Daniel Ricciardo podczas pobytu w Holandii zabrał głos na temat swojego młodszego rodaka, który zastąpi go w przyszłym sezonie w kokpicie McLarena.
W ostatnich dniach wiodącym tematem w środowisku F1 była przyszłość Oscara Piastriego, który - jak już wiadomo - będzie reprezentować barwy stajni z Woking w kampanii 2023.
Zanim jednak ten transfer stał się faktem, cała historia znalazła się pod lupą specjalnej komisji do spraw kontraktów, która orzekła w tym przypadku wyższość umowy z brytyjskim składem.
Co istotne, żeby ten plan mógł zostać w pełni zrealizowany, na spore ustępstwo musiał pójść Honey Badger, który pod koniec sierpnia osiągnął porozumienie ze swoim obecnym pracodawcą w sprawie skrócenia ich współpracy o rok.
Sam zainteresowany w trakcie weekendu na Zandvoort potwierdził, że nie ma żadnych negatywnych uczuć względem Piastriego, który przejmie jego fotel. Obaj kierowcy mieli już okazję odbyć pogadankę.
- Rozmawiałem już z Oscarem, gdyż chciałem po prostu upewnić się, że nie ma pomiędzy nami żadnych negatywnych emocji - przyznał Ricciardo, cytowany przez ESPN. - W pełni rozumiem, jak to wszystko działa. Jego cel jest jasny i dotyczy awansu do F1. To bez wątpienia naprawdę ważny moment w jego karierze.
- Nie chcę, aby to była dla niego jakaś niekomfortowa sytuacja. To nic osobistego. Cała nasza rozmowa dotyczyła więc tej sprawy. Naprawdę życzę mu dobrze i chcę, aby zaliczył dobre występy w Formule 1.
- Oczywiście jest ode mnie znacznie młodszy, wiec zapewne nie wiem do końca, jak właściwie się czuje i czy jest zdenerwowany na tyle, aby wyciągnąć rękę i dowiedzieć się, co u mnie. Chciałem też upewnić się, że w pełni rozumiem jego stanowisko i potwierdzić, że nie żywię żadnych złych uczuć. Myślę, że to sprawiło, że poczuł się lepiej, gdyż zapewne ostatnią rzeczą, której by chciał, byłoby generowanie jakichś dziwnych napięć między nami, czyli jedynymi Australijczykami w tym sporcie. Cieszę się więc, że mogliśmy porozmawiać.
Zawodnik z Perth ujawnił również, że przed niedzielnym wyścigiem o Grand Prix Holandii odwiedził go Mark Webber, który pełni funkcję menadżera Oscara Piastriego.
- Uważam, że nie musiał tego robić, ale to miłe, że chciał w pewien sposób przeprosić i zobaczyć, jak sobie radzę. Wiem, jak wygląda ten sport, dlatego też nie jest to dla mnie nic osobistego. Mark po prostu chciał się utwierdzić w przekonaniu, że to rozumiem, jednocześnie upewniając się, że czuję się dobrze.
- Widać było, że dla niego to też nie jest komfortowa sytuacja, zwłaszcza przez to, jak została przedstawiona w mediach społecznościowych. Miło było więc z nim porozmawiać.