Po ostatnim weekendzie z Formułą 1 George Russell miał do przełknięcia gorzką pigułkę w postaci poradzenia sobie z dużym błędem, który pozbawił go pierwszych punktów w karierze.

Brytyjczyk odpadł z GP Emilii-Romanii na 10 okrążeń przed końcem w bardzo złym stylu, tracąc kontrolę nad bolidem w trakcie neutralizacji i uderzając w barierę.

Już pierwsze reakcje zawodnika, widoczne jeszcze w przekazie telewizyjnym, pokazały, że szybko doszło do niego, co zrobił, a także jak bardzo odczuł utraconą w niechlubny sposób szansę.

Gdy już nieco spokoniej opowiadał o tym zajściu mediom, zwrócił uwagę na to, że nie chce wymówek i liczy, iż przez to stanie się lepszy. Podobnie określił to już w Istambule.

- To nadal boli, ale w życiu trzeba iść do przodu, patrzeć tam, zapominać i uczyć się na błędach. Długoterminowo to mi pomoże być pełniejszym, mocniejszym kierowcą. Z powodu natury tego błędu było to zupełnie inne uczucie niż w przypadku pozostałych dużych wpadek z mojej kariery, np. z serii juniorskich, gdy uderzyłem w ścianę w Monako lub gdy rozbiłem się, walcząc o prowadzenie w F3. Teraz jednak czuję się dobrze i czekam na powrót do auta.

Po rundzie na Imoli 22-latek otrzymał wiele wsparcia od kilku osobistości ze świata wyścigów, m.in. rywali takich jak Lewis Hamilton czy Romain Grosjean.

Oprócz tego, sam zdecydował się wysłać list do ekipy, który w mediach określano jako przeprosiny. George wyjaśnił, o co dokładnie chodziło i co się tam znalazło.

- To niekoniecznie był list z przeprosinami, a bardziej list do zespołu. Często dzielę się z nim swoimi myślami i opiniami. Jasne, na początku przeprosiłem za błąd, który był, jak uważam, nie do zaakceptowania. Po tej wpadce miałem trochę czasu na przemyślenie swojego podejścia do wyścigów. One czasem wynagradzają ryzykantów, ale czasem również tych, którzy są ostrożniejsi. Ostatnio zapewne, czy też raczej najprawdopodobniej, osiągnąłbym wynik właśnie dzięki byciu ostrożnym.

- Przez to zastanawiałem się nad tym, gdzie jest granica. Czy być ostrożnym na okrążeniu kwalifikacyjnym, czy przy ustawianiu auta, czy przy pit stopach? Wszyscy tu ścigamy się i chcemy przekraczać granice, więc błędy się pojawią. Z powodu tej sytuacji myślałem także, czy powinniśmy się bać tych błędów. I uważam, że nie. To im przekazałem. Czy żałuję tego, co się stało? Absolutnie. Ale czy to zmieni moje podejście w ten i w następne weekendy? Nie, nie zmieni. Jesteśmy tu, by przekraczać granice. Po to jesteśmy kierowcami wyścigowymi i po to się ścigamy.