Przedstawiciele McLarena przyznali, że nie spisali się wystarczająco dobrze zimą i nie rozwinęli zeszłorocznej konstrukcji na tyle, na ile było to możliwe.

Samochód MCL60 nie zbiera najlepszych recenzji po dwóch z trzech dni testów przed sezonem 2023. W czwartek ekipa z Woking zmagała się z problemami technicznymi, przez które straciła trochę czasu.

Dziś zespołowi poszło już o wiele lepiej, przez co pokonał 139 kółek, o 47 więcej niż wczoraj, jednakże już w trakcie przerwy obiadowej Zak Brown nie był szczególnym optymistą i postawił sprawę jasno.

- Wiemy już, że nie osiągnęliśmy niektórych z celów rozwojowych, jakie sobie wyznaczyliśmy - powiedział Amerykanin. - Uznaliśmy jednak, że lepiej jest być szczerym. Podobnie jak wszystkich czeka nas sporo zmian, więc to, co widzimy tuż za rogiem, wygląda bardzo zachęcająco. Uważam jednak, że do pierwszego wyścigu przystąpimy z pozycji nieco poniżej naszych oczekiwań i naprawdę trudno jest powiedzieć, gdzie znajdziemy się na starcie.

- Wczoraj zmagaliśmy się z chorobami wieku dziecięcego. W porannej sesji Oscar wykonał dla nas większość ciężkiej roboty. Nie spotkaliśmy się z niczym niepokojącym, były to jedynie drobne usterki, typowe dla jazd testowych. Dziś Lando skupił się na dłuższych przejazdach, aby móc lepiej zrozumieć samochód. Przed nami jeszcze sporo testów, półtora dnia, a potem zabierzemy się do pracy nad ustawieniami wyścigowymi.

- W ubiegłym roku problemy z hamulcami wstrzymały rozwój niektórych innych elementów. Przyjechaliśmy więc do Bahrajnu w dalece nieoptymalnym położeniu, patrząc z perspektywy osiągów, chcąc jedynie przekonać się, czy jesteśmy w stanie ukończyć wyścig. Jestem dumny z tego, jak szybko zareagował nasz zespół, ponieważ na rozwiązanie problemu mieliśmy zaledwie tydzień. Niestety uważam też, że mocno zaszkodziło nam to na samym początku, więc dlatego tak ważne jest, aby rozpoczynając ten sezon, przejść bez problemów przez testy.

- Chcemy zamknąć ten rok w pierwszej czwórce. Miniony sezon był trochę rozczarowujący. Aspirujemy do powrotu do czołówki, ale wiemy, że to może zająć nieco czasu. Nasza infrastruktura technologiczna jest w większości skompletowana lub znajduje się w ostatniej fazie budowy. To bardzo ekscytujące, zwłaszcza że przed nami kilka drobnych zmian. Z drugiej strony to samo może powiedzieć każdy inny zespół w Formule 1. Musimy więc cały czas nabierać tempa.

Więcej o problemach powiedział Andrea Stella, nowy szef ekipy, który przede wszystkim zwrócił uwagę na aspekt niedostrzeżenia pewnych okazji podczas projektowania obecnego bolidu. Jego słowa pokryły się ze spokojnymi zapowiedziami z okresu prezentacji, kiedy to bardzo ostrożnie podchodził do oczekiwań na pierwszą fazę kampanii.

- Patrząc na te dwa dni, idzie nam w zasadzie tak, jak zakładałem - stwierdził Włoch. - Jest tak, jak oczekiwaliśmy pod kątem aerodynamiki i ogólnych osiągów na tyle, na ile da się porównywać zależne od wielu rzeczy czasy. Nie ma niespodzianki, ale wiemy, że mamy pracę do wykonania. Sezon jest długi. Mówiłem już przy prezentacji, że mamy zaplanowany rozwój. Musimy być realistami i patrząc na sezon, pozostajemy optymistami.

Pytany o to, czemu obecnie nie jest optymistą i jaki jest problem McLarena, odparł: - Nie powiedziałbym, że mamy problem. W F1 jest tak, że części, które są dzisiaj na torze, były rozwijane 3-4 miesiące temu. Dobrze więc, że mamy odpowiednie plany na to, co pojawi się w aucie za kilka tygodni. Na tej podstawie możemy jednak uświadomić sobie, że być może nasi rywale wykorzystują takie pakiety już teraz. Dlatego jestem pozytywnie nastawiony, ale na dalszą część sezonu.

Andrea Stella podczas GP Azerbejdżanu 2022

- W zeszłym roku mieliśmy jasno określone cele rozwojowe, dotyczące wydajności aero czy wykorzystania opon. Był też inne, np. poprawa balansu. Większość z nich została spełniona, ale nie wydajność, bo tu nie zrealizowaliśmy założeń. Nie mogę powiedzieć za dużo, ale zorientowaliśmy się, chyba dość późno, że istnieją pewne kierunki rozwoju, które miały więcej potencjału ogólnie i długoterminowo.

- Niestety stało się to za późno, by te elementy weszły do obecnej wersji bolidu. Powinniśmy być w tym miejscu już kilka miesięcy temu. Agresywny rozwój jest więc teraz nawet wymagany. Widzimy, że poziom jest niezwykle wysoki, więc musimy tak postąpić. A jeśli chcemy, by nasz bolid był w top 4, należy rozwijać się jeszcze bardziej niż inni.

Stella udzielił mocno wymijającej odpowiedzi na pytanie o skalę trudności i to, czy dotyczy np. walki o wychodzenie z Q1, czy może w środku stawki. - Środek jest bardzo konkurencyjny. Jeśli nie zrobisz dobrej roboty czy nawet nie wykorzystasz tego, co masz, możesz mieć problem z wyjściem z Q1. W innym wypadku możesz być mocny nawet w Q3. Gdy mówię o wynikach, naszym celem jest samochód na top 4, ale teraz niekoniecznie mamy taką maszynę.

Proszony o odniesienie się do słów o rozwoju infrastruktury, która ma pozwolić na progres od 2025 roku, rzekł: - Aerodynamika bolidu F1 jest jednym z najbardziej skomplikowanych projektów na świecie i wymaga topowego sprzętu oraz ekspertyzy, co jest rozwijane latami. Nie powiedziałbym, że mamy gdzieś konkretny deficyt. To bardziej złożony powód. 

- Ciągle mówimy o pewnych kwestiach, bo mamy jeszcze braki po stronie tunelu czy nawet ludzi. Zwiększamy personel i ciągle musimy się rozbudowywać, w każdym obszarze. Widać to po Red Bullu, po topowych zespołach, które są w stanie dobrze reagować przy zmianach przepisów. Ale nie uważam, że limity budżetowe nas ograniczają. To wymówka, której nie chcę używać. McLaren jest w sytuacji, w której może inwestować. Bardziej chodzi o to, że osiągnięcie odpowiedniego standardu po prostu wymaga czasu.