Oscar Piastri przy okazji omawiania swoich sobotnich poczynań na torze Interlagos zaznaczył także, że wciąż wierzy, iż może wygrać tegoroczne mistrzostwo świata F1 mimo otaczających go w ostatnim czasie problemów.
Australijczyk z dużymi nadziejami przystępował do weekendu wyścigowego w Brazylii, ale już podczas drugiego dnia rywalizacji pojawiły się po jego stronie kosztowne przygody. W pierwszej kolejności dopuścił się najechania na mokry krawężnik, co w praktyce poskutkowało wyleceniem z toru i przedwczesnym wycofaniem się ze sprintu.
Kwalifikacje do głównego wyścigu również nie poszły po jego myśli. Piastri przegrał nie tylko z Norrisem, ale musiał również uznać wyższość Antonellego oraz Leclerca. Na dodatek do swojego rywala w walce o tytuł stracił lekko ponad trzy dziesiąte sekundy na dość krótkim torze. Jego sytuacja z każdym dniem staje się ostatnio coraz trudniejsza, choć jest zaledwie 9 punktów z tyłu, przez co nie traci jeszcze nadziei.
- Nadal mam wiarę, że mogę startować, wygrywać wyścigi i zdobyć mistrzostwo, ale w tej chwili pewne rzeczy nie przychodzą tak łatwo, jakbym tego chciał - powiedział Piastri po kwalifikacjach.
Aktualny wicelider klasyfikacji generalnej nie tak dawno zdradził, że podczas rund w Teksasie i Meksyku jego słabsza dyspozycja podyktowana była specyficznym stylem jazdy, którego wymagał bolid. Teraz ujawnił, że zdołał dostosować się do nowych warunków, a w ten weekend na horyzoncie pojawiły się inne wyzwania, lecz już w dużo mniejszej skali.
- Uważam, że w Austin i Meksyku miałem kilka rzeczy do przyswojenia. Były to kwestie, z którymi nie czułem się zbyt komfortowo, ale musiałem się do nich dostosować.
- W ten weekend, a na pewno w piątek, wszystko wydawało się z kolei o wiele bardziej normalne. Od pierwszego okrążenia w treningu czułem się komfortowo, a co za tym idzie, z łatwością kręciłem dobre czasy. W sobotę było już trochę trudniej pod względem warunków i po prostu próby wydobycia tego wszystkiego. Nie uważam więc, abym w ten weekend doświadczał tych samych problemów co w trakcie dwóch poprzednich rund.
Gdy poproszono go o wyjaśnienie swojego błędu ze sprintu, ten odparł: - Najechałem na ten krawężnik na poprzednim kółku i nie miałem żadnych problemów. Patrząc wstecz, kilku kierowców też użyło tej tarki i być może w ten sposób stała się ona trochę bardziej mokra, zanim ponownie na nią wjechałem. Prawdopodobnie nie powinienem był najeżdżać na krawężnik, ale warunki na torze bardzo szybko się zmieniły i najwyraźniej nie byłem jedynym, którego to zaskoczyło.

