Sergio Perez wytłumaczył, co stało się w kwalifikacjach do GP Węgier, a także opowiedział o tym, co daje mu nadzieję na podniesienie się i powrót do lepszej dyspozycji za kierownicą Red Bulla.
Meksykanin, który wydaje się być w coraz gorszym położeniu, kompletnie nie poprawił dziś swojej sytuacji. Ponownie jego największym wrogiem okazała się czasówka na wilgotnym torze. W jej trakcie drugi raz z rzędu, podobnie jak na Silverstone, wypadł z trasy i roztrzaskał samochód, kończąc jazdę już na etapie Q1.
Po wszystkim zawodnik stanął przed dziennikarzami i spróbował wyjaśnić, jak doszło do tego wypadku. Był on dla niego o tyle trudny do przełknięcia, że pierwsze analizy pokazały, iż feralne kółko mogło być zwyczajnie zbędne.
- Gdy padało mocniej, to w zakręcie nr 8 dotknąłem tarki - powiedział Perez. - To było już w dalszej fazie zakrętu. Po dotknięciu tarki zostałem dosłownie wysłany na ścianę. Niełatwo było ocenić warunki, gdy opady przybrały na sile, bo nie traciliśmy przyczepności i zyskiwaliśmy czas. Teraz widzę, że byliśmy bezpieczni i nie musieliśmy robić tego przejazdu.
- Problemem było to, że stan toru ciągle się zmieniał. Wpadało się w zakręt, który nagle był trochę bardziej mokry niż wcześniej. Przy takich warunkach można ot tak znaleźć się w gorszym położeniu. Niestety dziś to ja tego doświadczyłem.
- To boli, bo ponownie stało się coś takiego, a długie przejazdy były mocne. Jestem zdeterminowany, aby odbić się jutro, bo wczoraj mieliśmy naprawdę pozytywny i obiecujący dzień. Obyśmy zaprezentowali dobre tempo wyścigowe i przebili się, aby zdobyć jakieś punkty.
Mimo takiego rozwoju wydarzeń, który postawi Checo pod jeszcze większą presją wewnętrznie i zewnętrznie, sam zawodnik kolejny raz podkreślił, że nie wisi nad nim żaden topór. Ponadto spróbował pokazać, dlaczego jego zdaniem sprawy mogą pójść w lepszym kierunku.
- [W kwestii przyszłości] nic się nie zmienia. Nie mam obaw i jestem w pełni zdeterminowany, aby odwrócić swój sezon i skupić się na wynikach.
- Moje wyczucie auta się poprawia, tak samo jak zrozumienie. Robimy progres, to na pewno. Wczoraj mieliśmy chyba najlepszy piątek w tym sezonie, więc światełko w tunelu istnieje, tylko musimy do niego dojść. Oby jutro nadszedł ten dzień.
- Potrzebujemy po prostu czystego weekendu, stabilnych warunków, a nie zmiennych. Chodzi o to, aby wyciągnąć wszystko. To jest najważniejsze. Byłem ostatnio w fabryce, aby dokładniej zrozumieć auto i wypracować lepsze okienko ustawień. Zrobiliśmy postępy i będziemy naciskać, aby odwrócić ten trend.
- Jest mi bardzo przykro z powodu zawiedzenia zespołu. Dla kierowcy to zawsze bolesna sprawa, ale się nie poddam. Dam z siebie wszystko. Ciągle znajduję [przyjemność w byciu na poziomie F1]. Może nie zabawę, ale stawia mi to wyzwania, które mentalnie są trudne. Łatwiej byłoby się poddać i powiedzieć, że wystarczy. Ale nie tego chcę uczyć swoje dzieci. Nie chcę pokazywać czegoś takiego. Ważne jest, aby wrócić do formy, bo miałem ją nie tak dawno temu.
- To nie tak, że próbuję za bardzo. Okrążenie było dobre, ale po fakcie widać, że raczej niepotrzebne. Ocenimy to, ale w takich warunkach każdy może wylecieć. Niestety ja zrobiłem to dwa razy z rzędu. W tak trudnych momentach niełatwo jest rozmawiać z mediami, ale gdy już się odbiję, będzie to smakowało jeszcze lepiej.