Christian Horner i Sergio Perez ujawnili, że bardzo prawdopodobnym jest, że na Grand Prix Belgii Checo będzie potrzebował nowego silnika, a Max jest sfrustrowany kolejną kolizją z Mercedesem.

Grand Prix Węgier to kolejny po Grand Prix Wielkiej Brytanii weekend, który kończy się dla Red Bulla fatalnie. Jednakże teraz problem jest o tyle poważniejszy, że Byki wyjeżdżają z Budapesztu bez prowadzenia w obu klasyfikacjach generalnych, a po raz kolejny będą musiały dodać kilka pozycji do swojej listy wydatków na naprawę uszkodzeń w bolidach.

I znów zaczyna się ona bardzo potężnie, bo zgodnie z przewidywaniami Christiana Hornera do wymiany będzie cała jednostka napędowa w bolidzie z numerem 11, prowadzonym przez Sergio Pereza, który dzisiejszą rywalizację zakończył już na pierwszym okrążeniu po kolizji spowodowanej przez Valtteri’ego Bottasa, który, jak powiedział Brytyjczyk, świetnie się spisał dla swojego zespołu, popełniając „kartingowy” błąd.

- To brutalność wyścigów, czyż nie? Myślę, że niestety widzieliście, jak Valtteri miał słaby start i źle ocenił punkt dohamowania. Wykonał świetną robotę dla Mercedesa, wyrzucając oba nasze auta – powiedział po wyścigu szef ekipy z Milton Keynes.

- Wygląda na to, że będziemy musieli zamontować nowy silnik w samochodzie Sergio.

- To wyścigi. Jechał kierowca, a nie Toto. Jestem pewny, że on nie kazał mu tego zrobić. Pewnie skutek mu nie przeszkadza, ale konsekwencje dla nas są brutalne, szczególnie przy limitach – dodał, pytany o przeprosiny od Toto Wolffa.

- Patrząc na pierwszą połowę, choć to nawet nie połowa, odnieśliśmy 6 zwycięstw. Przegraliśmy przez eksplozję opony i zostaliśmy wyrzuceni na Silverstone. Do tego ten weekend. Jest wiele pozytywów. Zespół jest bardzo zmotywowany i jesteśmy w grze.

47-latek skomentował też wyścig Maxa Verstappena, któremu udało się ukończyć wszystkie 70 okrążeń na Hungaroringu, a także usprawiedliwił swojego podopiecznego z, według wielu, zbyt długiej walki z Mickiem Schumacherem, prowadzącym przecież najwolniejszy bolid w obecnej stawce.

- Mechanicy musieli dokonać cudów, żeby ten samochód [Maxa] znów pojechał. Wyprostowanie niektórych rur w przypadku płynów było niesamowitym działaniem.

- On [Max] jechał z połową samochodu. Brakowało całej prawej strony barge boardów i prawdopodobnie miał mniej docisku niż Mick Schumacher.

Ze swojej perspektywy o dzisiejszym zdarzeniu opowiedział także Sergio Perez, który potwierdził, że jego silnik kwalifikuje się do wymiany przed ściganiem na torze Spa.

- Na początku myślałem, że to Lando, ale jasno widać, że to Bottas zrobił duży błąd i wyrzucił wszystkich z wyścigu. Szkoda. To ogromny cios dla zespołu. Poza tym wielce prawdopodobne, że straciliśmy jeszcze silnik. Nie jest idealnie.

Nad Meksykaninem wisi również widmo kar za użycie nadprogramowej ilości niektórych elementów samochodu. Na Węgrzech wykorzystywał drugi z trzech dostępnych na sezon silników, a również przekroczył już dozwoloną ilość użytkowanych w trakcie jednej kampanii elektroniki sterującej i akumulatorów.

To oznacza, że już przy okazji następnego weekendu Perez musi się liczyć z możliwością kary cofnięcia o parę miejsc na starcie, co podsumował tylko krótkim westchnięciem.

- To duża kara i nie wiem, co powiedzieć.

Swoją frustrację wyraził także Max Verstappen, w tym momencie już wicelider klasyfikacji generalnej kierowców. Holender był zły, że po raz kolejny jego wyścig kończy się po kolizji z Mercedesem, która kosztowała go wiele uszkodzeń znacznie utrudniających jazdę.

- Kolejny raz zostałem wyrzucony przez Mercedesa, a to nie jest to, czego chcesz. Widać, że Valtteri kompletnie przeoczył punkt dohamowania i spowodował duży wypadek.

- Od tego momentu brakowało mi całego boku samochodu i całego obszaru barge boardów. Do tego podłoga był zniszczona, więc jazda była czymś niemal niemożliwym, jeśli mam być szczery. Robiłem to, co mogłem. Zdobyłem punkt, więc jest cokolwiek, ale nie to, czego oczekujemy.

- Obecnie ma miejsce wiele szalonych chwil, co kosztuje nas mnóstwo punktów. Oni są oczywiście bardzo szybcy, ale my skupiamy się na sobie. Cały czas będziemy naciskać i zobaczymy, gdzie skończymy – podsumował z nutką optymizmu zdobywca dziesiątej lokaty w dzisiejszym Grand Prix.