Daniel Ricciardo kipiał ze złości podczas rozmów z mediami po GP Chin. Zdenerwowała go postawa Lance'a Strolla, który spowodował incydent i wykluczył Australijczyka z jego najlepszego wyścigu w sezonie.

Kierowca RB miał dziś szansę na pierwsze punkty w sezonie, kiedy nagle pod jego bolidem znalazł się Aston Martin z numerem 18, który zagapił się podczas końcówki neutralizacji. Choć frustracja zawodnika z Perth była zrozumiała i spodziewana, to jak sam wyjawił, pewne czynniki wzbudziły w nim dodatkowe negatywne emocje.

- Zacząłem się powoli uspokajać, ale powiedziano mi, co Lance myśli o tym incydencie - zaczął rozżalony Daniel. - Najwyraźniej to ja jestem idiotą i to była moja wina. To mnie zagotowało, bo sprawa jest jasna, jeszcze za SC, gdzie wystarczy tylko patrzeć na auto z przodu. Nie wiemy, co zrobią liderzy, a wyścig nie rusza przed linią kontrolną. Staram się, jak mogę, aby nie powiedzieć tego, co chcę powiedzieć, ale j*bać tego typa. I tak jestem miły dla niego, ale jeżeli tak uważa, to mam takie podejście. 

- Nie będę mówił nic gorszego, bo może za godzinę zobaczy to i przyjmie jakąś odpowiedzialność. Ale jak nie, to mu nie pomogę. To strasznie frustrujące. Incydenty się zdarzają, oczywiście, jak i różne rzeczy, ale za samochodem bezpieczeństwa... To nigdy nie powinno mieć miejsca.

- Gotuję się za to jeszcze mocniej przez obejrzenie jego onboardu. Chciałem poznać jego perspektywę i zrozumieć cokolwiek. Gdy tylko zaczynamy hamować, jego kask skręca się w prawo. On patrzy na wierzchołek, nie na mnie. Gdy wraca głową, jest już na moim aucie. Nie wiem, co robił i gdzie był myślami, ale jego jedynym zadaniem było patrzenie na mnie. Zobaczymy, co powie w mediach, ale jeżeli zacznie mówić coś o mnie, to ja dorzucę więcej.

- To nie tak, że dotknął mnie i przebił oponę. On wjechał pod moje auto. Uderzył mnie tak mocno, że nie da się tego podważać. To nie było pechowe zajście, w którym mnie lekko puknął...

- Jak dla mnie, gdyby nawet dali mu przesunięcie o 5 miejsc na następny wyścig, to większym problemem moim zdaniem byłoby ciągłe winienie mnie. On musi wyciągnąć wnioski. Wszyscy popełniamy błędy. Musi zrozumieć, że to on się pomylił i zrujnował mój wyścig.

Na domiar złego, czego Ricciardo nie wiedział w momencie udzielania wypowiedzi, w Miami to on zostanie cofnięty na starcie. Stroll, mimo nieukończenia wyścigu, był ukarany czasowo jeszcze w jego trakcie, a Daniel już po zawodach. 

Powodem nałożenia kary jest to, iż sędziowie dopatrzyli się wyprzedzania Hulkenberga za samochodem bezpieczeństwa. Szczegóły są dostępne TUTAJ.

Opinia Strolla

Życzenie Honey Badgera nie zostało spełnione. Po zakończeniu zawodów Lance Stroll nie wziął winy na siebie, lecz szukał wymówki w innych czynnikach.

- To efekt domina - ocenił Kanadyjczyk. - Ktoś zahamował, nawet nie wiem, kto to był, ale wszyscy nagle zaczęli zwalniać, a samochód przede mną się po prostu zatrzymał, hamując ze stu na godzinę do zera. To po prostu głupia sytuacja.

- Nazwałem to żartem, bo kara wynika z tego, że najechałem na kogoś. Ktoś jednak zahamował i wywołał to domino. Cała ta kara jest chyba tylko dlatego, że uderzyłem Ricciardo. To wcale nie tak, że wszystko było normalnie, a ja nagle walnąłem w jego tył. To było coś dziwnego i chciałbym, żeby sędziowie w większym stopniu brali to pod uwagę.

- Jechaliśmy około stu na godzinę, po czym zaczęliśmy delikatnie zwalniać, a nagle wyhamowaliśmy do zera. To wszystko stało się nagle i w pechowym miejscu. Wiecie, trzymałem się przy jego skrzyni biegów, gotowy do restartu... No cóż, wyszło pechowo, bo mieliśmy naprawdę dobry wyścig.

- To chyba nie wina [Daniela]. Wszyscy nagle wcisnęli hamulec, a on po prostu był przede mną. Nie sądzę, żeby tylko on celowo ostro zahamował.