Max Verstappen nakreślił, jak z jego perspektywy wyglądała awaria hamulców w wyścigu F1 w Australii.
Trudno po dzisiejszym dniu nie stwierdzić, że Australia jest nieco pechowa dla urzędującego mistrza świata. Ostatni raz, kiedy wycofywał się przedwcześnie z rywalizacji, miał miejsce 43 wyścigi temu, również w Melbourne.
Tym razem winny był prawy tylny hamulec, który zaczął płonąć, zmuszając tym samym Holendra do zjechania i pozostania w alei serwisowej na zaledwie czwartym okrążeniu.
- Mój prawy tylny hamulec zablokował się w momencie, gdy ruszyliśmy ze świateł. Jego temperatura od tego momentu stale rosła, aż zaczął się palić - opowiadał Max.
- Teraz wszystko jest już jasne - tłumaczył własne komentarze z przekazu radiowego, dotyczące ślizgania się tyłu bolidu. - Jeśli jeden z twoich hamulców jest zablokowany, to trochę tak, jakbyś jechał z zaciągniętym hamulcem ręcznym.
- Miałem tę przygodę po pierwszym okrążeniu, a potem temperatura tylko rosła. Oczywiście w tamtej chwili nie wiedziałem, co się dzieje, dlatego wydawało mi się, że problem leży w balansie samochodu.
Moment, o którym wspomina Max, to niepokazany przez realizatora uślizg tylnej osi jego samochodu w T3, który pozwolił Sainzowi zbliżyć się na tyle, aby w strefie DRS, płynącej wokół jeziora, przepuścić udany atak na ówczesnego lidera wyścigu.
Po krótkich wymianach zdań z Christianem Hornerem i mechanikami tuż po wyjściu z kokpitu Holender nie znał źródła awarii. Natomiast stojąc jeszcze w otoczeniu zespołu przed garażem, uznał tę sprawę za bardzo głupią, co miało być jednak wyrazem zdziwienia, aniżeli chęcią obrazy kogokolwiek.
- Chodziło o pit stop. Nie wiedziałem, dlaczego robimy wymianę opon, skoro samochód się pali.
- Na razie nie znamy przyczyny usterki. Wiemy, co się stało, ale nie wiemy, dlaczego to się wydarzyło. Ale nie jest to związane ze zrywką w kanale doprowadzającym powietrze do hamulców.
- Mieliśmy ostatnio świetną niezawodność. Wiedziałem, że ten dzień nieukończenia zawodów nadejdzie. Niestety nadszedł dzisiaj. Za nami świetny okres, imponujący. Teraz ważne jest zrozumienie przyczyny.
- Oczywiście jestem rozczarowany, bo mieliśmy dobrą szansę. Balans dawał niezłe odczucia na okrążeniach zapoznawczych i czułem poprawę w stosunku do długich przejazdów w treningach.