Sergio Perez wyjaśnił swój bardzo słaby występ w sesji kwalifikacyjnej F1 do Grand Prix Monako.
Walczący o nową umowę z Red Bullem Meksykanin zapewne nie tak wyobrażał sobie sobotnią czasówkę na ulicach Księstwa, która zakończyła się dla niego już na etapie pierwszego segmentu jazd.
Po wywalczeniu odległej 18. lokaty sam zainteresowany bardzo krótko rozmawiał z mediami. Zdążył zdradzić, że do tak marnego wyniku w głównie mierze przyczyniła się specyfika lokalnego obiektu. Dodatkowo Checo zwrócił uwagę na fakt zalegających na nawierzchni reklam, o czym wspominali też m.in. Andrea Stella i Lando Norris.
- To była totalna katastrofa, ponieważ najpierw na moim okrążeniu napotkałem kilku wolno jadących kierowców w zakrętach numer 6 i 7, a na wierzchołku w T8 natrafiłem na kilka naklejek, które zostały zerwane z barier. Tym samym na moim przejeździe musiałem unikać wszystkich tych rzeczy. Straciłem przez to kilka dziesiątych, które pozwoliłyby spokojnie awansować dalej - powiedział Meksykanin.
- W zasadzie mój weekend wyścigowy jest już całkowicie spisany na straty, ponieważ tutaj bardzo ciężko się wyprzedza. Niestety. Podczas FP3 znaleźliśmy światełko w tunelu, gdyż zająłem wtedy piąte miejsce. W międzyczasie dokonaliśmy jeszcze kilku zmian, ale w praktyce okazały się one niewystarczające, aby uzyskać lepszą pozycję startową.
- Oczywiście to bardzo boli, gdyż wystarczyłoby po prostu przejechać czyste okrążenie, ale przy takim ruchu, który napotkałem, to zadanie było naprawdę bardzo trudne.
Swoimi spostrzeżeniami po sobocie podzielił się również Max Verstappen, który dość obszernie podszedł do wyjaśnienia słabej dyspozycji projektu RB20 na krętych i wyboistych ulicach Księstwa. Jego wypowiedzi można przeczytać TUTAJ.