie w Red Bull Technology Group, skupiając się na dokończeniu projektu hipersamochodu RB17. Sam kontrakt, jak podano w dzisiejszym komunikacie, zostanie zakończony wcześniej, w pierwszym kwartale 2025 roku. Już teraz nie brakuje wieści o tym, że to właśnie wtedy Adrian będzie całkowicie wolny.

Nieprawdziwe okazały się natomiast wczorajsze doniesienia BBC, według których zespół miał chcieć celowo ominąć datę 1 maja i zaczekać z oficjalnym potwierdzeniem przynajmniej do czwartku, aby tak wielka informacja nie pokryła się z 30. rocznicą śmierci Ayrtona Senny, który 1 maja 1994 zginął na Imoli w aucie Williamsa, zaprojektowanym właśnie przez Neweya.

- Odkąd byłem małym chłopcem, chciałem projektować szybkie samochody - powiedział Adrian Newey. - Moim marzeniem było zostanie inżynierem w Formule 1. Miałem to szczęście, że marzenie przerodziło się w rzeczywistość. Przez prawie dwie dekady wielkim zaszczytem było dla mnie odgrywanie kluczowej roli w progresie Red Bull Racing, przechodząc od bycia nowicjuszami do zostania wielokrotnymi mistrzami świata. Czuję jednak, że nadszedł odpowiedni moment, aby przekazać pałeczkę innym i poszukać sobie nowych wyzwań. Przed nami ostatnie fazy rozwoju RB17, więc przez resztę mojego czasu tutaj skupię się właśnie na tym. 

- Chciałbym też podziękować wielu niesamowitym ludziom, z którymi pracowałem w Red Bullu przez ostatnie 18 lat, za ich talent, oddanie i wysiłek. To był prawdziwy przywilej i jestem pewny, że zespół inżynierów jest dobrze przygotowany do pracy nad końcową ewolucją bolidu w trakcie tego czteroletniego okresu obowiązywania obecnych przepisów. 

- Chciałbym również podziękować udziałowcom, zmarłemu już Dietrichowi Mateschitzowi, Markowi Mateschitzowi i Chalermowi Yoovidhyii za ich niezachwiane wsparcie podczas mojego pobytu w Red Bullu. Dziękuję także Christianowi Hornerowi, który jest nie tylko partnerem biznesowym, ale i przyjacielem naszych rodzin. Ponadto podziękowania przekazuję też Olivierowi Mintzlaffowi za działania zarządcze, a do tego Eddiemu Jordanowi, mojemu bliskiemu przyjacielowi i menedżerowi - zakończył.

- Wszystkie nasze najwspanialsze chwile w ciągu ostatnich 20 lat miały miejsce, gdy za sterami pionu technicznego stał Adrian - podkreślił Christian Horner. - Jego wizja i błyskotliwość pomogły nam zdobyć 13 tytułów w 20 sezonach. Jego wyjątkowa umiejętność wykraczania poza F1 i wnoszenia szerszej inspiracji do projektowania bolidów Grand Prix, jego niezwykły talent do akceptowania zmian i odnajdywania najbardziej satysfakcjonujących obszarów nowych zasad, na których można się skupić, a także jego nieugięta wola zwycięstwa, bardzo pomogły Red Bullowi stać się nawet większą siłą, niż wyobrażał sobie nieżyjący już Dietrich Mateschitz.

- Co więcej, ostatnie 19 lat spędzonych z Adrianem było niesamowitą zabawą. Moim zdaniem już wtedy, gdy dołączał do Red Bulla, był wielką gwiazdą projektowania. Dwie dekady i 13 mistrzostw później odchodzi z naszego zespołu jako prawdziwa legenda. Jest także moim przyjacielem i osobą, której będę wiecznie wdzięczny za wszystko, co wniósł. Dziedzictwo, które po sobie pozostawi, będzie odbijało się echem po korytarzach w Milton Keynes, a samochód RB17 będzie odpowiednim świadectwem i spuścizną po okresie jego pracy z nami.