Pojawiła się nieoficjalna przyczyna problemów ze zbyt niską temperaturą paliwa w obu Astonach Martinach, przez co zespół sam musiał ukarać się podwójnym startem z pit lane.
Lance Stroll i Sebastian Vettel pierwotnie mieli ustawić się na odpowiednio 10. i 13. miejscu prostej startowej Miami International Autodrome. Niedługo przed początkiem rywalizacji okazało się jednak, że ich pola pozostaną puste.
Powodem było przekonanie o tym, iż nie uda się sprawić, by paliwo w obu maszynach miało odpowiednią temperaturę. Regulamin Techniczny od lat mówi, iż nie może być ono chłodniejsze od temperatury otoczenia o więcej niż 10 stopni Celsjusza.
W momencie oficjalnego pomiaru termometry w Miami pokazywały aż 30 stopni, ale ze względu na problemy ze standardowymi pompami oraz wprowadzonym w tym roku paliwem E10 nie było to szczególnie istotne, ponieważ zapis ten jest obecnie egzekwowany nieco inaczej.
Początkowo ekipy wspólnie z FIA zgodziły się na stałą temperaturę paliwa, jaką było 10 stopni Celsjusza. Ponieważ niektórym zespołom z trudem przychodziło zejście do tej wartości, została ona podniesiona do 18 stopni.
Jak podał Auto Motor und Sport, z jakiegoś powodu ta drobna zmiana została przeoczona przez Astona Martina, najprawdopodobniej przez nieporozumienie oraz błąd w komunikacji. W związku z tym oba AMR22 miały dostać paliwo o temperaturze 10 stopni.
Gdy odkryto pomyłkę, rozpoczęła się walka z czasem, którą ekipa ostatecznie przegrała o 3 stopnie. Dlatego też zrezygnowano z wyjazdu na pola startowe, co dało więcej czasu dostosowanie się do reguł i uniknięcie dyskwalifikacji.
Mimo kosztownej wpadki Vettel i Stroll byli w stanie odrobić straty oraz powalczyć o punkty. Kanadyjczykowi udało się nawet zdobyć jedno oczko po ukaraniu Fernando Alonso. Był to drugi wyścig z rzędu - po Imoli - w którym Astony dysponowały nieco lepszym tempem niż na starcie sezonu, jednak we Włoszech było to uzasadniane chłodnymi warunkami.
Tego samego nie dało się powiedzieć w gorącym Miami, a jak wynika z informacji Niemców, powodem skoku były pewne modyfikacje układu kierowniczego, który w poprzednich rundach nie pozwalał kierowcom jechać na wyczucie i dawał dziwne wrażenia nawet na prostych. Wraz ze zjawiskiem porpoisingu mocno ograniczało to potencjał zielonej konstrukcji.
Dzięki usprawnieniom oraz wzmocnieniu niektórych części inżynierowie zespołu byli w stanie wydobyć więcej z bolidu, ustawiając go nieco niżej, a zawodnicy mieli więcej pewności w kokpitach, co pozwoliło im na szybszą jazdę.
Nie były to jednak rewolucyjne poprawki. Jak wiadomo już od paru tygodni, Aston szykuje ogromny pakiet, który ma znacznie odmienić AMR22. Niejasne jest natomiast, czy zadebiutuje on w Barcelonie, bowiem istnieje ryzyko, że na rundę w Hiszpanii gotowa będzie wersja tylko dla jednego kierowcy.