Carlos Sainz na starcie weekendu wyścigowego w Austin zasugerował, co jego zdaniem mogłoby zwiększyć poziom emocji w trakcie sobotnich wyścigów sprinterskich w F1. Kierowca Williamsa wyraził także swoje obawy względem torów, które w sezonie 2026 ugoszczą u siebie rozszerzony format Grand Prix.
Na początku rundy w USA, rozgrywanej w formacie ze sprintem, powrócił temat mieszanych uczuć, jakie wśród fanów budzi ta krótka rywalizacja. Głównym problemem tej koncepcji jest fakt, że kierowcy z uwagi na główną czasówkę i niedzielny wyścig nie są skłonni podejmować zbytniego ryzyka na dystansie 100 kilometrów, a poziom ścigania nie jest porywający.
Jeżeli dodamy do tego brak wymogu zmiany ogumienia, to bardzo często zostajemy świadkami procesyjnych zmagań, które niosą za sobą jeszcze jeden minus w gratisie - mówią wiele o zachowaniu ogumienia i bolidów, przez co wyścig główny przynosi mniejsze niespodzianki.
To właśnie do tej kwestii w czwartek odniósł się Sainz, który podrzucił potencjalne rozwiązanie tego problemu. Według niego ratunkiem dla sprintów w F1 może być nakazanie zawodnikom używania konkretnego zestawu opon.
Te słowa padły przy okazji udzielania długiej wypowiedzi, w której oceniony został także wybór torów na sprinty w sezonie 2026, gdzie największe kontrowersje budzą Kanada, Zandvoort i Singapur.
- To niezłe przykłady tych niekoniecznie dobrych lokalizacji, ale nigdy nie wiemy, co się wydarzy - mówił Sainz. - Może się zdarzyć ulewny sprint w Kanadzie albo Singapurze i okaże się, że to będzie najlepszy sprint w historii.
- Moim zdaniem konieczna jest tutaj zmiana formatu i myślę, że Stefano Domenicali jest na to otwarty. Na ten moment nie jestem wielkim fanem tej koncepcji, ponieważ zdradza ona, jak będzie wyglądał pierwszy etap niedzielnej rywalizacji. Choć w sobotę używamy lżejszych aut, to wciąż jednak korzystamy z tych samych opon. Tym samym wolałbym, aby powstał jakiś fajny pomysł na urozmaicenie sprintów, dzięki czemu nie zdradzałyby one tempa wyścigowego czy wyników.
- Jednym z takich pomysłów mogłoby być dopilnowanie, aby wszyscy jechali sprint na miękkich oponach. Zwykle na niewielu torach wybieramy tego typu ogumienie na pierwszy etap wyścigu. To łatwe i szybkie rozwiązanie, szczególnie biorąc pod uwagę, że co tydzień do śmietnika trafia pięć zestawów softów. Co tydzień zakładamy je na jedno okrążenie, oddajemy i te opony mówią „do widzenia".
- To może być łatwe rozwiązanie, ale prawdopodobnie niewystarczające. Myślę, że będziemy potrzebować jeszcze czegoś innego, co doda nieco pikanterii wyścigowi sprinterskiemu. Ten format to powinna być w sumie okazja do różnych eksperymentów. Myślę, że F1 powinna otworzyć tu głowy. Jeżeli jakaś zmiana zadziała, to świetnie. Jeżeli zaś nie przyniesie żadnego pozytywnego rezultatu, to zawsze możemy dokonać kolejnej modyfikacji, tak jak zrobiliśmy to już wcześniej.
Szeroko omawianym pomysłem jest oczywiście koncepcja sobotniego ścigania w odwróconej kolejności. Zapytany o ten pomysł, zawodnik z Madrytu odparł: - Nie jestem wielkim fanem odwracania pozycji startowych, ale nie będę przeciwny wypróbowaniu czegoś innego w tym przypadku. Myślę też, że kwalifikacje sprinterskie mogłyby wyglądać inaczej. Być może opcją byłoby wprowadzenie czegoś na wzór super pole position w Q3.
- Jestem po prostu zdania, że należy próbować nowych rzeczy. I jak już mówiłem, nie należy być zbytnio krytycznym. Jeżeli jakaś zmiana się uda i będzie to korzystne dla formatu, to świetnie. Jeśli natomiast okaże się błędem, to nikt z władz sportu nie powinien bać się przyznać, ponieważ zawsze można spróbować przetestować kolejną koncepcję.