Monakijczyk podzielił się swoimi odczuciami po przejechaniu pierwszych kilometrów bolidem SF-24 w trakcie dwóch dni testów F1.

W ubiegłym sezonie samochód Ferrari nie był ani najszybszy, ani najłatwiejszy w prowadzeniu. Dotychczasowy przebieg jazd w Bahrajnie daje nadzieję na to, że tegoroczny model czerwonych jest dużo bardziej przyjazny dla kierowców. Może o tym świadczyć nie tylko czwartkowy czas Carlosa Sainza, który umieścił go na szczycie tabeli, na co należy zresztą patrzeć z pewnym przymrużeniem oka i uwzględniać lepszą mieszankę.

Przez pierwsze dwa dni przygotowań maszyna Scuderii nie sprawiała wrażenia przesadnie kapryśnej, co znalazło swoje odzwierciedlenie w wypowiedziach Charlesa Leclerca. Porównał on obecną sytuację swojego składu do tej sprzed dwunastu miesięcy, gdy bolidem nie jeździło się najlepiej, a dane z symulatora nie korelowały zbyt dobrze z rzeczywistością.

- Zrobiliśmy odpowiedni postęp - przyznał w rozmowie z F1TV. - Samochód zachowuje się tak, jak powinien, co nie miało miejsca na początku poprzedniego sezonu. Pamiętam, że po kilku pierwszych dniach byłem znacznie bardziej zmartwiony [niż teraz], bo mieliśmy do czynienia z bardzo skomplikowaną konstrukcją w prowadzeniu.

- W tym roku jest łatwiej, więc zaczynamy z lepszego miejsca, chociaż wciąż mamy dużo pracy do wykonania. Na razie wszystko przebiega zgodnie z planem w tym sensie, że nie mieliśmy żadnych przykrych niespodzianek w zakresie zachowania samochodu.

26-latek podkreślił znaczenie tego, że bolid sprawuje się zgodnie z przewidywaniami opartymi na podstawie informacji z symulatora, co powinno pomóc w szybkim rozwoju.

- Auto zachowuje się tak samo, jak w symulatorze, więc to całkiem dobry znak. Jeśli chodzi o jego konkurencyjność, to jest zbyt wcześnie, aby powiedzieć cokolwiek. To jednak pozytywna wiadomość, że bolid działa dokładnie tak, jak przewidywaliśmy. Umożliwia nam to rozwijanie go poprzez wirtualną rzeczywistość w Maranello.

- Jeśli chodzi o właściwości jezdne, w porównaniu z zeszłym rokiem jest znacznie lepiej. Po ubiegłorocznych testach wyznaczenie właściwego kierunku [rozwojowego] było niezwykle trudne, ponieważ po prostu nie byłem pewny, co w danej chwili się stanie. Wchodząc w zakręt, nie wiedzieliśmy, czy doświadczymy ekstremalnej nadsterowności, czy też podsterowności. To był duży problem. W tym roku auto nie zachowuje się w ten sposób, co stanowi dla nas lepszy punkt wyjścia - dodał, precyzując, co uległo poprawie względem początku sezonu 2023.

Co oczywiste, Leclerc nie pokusił się o szczegółowe prognozy układu sił w stawce ze względu na wczesną fazę przygotowań. Stwierdził jedynie, że Red Bull wygląda na mocnego.

- Czuję się tak samo jak podczas każdych zimowych testów, więc na razie nie wiemy za wiele. Jest zbyt wcześnie, aby cokolwiek wyrokować, zwłaszcza że nie znamy programów innych zespołów. Moje pierwsze wrażenie jest takie, że niestety Red Bull pozostaje na czele, bo wykręcili imponujące czasy. To jednak tylko moje odczucia, które nie są oparte o dane, bo na razie nie mają one większego znaczenia.