George Russel i Sergio Perez skrytykowali tor Jeddah Corniche za niepotrzebnie duże niebezpieczeństwo.
Obiekt znajdujący się w drugim największym mieście Arabii Saudyjskiej od samego początku budził ogromne kontrowersje. Nie dotyczyły one wyłącznie samego wyboru tego kraju na gospodarza jednej z rund sezonu F1, ale potencjalnego zagrożenia, jakie może generować wybudowana w tym roku nitka.
Weekend potwierdził te obawy. Chociaż najgroźniejszy wypadek miał miejsce w Formule 2 i był spowodowany cechą bolidów, które potrafią zatrzymać się na polach startowych, to w F1 też doszło do kilku potężnych kraks.
Kierowcy dodatkowo zwracali uwagę na to, iż tor ma potencjał na dużo większe incydenty, jeśli na drodze pędzącego bolidu znajdzie się jakiś wolniejszy.
Najgłośniej na ten temat wypowiadał się George Russell, który mimo krytyki znalazł w swoich słowach miejsce na pochwałę obiektu ulicznego w Dżuddzie za frajdę z jazdy, jaką dostarcza.
- Po tym weekendzie motorsport czeka mnóstwo nauki. To niesamowicie ekscytujący tor do jazdy, ale ma spore braki w kwestiach bezpieczeństwa i ścigania - mówił przewodniczący GPDA.
- Wiele niepotrzebnych incydentów tylko czeka, żeby się wydarzyć w tych wszystkich ślepych łukach, które w samochodzie Formuły 1 nie są nawet zakrętami, a powodują wyłącznie zbędne ryzyko.
- Nie można nikogo winić, że chciał stworzyć niesamowity tor, co ostatecznie się udało. Sądzę jednak, że nikt nie przewidział tego, co się wydarzy przy tych wszystkich ślepych zakrętach.
- Każdy podchodzi z dużo większym szacunkiem i ostrożnością niż normalnie. Inżynierowie i zespół mocno polega na radiu, by informować kierowcę. Inaczej to jest recepta na katastrofę. W F1 mamy łatwiej, bo jest GPS i inne dane. Według mojej wiedzy, gdy ścigałem się w F2, nie było tego. Myślę też, że to czas, by F2 i F3 zaczęły korzystać z tego i widziały, gdzie dokładnie znajdują się inne auta. Widzieliśmy, że czasem to po prostu totalny chaos.
Kierowca Williamsa nie zamierza jednak bezradnie patrzeć na wypadki, do których może dojść w niedalekiej przyszłości, więc proponuje rozwiązania, które pozytywnie wpłynęłyby na bezpieczeństwo kierowców.
- Moim zdaniem zmiany w nitce są potrzebne. Tam jest tak dużo małych skrętów, które są kompletnie niepotrzebne. To wszystko można by zamienić na prostą od T2 do T4 i prostą od T17 do T22. Mamy pięć zakrętów tworzących sekcję, którą bez problemu można przejechać z gazem w podłodze, nawet z DRSem.
- Jeśli te zmiany zostałyby wprowadzone i powstałyby te proste, to poziom bezpieczeństwa wzrósłby drastycznie. Sądzę, że mają zasoby, żeby to zrobić, więc to nie powinno być ograniczenie. Bezpieczeństwo musimy być na pierwszym miejscu - mówił Brytyjczyk.
- Również betonowe ściany nie są czymś miłym dla kierowców, a te tutaj nie są idealnie zaokrąglone i w zasadzie wystają przy wierzchołku. Trzeba więc odpuścić ten jeden procent w środku zakrętu. Przekazałem już te uwagi Michaelowi [Masiemu] oraz projektantom. Myślę też, że byłoby nieco bardziej spektakularnie, gdybyśmy mieli perfekcyjnie zaokrąglone ściany przy wierzchołkach. Jednakże jadąc na limicie i naciskając mocno, czasem zapomina się, że ściany w ogóle tu są.
Podobne odczucia miał także Sergio Perez, który wypowiedział się o najnowszym bliskowschodnim obiekcie w podobnym tonie.
- To całkiem przyjemny tor, ale bardzo niebezpieczny ze względu na proste, które skręcają, a także ślepe zakręty. Mam wrażenie, że ten jest tu zbyt ryzykownie zupełnie bez powodu. Patrząc na prędkości, które osiągamy, a także delty z innych bolidów, jest to niepotrzebne. Myślę jednak, że możemy się temu przyjrzeć po weekendzie.
- Przy ściganiu koło w koło mały incydent może stać się bardzo duży. Onboardy są dość przerażające. Mam nadzieję, że jutro nic się nie stanie - mówił jeszcze w sobotę.