Michael Masi wyjaśnił, jak wyglądałaby procedura ponownego startu wyścigu, gdyby Lewis Hamilton również postanowił zjechać do alei serwisowej po komplet opon na suchą nawierzchnię.  

Niedzielne zmagania na Hungaroringu obfitowały w wiele wydarzeń, a wskutek incydentów z pierwszego zakrętu na torze wywieszona została czerwona flaga, której następstwem był restart rywalizacji z pól startowych.  

Szybko przesychająca nawierzchnia spowodowała natomiast, że pod koniec okrążenia rozgrzewkowego do boksów zjechało czternastu zawodników, w związku z czym tylko Lewis Hamilton uczestniczył w tradycyjnej procedurze startowej.  

Dyrektor wyścigu potwierdził z kolei, że restart odbyłby się w tradycyjny sposób, nawet gdyby na prostej startowej nie było żadnych bolidów. 

- W takim przypadku bylibyśmy świadkami zwykłej procedury startowej. Christian Bryll uruchomiłby światła startowe w momencie, gdy ostatni bolid zjechałby do pitlane. Następnie po zgaśnięciu pięciu czerwonych świateł wyjazd z alei serwisowej zostałby otwarty - przyznał Michael Masi. 

- Liczba samochodów nie miała tu znaczenia, bowiem w rzeczywistości wznowienie ścigania nie miało miejsca w tamtym momencie i jest to kluczowy aspekt w tej sprawie. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem takiej sytuacji i była to dla mnie zupełna nowość.