George Russell miał ogromną szansę na zdobycie punktów w GP Styrii, ale awaria samochodu uniemożliwiła mu dojechanie do mety.

Już od piątku zanosiło się na to, iż młody Brytyjczyk będzie w stanie powalczyć nieco wyżej w stawce. Jego Williams wydawał się mieć mocne tempo wyścigowe, nad którym ekipa sporo pracowała.

George Russell, Williams

Gdy w czasówce lider zespołu zdobył 11. miejsce, będąc 0.008 sekundy od Q3, jasne stało się, iż punkty będą w zasięgu. Chociaż nie udało mu się awansować do ostatniego segmentu, 23-latek wywalczył sobie swobodny dobór opon, a po karze Yukiego Tsunody wystartował z P10.

Na starcie Japończyk próbował odrobić straty, wychodząc przed Williamsa po zakręcie nr 1, jednak stracił pozycję w "trójce". Po 1. okrążeniu Russell znalazł się na P8, korzystając także z kolizji Gasly'ego i Leclerca.

Następnie George trzymał się blisko Fernando Alonso i był w grze, jednak przed fazą zjazdów do alei usłyszał, iż konieczna będzie zmiana strategii z powodu niezawodności.

George Russell, Williams

Jego 1. pit stop na 25. okrążeniu trwał długo, gdyż ekipa starała się odzyskać ciśnienie, zmagając się z problemem w jednostce napędowej. Kilka kółek później zawodnik musiał jednak wycofać się z rywalizacji.

- Wielka szkoda. Wyścigi nigdy nie są łatwe. Nigdy nie są... cóż, fair to nie jest dobre słowo. Sam tworzysz swoje szczęście i ostatecznie dziś coś poszło źle. My nie jesteśmy tutaj regularnie. To typowe. Naprawdę nie wiem, co myśleć i co powiedzieć, szczerze - wspomniał na antenie Ziggo.

- Szkoda całego zespołu, który pracował tak ciężko i tyle na to czeka. Dzisiejsze punkty byłyby czymś wielkim, nie tylko dla morale, bo gdybym finiszował na P8 lub P7 - a myślę, że P7 było możliwe, bo byłem szybszy od Alonso - 4 lub 6 punktów w klasyfikacji konstruktorów to byłoby coś, naprawdę coś. 

George Russell, Williams

- Po około 14 okrążeniach usłyszałem, że musimy pojechać na dwa pit stopy. Mieliśmy problem z ciśnieniem pneumatycznym. Nie wiem, co powiedzieć. Jechaliśmy świetny wyścig. Zespół mnie przeprosił, ale oczywiście nie ma potrzeby, by to robił - dodał w rozmowie ze Sky.

- To frustrujące. Szczerze mówiąc, dopiero wysiadłem, ale po drugim pit stopie było po nas. Przypuszczam, że traciliśmy ciśnienie. Wyścigi bywają brutalne i nigdy nie jest łatwo.