Daniel Ricciardo podzielił się kolejnymi odczuciami dotyczącymi zachowania swojego bolidu F1.
Dotychczasowy przebieg weekendu wyścigowego w Chinach układa się po myśli sympatycznego Australijczyka, który podczas wszystkich sportowych sesji okazywał się lepszy od swojego partnera z drużyny. Jest to o tyle kluczowa informacja, iż zawodnik z Perth od początku tego sezonu mocno odstawał od Yukiego Tsunody zarówno w tempie kwalifikacyjnym, jak i wyścigowym.
W tym aspekcie warto odnotować, że Ricciardo od tej rundy dysponuje nowym podwoziem, które miało rozwiać wszelkie wątpliwości względem jakości jego bolidu. Choć zespół zapowiadał, że nie ma to żadnego znaczenia, bo i tak planował wdrożyć chassis nr 3 w Szanghaju, to jednak sam Honey Badger miał trochę większe oczekiwania, które przynajmniej teraz wydają się być spełnione.
Na ten moment trudno jednak wywnioskować ze stuprocentowym przekonaniem, czy zwyżka formy 34-latka jest następstwem wdrożenia nowego elementu, czy też wynika z faktu, że Tsunoda nigdy nie rywalizował na chińskim obiekcie.
- Jest zdecydowanie lepiej - przyznał Ricciardo. - Mam wrażenie, że to w końcu jest normalny weekend. Powiem tak: od samego początku, już wczorajszego poranka czułem, że jestem w lepszym miejscu i wszystko zaczęło się układać.
- Nie chcę mówić, że poszło łatwo, bo to zabrzmi, jakby faktycznie było zbyt łatwo, ale w końcu wszystko zaczęło iść trochę gładziej, więc to bardzo zachęcający znak. Oczywiście zmieniliśmy podwozie, ale nie chcę jeszcze jednoznacznie wskazywać, czy to ono było jedyną przyczyną dotychczasowych problemów. Musimy potwierdzić to w ciągu kilku najbliższych wyścigów.
- Było to jednak coś, co zmieniliśmy w ten weekend. Nie wiadomo jednak, na ile pomogły wprowadzone zmiany, a na ile fakt, że zawsze dobrze sobie tutaj radziłem. Cóż, zobaczymy, jak sytuacja będzie wyglądać w Miami.
- Ten tor jest charakterystyczny, szczególnie jeżeli chodzi o przednią oś. To coś, co sprawia, że nieco różni się od pozostałych obiektów w kwestii ustawień. Nie będę natomiast kłamał, że zmieniliśmy bardzo dużo rzeczy - wiecie, trochę tu, a trochę tam, ale to nie były żadne dramatyczne zmiany. Jak do tej pory wszystko wydaje się bardziej normalne, a obecnie coś normalnego to coś dobrego.
- Teraz musimy sprawdzić, jak sytuacja będzie wyglądać przez kolejne cztery, pięć wyścigów. Dopiero wtedy z większą pewnością będę mógł to ocenić. Być może nigdy nie dowiemy się, co było nie tak, ale coś musiało sprawiać, że z poprzednim podwoziem nie czułem się zbyt dobrze.
Mimo niechęci do rzucania się na teorię złego chassis reprezentant stajni z Faenzy wyjawił, że odczuł zauważalną różnicę. Dokładnie o nią został zapytany przez dziennikarza.
- Hmm.... - zastanowił się ostentacyjnie Daniel, robiąc przy okazji wielki uśmiech. - Jeszcze raz zaznaczę, że zobaczymy. Odpowiem, iż tak, ale upewnię się, że będzie podobnie również w Miami czy gdziekolwiek indziej. To jeden tor, ale gdybym miał podejść do tego zero-jedynkowo, to obecnie odpowiedź jest twierdząca.