Formuła 1 gorliwie odcina się od czasów Berniego Ecclestone’a i aktywnie angażuje w działania na rzecz walki z rasizmem, wykluczeniem i promowaniem ekologii między innymi poprzez akcje End Racism czy #WeRaceAsOne. Skuteczna organizacja GP Rosji i związane z nią plany dowodzą, że da się oddzielić politykę od głoszonych haseł. Pojawia się jednak pytanie, czy tworzy to spójny przekaz.

30 lat batalii o Grand Prix Rosji

Zanim współczesna Formuła 1 na dobre zadomowiła się w czarnomorskim kurorcie Soczi, temat organizacji GP Rosji istniał od lat. Jeszcze w 1983 roku, w siermiężnych czasach schyłkowego komunizmu, proponowano organizację „Grand Prix Związku Radzieckiego”.

Lata 80-te w ZSRR były jednak okresem całkowitego rozpadu gospodarczego i organizacyjnego kraju, a wizja takiego przedsięwzięcia szybko spełza na niczym. Dążenia Berniego Ecclestone do organizacji wyścigu na Żelazna Kurtyną doprowadziły ostatecznie do pierwszego GP Węgier w 1986 roku.

Temat powrócił po dojściu do władzy Władimira Putina, który wiedział, że organizacje wielkich sportowych imprez to doskonały sposób na podnoszenie prestiżu swojego państwa i udowadnianie, że Rosja w jednym z najważniejszych graczy na arenie międzynarodowej.

Już w 2001 roku wyraził on osobiste poparcie dla projektu „Pierścienia Pulkowskiego”, który zakładał budowę toru w pobliżu lotniska Pulkovo. Plan ten był jednak zbyt ambitny, a Putin na początku swojej kadencji nie miał jeszcze odpowiedniego zaplecza politycznego, aby go forsować. Podobnie bezowocnie zakończyła się próba budowy obiektu w podmoskiewskim okręgu Mołżaninowskim w 2003 roku, mimo że rada miasta Moskwy zatwierdziła ten projekt.

Kolejną próbę podjęto w 2008 roku we wsi Fiediukowo. Około 100 kilometrów od Moskwy powstał nowoczesny tor wyścigowy, zaprojektowany przez Hermana Tilke. Na oficjalnej inauguracji budowy 1 października 2008 roku pojawił się nawet David Coulthard. Obiekt oficjalnie otwarto 13 lipca 2012 roku, ale nie udało się tam zorganizować wyścigu F1, koncentrując się na serii DTM, Motocyklowych Mistrzostwach Świata, World Series by Renault oraz Europejskim Pucharze Formuły Renault 2.0.

Przełomem na drodze do organizacji wyścigu Królowej Motosportów w Rosji były straty pierwszego Rosjanina, Witalija Pietrowa, który dołączył do fabrycznego zespołu Renault w 2010 roku. Wzrost zainteresowania Rosjan wyścigami F1 zintensyfikowały prace nad organizacją Grand Prix.

Bernie Ecclestone, działając z właściwym sobie rozmachem, jednoznacznie wyraził chęć zobaczenia Formuły 1 w Rosji i porozumiał się w tej sprawie z Władimirem Putinem. Rosyjski rząd przeznaczył w październiku 2011 roku prawie 196 milionów dolarów na budowę nowego toru w Soczi, przebiegającego wokół obiektów Parku Olimpijskiego – gospodarza innej putinowskiej wielkiej imprezy – Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2014 roku.

Obiekt uzyskał homologację FIA w sierpniu 2014 roku, a inauguracyjny wyścig o Grand Prix Rosji na ulicznym Sochi Autodrom odbył się 12 października 2014 roku, kończąc tym samym ponad 30-letnią batalię kraju o organizację rundy najwyższej kategorii motosportu.

Zbrodnie bez kary

Organizacja wyścigów Formuły 1 w putinowskiej Rosji od początku budzi słuszne kontrowersje – bardziej jednak wśród kibiców, komentatorów i dziennikarzy niż wśród decydentów.  

Bernie Ecclestone, jeden z autorów udanego projektu omawianego Grand Prix, wprost wskazywał, że nie widzi niczego niestosownego w organizacji wyścigu w Federacji Rosyjskiej, stwierdzając, że impreza ta nie ma to nic wspólnego z polityką, a cyrk F1 przyjeżdża tam tylko po to, żeby się ścigać. Brytyjczyk dodawał, że tak długo jak na świecie panuje pokój, a Rosjanie będą realizować przelewy, F1 ze startów w Soczi nie zrezygnuje.

Na potwierdzenie tych słów stałym elementem Grand Prix jest wizyta Władimira Putina, który osobiście wręczał puchary za zwycięstwo Lewisowi Hamiltonowi i Valtteriemu Bottasowi.

Nowy właściciel Formuły 1, Liberty Media, zdaje się podążać obraną przez Ecclestone drogą, nie odnosząc się szerzej do podnoszonych zarzutów.

To jednak nic nowego w tej serii, która ma bardzo długą historię swoistego chowania głowy w piasek przed trudnymi politycznymi wyborami.

