Reprezentant stajni z Woking krótko, lecz dosadnie skomentował kolejny torowy popis kanadyjskiego zawodnika. 

W trakcie niedzielnej rywalizacji na obiekcie Shanghai International Circuit o swoim istnieniu w F1 postanowił przypomnieć Lance Stroll, który w trzecim sektorze dopuścił się nagannego błędu, co następnie poskutkowało wyrzuceniem z dalszej rywalizacji Daniela Ricciardo. Rykoszetem oberwał też Oscar Piastri, który ukończył wyścig z widocznymi uszkodzeniami w obszarze dyfuzora. 

Sporo szumu po zakończeniu zmagań zrobiła wypowiedź na co dzień sympatycznego zawodnika z Perth, który tym razem jednak nie gryźł się w język i otwarcie skrytykował zachowanie Strolla, używając przy tym bardzo mocnych epitetów. 

Swój komentarz w tej sprawie przedstawił także drugi z Australijczyków, który z powodu bycia w pobliżu ucierpiał na tym zajściu. Jego wypowiedź była już o wiele bardziej stonowana, aczkolwiek ciągle uderzała w wyścigowe umiejętności Lance'a. 

Pytany o ocenę rywala, który skupił się na tym, iż reszta stawki zahamowała wcześnie, Piastri odparł: - Tak, tylko wszyscy inni jakoś nie zderzyli się ze sobą w tym miejscu. Po prostu w zakrętach takich jak ten można się było tego spodziewać. Ale tak, samochody znajdowały się bardzo blisko siebie. 

- Po tym incydencie było naprawdę trudno. Obejrzałem dokładnie mój samochód, a zwłaszcza dyfuzor. Jestem pewny, że nie wyglądał tak, jak zaprojektowali go nasi inżynierowie. Dlatego nie byłem zaskoczony, że od chwili uderzenia moje tempo mocno spadło. Szkoda, tym bardziej że mogłem powalczyć dziś o solidne punkty. 

Zapytaliśmy też szefa zespołu, Andreę Stellę, o to, jak duży i jak kosztowny okazał się kontakt.

- Straty były spore - odparł Włoch. - Oscar miał uszkodzenia dyfuzora. Stracił mnóstwo docisku na tylnej osi, coś w okolicach 0.4 sekundy na okrążeniu. Gdy dostaliśmy te liczby, nie byłem przekonany, że zdoła utrzymać pozycję.

- Nawet jeśli jego wynik jest mniej rzucający się w oczy niż w przypadku Lando, to jednak zrobił dobrą robotę przy próbach zrozumienia tego, jak należało prowadzić samochód. Auto było bardzo nadsterowne, bo straciło docisk z tyłu, ale on zdołał się dostosować i utrzymać Hamiltona za sobą. To także był dobry wynik.