Sergio Perez zmienił narrację w sprawie swojego pozostania w Red Bullu na sezon F1 2025. Wciąż jednak między wierszami podkreślane było posiadanie ważnego kontraktu na przyszłą kampanię.
Checo po bardzo słabym sezonie jest już bardzo bliski utracenia etatowej posady u boku Maxa Verstappena. Przeszkodą w zwolnieniu go jest fakt, że w czerwcu podpisał mocny kontrakt, którego rozwiązanie stanowi spory problem.
Mimo marnych wyników Meksykanin przez kilka ostatnich miesięcy stanowczo zaznaczał, że plotki o przedwczesnym odejściu z RBR są pozbawione sensu i nigdzie się nie wybiera. Zespół także wstrzymywał się z decyzją przez długi czas, a coś drgnęło dopiero po GP Kataru.
GP Abu Zabi, podobnie jak cały sezon, nie poszło po myśli 34-latka. Jego udział w zawodach został zakończony już na pierwszym okrążeniu po kontakcie z Valtterim Bottasem. Choć występ na torze nie wywołał szumu, to inaczej było z wypowiedziami.
Dziś od Checo nie biła już dotychczasowa pewność siebie. W jego słowach pojawiło się nieco zawahania względem utrzymania fotela. Ciągle natomiast zaznaczał, że przecież ma ważną umowę, co przywołuje wspomnienia z 2020 roku. Wtedy również był to główny argument Pereza, ale i tak przedwcześnie pozbawiono go miejsca.
- W tej chwili nie wiem - odpowiedział kierowca, gdy zapytano go o swoją przyszłość w Red Bullu. - Wiem, że mam kontrakt na przyszły rok. O ile coś nie zmieni się w najbliższych dniach, to taka będzie moja sytuacja w przyszłym sezonie.
Następnie w zagrodzie medialnej doszło do ciekawej wymiany zdań z dziennikarzami. Jeden z nich zapytał, dlaczego Sergio był tak pewny swojej pozycji, skoro wewnątrz firmy potrzebne będą rozmowy na temat utrzymania jego posady.
- O to musisz zapytać ich - odparł Perez.
- Ale już to zrobiłem! - skontrował dziennikarz.
Później poproszono go o wyjawienie, na czym polegają te rozmowy. Odpowiedź znów zwróciła uwagę na ważną umowę.
- W tej chwili mogę powiedzieć tylko tyle, że mam kontrakt na ściganie się w tym zespole przez kolejne dwa lata. Podpisałem go w połowie roku.
Jedną z opcji na wspólną przyszłość może być powołanie zawodnika z Guadalajary do roli ambasadora Red Bulla. Aby do tego doszło, konieczne jest zrezygnowanie z dalszej jazdy w F1. W drugim scenariuszu Byki mają sięgnąć po niszczarkę, pożegnać sponsorów oraz wypłacić odszkodowanie.
- Zobaczymy, jak może ułożyć się ta sytuacja dla obu stron i czy będziemy w stanie osiągnąć porozumienie. Jeśli nie, to jak mówiłem, mam kontrakt na przyszły rok - podkreślił ponownie Perez.
Zapytany, czy ma jakiekolwiek zamiary dobrowolnego porzucenia posady kierowcy wyścigowego, odparł krótkim "nie".