Między 1962 a 1993 rokiem organizowano Grand Prix Południowej Afryki na torze East London, a potem słynnym Kylami, nie zważając na panującą tam oficjalną, rządową politykę apartheidu. Podobnie głuche były władze sportu na liczne protesty organizacji broniących praw człowieka przy okazji Grand Prix Bahrajnu.

Biorąc jednak pod uwagę dążenia F1 do pełnienia swoistej roli w kształtowaniu społecznej świadomości swoich kibiców, organizacja Grand Prix Rosji jawi się jednak jako wyjątkowo niestosowna.

Rok inauguracji rundy w Soczi - 2014 - zbiegł się w czasie z rozpoczęciem wojny hybrydowej Rosji z Ukrainą i przejęciem pełnej kontroli nad Półwyspem Krymskim. Spotkało się to z powszechnym potępieniem opinii międzynarodowej i licznymi sankcjami, nałożonymi na Rosję przez UE i USA. Nie przeszkodziło to jednak w odbyciu się Zimowych Igrzysk Olimpijskich i organizacji pierwszego GP.

Wojna na wschodzie Ukrainy toczy się nadal. Działania Rosji mają charakter zbrodni wojennych i zbrodni przeciw ludzkości. Do końca 2019 roku śmierć poniosło ponad 14 tysięcy ludzi, ponad 40 tysięcy ucierpiało a 1,5 miliona stało się wewnętrznymi przesiedleńcami.

Na 4 tysiące szacuje się liczbę ofiar wśród cywilów, a do tego doliczyć należy prawie 300 osób z zestrzelonego przez rosyjskich separatystów Boeinga 777 Malaysia Airlines. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na haniebne działanie Agencji Badań Internetowych z siedzibą w Petersburgu, nazwaną „trollami z Olgino”, która w okresie 2014-2017 przeprowadziła bezpardonową operację dezinformacyjną, rozpoczętą już 40 minut po katastrofie. Działająca najprawdopodobniej ze zlecenia Kremla organizacja opublikowała ponad 111 tysięcy tweetów, mających na celu oskarżenie o katastrofę rząd w Kijowie jako prowokację wymierzoną w Rosję.

Powszechnie krytykuje się również działania Rosji w czasie wojny w Syrii jako wojskową eskalację, podsycającą ekstremizm i radykalizację. Zaangażowanie Federacji Rosyjskiej w konflikt wspólnie potępiły rządy Francji, Niemiec, Kataru, Arabii Saudyjskiej, Turcji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych.

W samej Rosji, jak wskazuje miedzy innymi Human Rights Watch, sytuacja w zakresie praw człowieka nadal się pogarsza, a represje wobec społeczeństwa obywatelskiego, mediów i Internetu nasilają się. Od 2014 roku rosyjski parlament przyjmuje ustawy, które nasilają izolację kraju i podsycają nastroje antyzachodnie w sposób, jakiego nie widziano od czasów sowieckich.

Rosja jest jednym z najważniejszych ośrodków handlu ludźmi na świecie. Jak wynika z raportów CIA, pracownicy z Rosji i innych krajów Europy, Azji Środkowej i Azji, w tym Wietnamu i Korei Północnej, są poddawani warunkom pracy przymusowej w rosyjskim przemyśle budowlanym, wytwórczym, rolniczym, spożywczym, morskim i usługowym.

Znamienne, że dziesiątki tysięcy robotników za głodowe stawki i warunkach urągających europejskim standardom uczestniczyło w budowie infrastruktury związanej z Igrzyskami w 2014 oraz samego Sochi Autodrom.

Świetlana przyszłość Grand Prix Rosji

Kuriozalne wydaje się więc zdanie Ecclestone'a o Putinie, wypowiedziane po pierwszym wyścigu w Soczi, który określił prezydenta Federacji Rosyjskiej jako „człowieka pierwszej klasy, którego zawsze wspierał”.

Liberty Media, otwierając nowy rozdział po rządach Berniego, nie zamierza jednak rezygnować z tego Grand Prix. Przeciwnie, umowa zakłada rozgrywanie wyścigu do 2025 roku, a mimo sporej popularności Soczi jako turystycznego kurortu, możliwe jest przeniesienie GP Rosji do bardziej prestiżowego miejsca - Sankt Petersburga, drugiego co do wielkości miasta Rosji, gdzie trwa obecnie budowa nowego toru wyścigowego, zaprojektowanego przez Yuriego Kovalchuka.

Jak informuje Daily Mail, wielkimi zwolennikami tego pomysłu są zarówno Władimir Putin jak i Liberty Media.

Organizacja wielkiej międzynarodowej imprezy sportowej, jaką jest Grand Prix Formuły 1 w Rosji, dowodzi jednoznacznie, że da się skutecznie stworzyć sportowe widowisko w oderwaniu od politycznych realiów danego kraju. Biorąc pod uwagę społeczne zaangażowanie Formuły 1 w walkę ze zjawiskami, które występują w Rosji, zasadne jednak wydaje się pytanie, czy jest to właściwe i spójne z głoszonymi hasłami.