GP Las Vegas będzie wyjątkowym wyścigiem nie tylko ze względu na blichtr. Kierowców czeka prawdopodobnie największe wyzwanie przy pracy z oponami w ich dotychczasowych karierach. Powody? Wyjątkowo niskie temperatury i charakterystyka nitki, co zagwarantować ma dużo chaosu.

W nocy z czwartku na piątek rozpoczną się premierowe zmagania na ulicznej nitce Las Vegas Strip. Dla Liberty Media to największy event w ich przygodzie z Formułą 1. Amerykańscy włodarze po raz pierwszy w historii organizują zawody całkowicie samodzielnie, finansując je w pełni z własnej kieszeni.

Grand Prix Las Vegas będzie tym wyścigiem, w którym zdecydowanie ważniejsze od tego, co wydarzy się na torze, jest wszystko wokół. Mnóstwo pakietów VIP, wyjątkowo atrakcyjna sceneria i dziesiątki gwiazd przysłaniają swoim blaskiem dość mierną trasę, która na papierze nie daje perspektyw na dobre ściganie.

Wiele zmieni się jednak przy każdym poważniejszym błędzie ze strony kierowców. Na ulicach o pomyłki nietrudno, szczególnie gdy wszyscy będą jeździć po nich po raz pierwszy. Dodatkowym utrudnieniem będą śliski asfalt oraz niskie temperatury. Jesienią w Las Vegas nie ma bowiem katarskich upałów.

Noce w Las Vegas zapowiadają się chłodno

Sesje na nitce w mieście grzechu będą rozgrywane w późnych godzinach wieczornych czasu lokalnego. To naturalne, ponieważ zorganizowanie wyścigu w takim miejscu ma rację bytu przede wszystkim ze względu na wygląd otoczenia. A ten w Las Vegas jest po zmroku wyjątkowy - trudno wyobrazić sobie inne miejsce, które mogłoby prezentować się atrakcyjniej.

Oczywiście niemniej ważne było dostosowanie się do widzów w Europie. Fani na Starym Kontynencie będą wstawać wcześnie, a komfort oglądania dostaną kibice z Azji. Ludzie na torze zobaczą bolidy w godzinach wieczornych, więc Liberty Media jest tym rozwiązaniem usatysfakcjonowane.

Rozkład jazdy Grand Prix Las Vegas:

 

Sesja
 
Czas LV
 
Czas PL
 

FP1
 

 

Czwartek,
20:30

 

Piątek,
5:30

 

FP2
 

 

Piątek,
00:00

 

Piątek,
9:00

 

FP3
 

 

Piątek,
20:30

 

Sobota,
5:30

 

Q
 

 

Sobota,
00:00

 

Sobota,
9:00

 

R
 
 
Sobota,
22:00
 
Niedziela,
7:00
 

Polecamy zerknąć na nasz standardowy rozkład jazdy, szczególnie jeśli planujecie śledzić również rywalizację w Makau.

To właśnie nocne jazdy, razem z porą roku, rodzą problem w postaci pogody. Las Vegas jest położone w samym sercu pustyni, na której po zmroku temperatury spadają bardzo szybko. Rozgrywanie tam Grand Prix latem zażegnałoby ten problem. Świat Formuły 1 robi to jednak pod koniec listopada. Tworzą się kłopoty, ale na ile poważne?

Przepis na chaotyczne zawody

Za dnia w najbardziej zaludnionym mieście Nevady powinno być ciepło - ok. 20 stopni Celsjusza. Wieczorem otoczenie się wychłodzi, a nocą termometry mogą pokazywać nawet poniżej 10 oczek na plusie. Bolidy w takich warunkach nie pracują optymalnie, ale to przecież nie koniec świata.

W ciągu ostatnich lat, szczególnie w sezonie 2020, mieliśmy kilka chłodniejszych rund. Lewis Hamilton wygrał zawody na Nurburgringu rozegrane przy temperaturze ok. 10 stopni Celsjusza. Wcześniej kierowcy regularnie testowali zimą na torze pod Barceloną, czasem w śnieżnej scenerii. Nawet w normalniejszych warunkach zdarzały się wtedy wpadnięcia w żwir na pierwszym okrążeniu.

Tych przypadków nie można jednak porównać do tego, co czeka zawodników na Las Vegas Strip Circuit. Na ulicznej nitce dominują wolne zakręty oraz długie proste. Najdłuższa z nich, przebiegająca po słynnym The Strip, będzie liczyła około dwóch kilometrów. Na takim odcinku opony będą się mocno wychładzały, a brak szybkich i krętych sekwencji zdecydowanie utrudni rozgrzanie mieszanek do odpowiedniej temperatury.

Dodatkowo większość zespołów będzie zapewne celowała w konfigurację z mniejszym dociskiem, aby zmaksymalizować prędkości. To przepis na chaos oraz zaskakujące rezultaty.

fot. Red Bull

Kolejny test dla opon Pirelli

Pirelli po raz pierwszy stanie przed tak poważnym wyzwaniem. Firma wykonała już jeden z kroków zapobiegawczych i przywiezie do Vegas najmiększe komplety ze swojej gamy.

