Max Verstappen i Christian Horner wytłumaczyli, co stało za zaprzestaniem rozmów z telewizją Sky podczas weekendu w Meksyku.
W niedzielny poranek w mediach zaczęły pojawiać się informacje o tym, że przedstawiciele Byków nie udzielili żadnych wypowiedzi wielkiemu partnerowi Formuły 1, pomijając nie tylko oddział brytyjski, ale też włoski i niemiecki.
Szybko założono, iż jest to powiązane ze słowami Teda Kravitza, który kilka dni wcześniej opisywał osiągnięcia urzędującego mistrza świata w nieprofesjonalny sposób. Chociaż doniesienia okazały się prawdziwe, to jak wyjawił sam obiekt zaczepek dziennikarza, powody gromadziły się przez dłuższy czas.
- To nie miało nic wspólnego z obecnym weekendem - zaczął Verstappen, opisując sprawę na konferencji po wyścigu. - W tym roku regularnie pojawiały się jakieś przytyki i wyrazy braku szacunku. Pochodziło to szczególnie od jednej osoby. W pewnym momencie trzeba powiedzieć, że ma się dość. Nie akceptuję tego. Nie możesz żyć przeszłością, tylko musisz iść do przodu.
- W tej chwili media społecznościowe są niezwykle toksycznym miejscem. Jeśli ciągle zachowujesz się tak w telewizji na żywo, to tylko pogarszasz sprawę, zamiast czynić świat lepszym. Ciągle wykazujesz się brakiem szacunku do mnie, więc w pewnym momencie przestanę to tolerować. Dlatego zdecydowałem, że nie będę odpowiadać [na ich pytania].
- Ten sport staje się coraz popularniejszy, więc coraz więcej osób o nim pisze - dodał, dopytany potem o zachowanie fanów w internecie. - Nie jest dobrze, skoro można wypisywać takie rzeczy.
- Mam nadzieję, że powstanie jakiś algorytm, który powstrzyma ludzi przed stawaniem się "kozakami w necie". Oni nigdy nie powiedzą tych rzeczy prosto w twarz. Siedzą sobie przy biurkach wkurzeni i sfrustrowani, a przy tym mogą napisać cokolwiek. Takie coś może być bardzo szkodliwe i bolesne dla niektórych osób. Nie powinno się do tego dopuszczać.
Podczas późniejszych rozmów z mediami Christian Horner przyznał, że bojkot zakończy się po wyjeździe z Meksyku, a także podkreślił, iż chciał wspierać swojego kierowcę.
- Byliśmy rozczarowani serią obraźliwych wypowiedzi, które padły na Sky, więc uznaliśmy, że w ten weekend zrobimy sobie małą przerwę, która w niczym im nie zaszkodzi. W opiniach musi być jakiś balans. Niektóre komentarze są fantastyczne, ale część z nich ma w sobie zbyt dużo szukania sensacji, a my jako zespół trzymamy się razem.
- To nie dotyczyło wyłącznie brytyjskiego Sky, ale wszystkich kanałów, także niemieckich i włoskich. Zrobiliśmy tak tylko na ten weekend. Chcieliśmy jedynie oddać nasze zniesmaczenie niektórymi mniej bezstronnymi komentarzami czy oskarżeniami, które padały czasem w telewizji.
- Nadal przysługiwał im dostęp do materiałów F1, lecz w ten weekend żaden członek zespołu nie miał bezpośredniej interakcji ze Sky. To był skutek komentarzy z Austin, ale od następnego wyścigu wznowimy rozmowy. Chodziło o podkreślenie tego, że niektóre wypowiedzi były po prostu nieakceptowalne. Oskarżenia o kradzież mistrzostwa nie są czymś, co uznajemy za bezstronny komentarz. Nie uważamy, że jest to ani zbalansowana, ani sprawiedliwa opinia.
- Max był zły z tego powodu. Jako zespół wspieramy go, więc podjąłem decyzję o zrobieniu sobie wolnego weekendu. Red Bull jest czasem łatwym celem. W tym roku było kilka takich problemów, do których również zdołaliśmy się odnieść. Uważamy, że zrobiliśmy swoje i tyle.