Słaby występ Meksykanina w GP Monako w opinii wielu pogrzebał jego szanse na tytuł. Checo wierzy jednak, że jest inaczej.

Choć rozdawanie trofeów na tym etapie sezonu nie byłoby najlepszym posunięciem, to jasne jest, że w przypadku standardowego przebiegu rywalizacji Sergio Perez będzie musiał wejść na wyżyny swoich umiejętności lub liczyć na to, że Max Verstappen również wywiezie z którejś rundy okrągłe zero punktów, by ponownie zbliżyć się do niego w tabeli.

W związku z tym, jak prezentuje się obecnie klasyfikacja generalna, tracący 39 oczek wicelider został zapytany o to, czy w ogóle widzi siebie w dalszej batalii o zdobycie mistrzowskiej korony.

- Tak, bo nasz bolid nadal jest szybki - odparł Perez. - Jeśli taki wypadek zdarzyłby mi się wtedy, gdy byłbym pół sekundy z tyłu, to byłoby martwiące. Pozytywne jest, że mamy prędkość, ale teraz i tak skupiam się na każdym weekendzie z osobna. Chcę wygrać tutaj i odnosić kolejne zwycięstwa.

Proszony o powiedzenie, czy naprawdę uważa, że ma prędkość, by wygrać z urzędującym mistrzem, Checo odwołał się do swojej dotychczasowej dyspozycji.

- Byłem na równi z Maxem od początku sezonu. Czasem byłem szybszy, a czasem wolniejszy od niego, natomiast uważam, że właśnie tak musi być. Jeśli Twoim kolegą jest Max, to masz jedno z najtrudniejszych zadań, bo to ten kierowca, który ma lepszą formę niż cała reszta. Wierzę jednak, że możliwe jest pokonanie go.

Dopytany o to, czy jest w stanie czynić tak przez cały sezon, odparł: - Muszę. Trzeba robić to regularnie i taki jest nasz cel.

Perez uważa, że nie stracił szansy na mistrzostwo świata

fot. Red Bull

Meksykanin zakłada również, że jego sprzymierzeńcem stanie się kwestia rozwoju maszyny, która nie będzie przechodziła aż tak intensywnych zajęć z dietetykiem jak 12 miesięcy temu. Efekty tamtego odchudzania okazały się niezgodne z jego preferencjami (szczegóły ).

- Lepiej rozumiem nowy samochód i problemy, jakie miałem w wyścigach w zeszłym roku. Do każdego weekendu przystępuję więc lepiej przygotowany. To główny pozytyw tego sezonu.  Zeszły rok był ekstremalny, bo mieliśmy jakieś 15 kg nadwagi i auto bardzo ewoluowało. Obecne poprawki nie będą doprowadzały do aż takich zmian. Sezon będzie więc normalniejszy w tym aspekcie, a modyfikacje subtelniejsze.  

Podczas rozmów z mediami w Hiszpanii Perez opisał też, jakie czynniki doprowadziły do wypadku w Q1, który pogrzebał jego szanse na dobry wynik w Monako.

- Najważniejsze było zaakceptowanie błędu, przeproszenie zespołu i zrozumienie, co się stało. Wnioski są takie, że powinienem był podejść do tego spokojniej. Zrobiliśmy wszystko za późno i kilka rzeczy nałożyło się na siebie.

- O wyjeździe na to okrążenie zadecydowaliśmy w ostatniej chwili. Tuż przed nami był bolid Alpine, a do tego w strefie hamowania wiał mocny tylny wiatr. Następnym razem w Monako nie możemy podejmować tak późnych decyzji, ale przede wszystkim powinienem był zrobić lepszą robotę, by nie doprowadzić do tego.