- Opony [w F1] są zaprojektowane tak, aby generować przyczepność przy wysokich temperaturach, powiedzmy powyżej 80 stopni Celsjusza [temperatury ogumienia] - mówił Mario Isola. - Przy mniejszym nagrzaniu ma się mniej przyczepności. Jeśli chodzi o 18-calowe opony, to czeka nas pierwsza przeprawa przy takich temperaturach.

Podczas wywiadów w Brazylii na ten problem zwracało także uwagę wielu kierowców, cytowanych przez The Athletic.

- Opony będą nam się wychładzały na tych prostych - przyznawał Carlos Sainz. - Wejście w zakręt przy bardzo niskim docisku, jakiego spodziewamy się w Vegas, na zimnej oponie, nowym asfalcie... - uciął.

Na Las Vegas Strip Circuit wylano świeżą nawierzchnię, która będzie początkowo bardzo śliska, a do tego nie jest szczególnie chropowata, choć w skali Pirelli oceniono ją na 3/5, a osoby będące na miejscu raportowały, że nie jest taka zła. W trakcie weekendu na torze nie odbywają się żadne inne zmagania, przez co kwestia odpowiedniego nagumowania nitki będzie zależna wyłącznie od dwudziestu zawodników ze stawki F1.

Najlepszym przykładem tego, ile problemów może sprawić nowy asfalt, był weekend na Istanbul Park w 2020 roku. Samochody ślizgały się jak na lodzie, a później sprawę utrudniły jeszcze opady deszczu.

Tym razem temperatura asfaltu będzie tylko odrobinę wyższa niż temperatura otoczenia. W końcu sesje będą rozgrywane po zmroku.

- Zastanawiam się, czy będziemy robili trzy lub cztery okrążenia przygotowujące do przejazdu kwalifikacyjnego - komentował Alex Albon. - Zwykle na innych torach potrzebujemy tylko jednego kółka. Czeka nas trudna runda - skwitował.

fot. Ferrari

Zimno? Panie, jak zimno?!

Kłopotliwe przy takich temperaturach może być także samopoczucie kierowców. O ile ciało zawodnika jest usadowione głęboko w kokpicie i otaczają je przeróżne generujące ciepło podzespoły, tak w przypadku dłoni sprawa wygląda zdecydowanie gorzej.

O swoim nieprzyjemnym doświadczeniu podczas pewnych zimowych testów opowiadał w Brazylii Nico Hulkenberg: - Po kilku okrążeniach twoje palce robią się tak wychłodzone, że zostają w jednym miejscu i tracisz w nich czucie.

Są jednak osoby, które nie martwią się potencjalnymi problemami. Jedną z nich jest dyrektor generalna Grand Prix Las Vegas, Renee Wilm:

- Zimno jest względne! W Ameryce często siadamy na trybunach, aby oglądać mecze przy takich temperaturach, więc będzie znacznie cieplej niż podczas zimowych spotkań futbolu amerykańskiego - wyjaśniała.

Wilm dodała także, że warunki pogodowe mogą być „szansą do zakupu oficjalnych ubrań Formuły 1, nawet szalika lub czapki z logo Grand Prix Las Vegas”. Prawdziwy, psia kość, real time marketing...

fot. Red Bull

Czekają nas wyjątkowe zawody

Pierwsze od 1982 roku zmagania kierowców Formuły 1 w Światowej Stolicy Rozrywki mogą okazać się jedną z ciekawszych rund w tym sezonie. To, kto poradzi sobie najlepiej w zdradliwych warunkach, jest jedną wielką niewiadomą. Możemy być świadkami dziwnych rozstrzygnięć, szczególnie jeśli podczas wyścigu w grę wmiesza się samochód bezpieczeństwa lub czerwona flaga.

Wspominane już GP Turcji 2020 było zaskakujące. Co prawda wygrał je Lewis Hamilton w dominującym Mercedesie, ale z pole position ruszał Lance Stroll, a za nim stanęli Max Verstappen i Sergio Perez (gdy ten jeszcze umiał się kwalifikować). W wyścigu szanse też miało wielu, w tym sam holenderski mistrz kierownicy.

- To, jak nawierzchnia toru, o której na ten moment wiemy bardzo mało, zagra z oponami, będzie miało duży wpływ na przebieg weekendu - tłumaczył serwisowi The Athletic Dave Robson, szef działu osiągów bolidu Williamsa.

Wtórował mu Carlos Sainz: - Możesz przygotować się [do weekendu] tak, jak zechcesz. Jednak dopóki nie zobaczysz, jak spisuje się bolid, nie możesz zareagować.

Pierwsze odpowiedzi na nurtujące nas pytania poznamy już piątkowego poranka. Cóż za ironia, że taka ruletka czekać nas będzie akurat w Vegas.

A jeśli interesuje Was, dlaczego F1 w ogóle pojawiła się w Las Vegas, to odsyłamy Was do tekstu Bartka Budnika