Po zaledwie sześciu wyścigach F1 w sezonie 2025 Jack Doohan pożegnał się ze swoją posadą w Alpine. Od GP Emilii-Romanii zastąpi go Franco Colapinto, który w zeszłym roku startował w Williamsie. Nie będzie to jednak wymiana do końca mistrzostw, a jedynie do GP Wielkiej Brytanii.
Pozycja Doohana była zagrożona od samego początku, a nawet jeszcze zanim w ogóle udało mu się rozpocząć tegoroczne mistrzostwa. Odkąd Alpine miało w swoich szeregach nowy nabytek, za który wyłożyło pieniądze, pewne wydawało się, że dni Australijczyka w aucie są policzone. Szły za tym różne informacje o długości kontraktu czy przygotowaniach Colapinto.
Doohan nigdy nie był pierwszym wyborem obecnego szefostwa, a szczególnie Flavio Briatore - co innego byłego szefa, jak pokazuje niespodziewana rezygnacja Olivera Oakesa. To swego rodzaju pozostałość sprzed zeszłorocznych zmian, która ostała się z braku laku, dając nieco lepszy wizerunek akademii tylko dlatego, że inne opcje odmówiły. Takie argumenty, w połączeniu z niskim potencjałem sportowym i średnią formą, nie mogły utrzymać go w fotelu zbyt długo, szczególnie w obliczu głównego konkurenta. Co prawda niedawno informowano o możliwym pozostawieniu Jacka na ciut dłużej, ale finalnie sprawy nie poszły w tym kierunku.
Informacja o roszadzie w Alpine we wtorek trafiła do pracowników fabryki, a teraz została już oficjalnie potwierdzona. Colapinto od wizyty na Imoli będzie zasiadał w bolidzie A525. Tak samo jak w zeszłym roku użyje numeru 43 - był to jego stały wybór, gdyż formalnie nie trafił do kokpitu jako tymczasowy zastępca, chwilowy rezerwowy.
Tym razem jest trochę inaczej. Argentyńczyk wskakuje oczywiście na normalnych zasadach, zupełnie tak, jak gdyby był etatowym kierowcą, ale... Alpine nie ukrywa, że w pewnym sensie nie jest. Nie ma bowiem gwarancji dojechania do końca sezonu. Jego umowa, co zaznaczaliśmy wczoraj, obejmuje tylko kilka wyścigów. Plotki sugerowały, że będzie to 6 startów, a finalnie okazało się, że nawet 5 - Imola, Monako, Hiszpania, Kanada i Austria. Decyzja o dalszych losach składu zapadnie przed GP Wielkiej Brytanii.
Doohan obejmie natomiast rolę pierwszego rezerwowego, zostając pierwszym wyborem na wypadek ponownej roszady, przetasowań czy problemów etatowych zawodników. Inaczej niż w przypadku wielu zmian w trakcie sezonu, pozostanie więc ważnym członkiem Alpine.
- Po przeanalizowaniu pierwszej części tego sezonu podjęliśmy decyzję, aby w następnych pięciu wyścigach to Franco zasiadł w bolidzie obok Pierre'a. Przy tak zaciętej stawce i mając konkurencyjny samochód, który zespół poprawił drastycznie w ciągu ostatnich 12 miesięcy, jesteśmy w takiej pozycji, w której widzimy potrzebę rotacji naszym składem - powiedział Flavio Briatore, który przejął obowiązki szefa.
- Wiemy, że sezon 2026 będzie ważny dla ekipy, a kompletna i uczciwa analiza postawy kierowców jest odpowiednią rzeczą do zrobienia, aby zmaksymalizować nasze przyszłoroczne ambicje. Będziemy kontynuować wspieranie Jacka jako zespół, ponieważ on sam zachowywał się bardzo profesjonalnie jako kierowca wyścigowy. Następne rundy dadzą nam okazję na spróbowanie czegoś innego. Później spojrzymy na nasze opcje raz jeszcze.
Franco Colapinto to zeszłoroczny hit i ciągle gorące nazwisko. Argentyńczyk wszedł do F1 nagle, zastępując Logana Sargeanta od GP Włoch 2024. Mimo szoku i głębokiej wody było to wejście przebojowe. Choć nie spodziewano się po nim wiele, to poszedł za nim świetny efekt marketingowy, popularność, sponsorzy i jazda na torze.
To przede wszystkim ona początkowo była bardzo imponująca i przyciągnęła samego Red Bulla. Następnie pojawiły się błędy, a zainteresowanie osłabło, aczkolwiek Colapinto i tak nie skończył źle. Wykupienie go z Williamsa pokazywało, że stracił fotel na chwilę. Dziś, jako komuś, kto miał mieć trudności z jakimkolwiek awansem do F1, udało mu się ponownie wejść do stawki w trakcie sezonu. Oczywiście zagwarantował mu to ten pierwszy raz.
- Przede wszystkim chciałbym podziękować zespołowi za danie mi szansy ścigania się przez pięć wyścigów - skomentował Colapinto. - Będziemy ciężko pracować w ramach przygotowań na Imolę i trzy starty w trzy tygodnie, lecz dzięki programowi testowemu i jeździe w symulatorze utrzymałem formę, więc jestem tak bardzo przygotowany, jak to tylko możliwe. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby szybko złapać prędkość, dać z siebie wszystko i spisać się jak najlepiej obok Pierre'a - zakończył.
- Jestem dumny z tego, że spełniłem marzenie bycia profesjonalnym kierowcą F1 - dodał Doohan. - Już zawsze będę wdzięczny zespołowi za pomoc w osiągnięciu tego. Oczywiście ten rozdział jest trudny do przyjęcia, bo jako profesjonalny kierowca naturalnie chciałbym się ścigać, ale doceniam zaufanie i oddanie ekipy. Mamy przed sobą długoterminowe cele, a ja będę kontynuował swoje wysiłki w jakiekolwiek formie, aby w pomóc w ich realizacji.