Główni przedstawiciele Red Bulla zabrali głos na temat świeżo odsłoniętego modelu RB20. 

Sezon tegorocznych prezentacji praktycznie dobiegł do końca, a to za sprawą stajni z Milton Keynes, która jako ostatnia zaprezentowała dziś światu kolejne dzieło Adriana Neweya. Obecnie brakuje już tylko zdjęć kilku samochodów na torach, m.in. Williamsa czy Saubera/Stake'a.

Zgodnie z przewidywaniami oraz po tym, co ujrzeliśmy podczas na Silverstone, nowy Byk posiada kilka interesujących rozwiązań, które na pewno będą dogłębnie analizowane w najbliższym czasie przez dociekliwą konkurencję.

Na pokrywie silnika pojawiły się charakterystyczne działa wojenne, które były najlepiej widoczne w poprzedniej kampanii na aucie Mercedesa. Poza tym wkrótce, zapewne w Bahrajnie, wyraźnie powinny ukazać się pionowe wloty powietrza w sekcjach bocznych, które mogą kierować myśli na niesławny model W13 i pierwszą specyfikację W14.

Skala wdrożonych zmian może w najbliższym czasie rozszerzyć się jeszcze bardziej. W formułowej praktyce prawdopodobnie będzie to oznaczało, iż podczas zbliżających się testów zobaczymy w akcji kolejną, lepszą wersję projektu. Takich plotek jest już coraz więcej, a nam również udało się je usłyszeć, podobnie zresztą jak słowa o skojarzeniach z Mercedesem.

Nawiązania do nieudanych pomysłów rywali były zresztą częścią dzisiejszej prezentacji i wzbudzały dość oczywiste uśmiechy.

- To nie jest żadna taktyka! - zaśmiał się Christian Horner, pytany o to, dlaczego wszyscy idą w stronę Red Bulla, a ekipa z Milton Keynes sięgnęła po coś, co było widoczne na Mercedesach. - To coś opartego na osiągach i danych z symulacji. Bolid w niektórych obszarach wygląda zupełnie inaczej niż rok temu, ale oczywiście na końcu prawdę powie dopiero stoper. Nie poszlibyśmy przecież w tę stronę, gdybyśmy w świecie wirtualnym nie zobaczyli, że to lepsza opcja.

- Jest kilka naprawdę wyjątkowych innowacji. Zespół nie popadł w samozadowolenie i ciągle ewoluował, aby przesuwać granicę. Wszelkie innowacje będą dokładnie analizowane w nadchodzących tygodniach. Uważam jednak, że kreatywność w naszej ekipie jest bardzo mocna, co widać w niektórych rozwiązaniach. Nie jest to zatem konserwatywna ewolucja i mamy kilka naprawdę fajnych nowości.

- Uważam, że zespół wykonał świetną pracę przy RB20. Nikt nie osiadł na laurach i widać, że przy tym samochodzie ciągle przesuwano granice. Mimo wszystko dopiero na torze przekonamy się, jak będzie wyglądać układ sił na początku sezonu. 

Mercedes W14 we wczesnej specyfikacji, z GP Australii 2023. Ujęcie dobrze pokazuje tzw. działa w tylnej sekcji. Tamta wersja również posiadała pionowe i małe wloty do sekcji bocznych. Fot. Mercedes.

Swoimi spostrzeżeniami podzielił się również Max Verstappen: - Podoba mi się kierunek, jaki obraliśmy. Pierwszy raz zobaczyłem rysunki w Abu Zabi, podczas ostatniego wyścigu. Pomyślałem sobie, że wow, mamy coś zupełnie innego. Nie byliśmy konserwatywni. Tym, co najbardziej lubię w zespole, jest to, że mimo dobrego pakietu [2023] poszliśmy na całość i chcemy to jeszcze poprawić. Oczywiście czas pokaże, czy to się uda. Widzę, że każdy jest bardzo dumny z tego, co udało się osiągnąć.

Pytany o wrażenia z symulatora, powiedział: - Nie jeździłem jeszcze ostateczną wersją, bo przecież auto jest ciągle rozwijane. Poza tym wolę najpierw jazdę prawdziwym modelem, ponieważ wtedy mam lepsze informacje zwrotne, ale oczywiście byłem zadowolony z tego, co działo się w symulatorze. 

Trzykrotny mistrz świata nie byłby oczywiście sobą, gdyby nie postanowił wbić lekkiej szpileczki w obóz kierowany przez Toto Wolffa. Zapytany o wdrożenie do nowego bolidu charakterystycznych części, przypominających Mercedesa, odparł: - Ja jednak nazwałbym to stylem Red Bulla!

O krótki komentarz poproszony został także drugi kierowca składu, Sergio Perez: - To tylko pokazuje nasz głód. Mieliśmy na tyle dominujący samochód, że raczej nikt nie spodziewał się dużych zmian w koncepcji. Moim zdaniem jest to bardzo odważne z naszej strony.

- Jestem trochę zaskoczony [pójściem w kierunku Mercedesa] - wspomniał z rozbawieniem. - To tylko pokazuje, jak bardzo nasz zespół chce napierać do przodu i przekraczać granice. Dobrze to widzieć.