Carlos Sainz wyjawił, iż celowo nie obejrzał powtórki potwornego incydentu z udziałem Zhou Guanyu.
Zwycięzca GP Wielkiej Brytanii pytany po wyścigu o to, jak zareagował na wydarzenia z otwarcia rywalizacji, odniósł się do interesującej kwestii, jaką było upewnienie się, że nie zobaczy, co dokładnie się wydarzyło.
Temat puszczania i oglądania powtórek był poruszany m.in. po poprzedniej tak wstrząsającej kraksie, czyli tej z GP Bahrajnu 2020, kiedy Romain Grosjean musiał uciekać z płonącego bolidu. Wtedy, podobnie jak w minioną niedzielę na Silverstone, realizator czekał na pokazanie zajścia do momentu, gdy pewne było, iż wszystko skończyło się dobrze.
Po pożarze z udziałem Francuza do transmisji trafiły także ujęcia z kilkoma kierowcami, którzy oglądali incydent. Nie wszyscy z nich mieli jednak takie zamiary - m.in. Sebastian Vettel przyznawał, że starał się odejść od ekranów, by nie patrzeć na drastyczne sceny. Daniel Ricciardo głośno krytykował natomiast Formułę 1 za zrobienie show z potencjalnej tragedii.
Podejście do takich sytuacji jest kwestią indywidualną. Naturalne wydaje się pomyślenie, iż tego typu zdarzenie może źle oddziaływać na kierowców, którzy muszą w niedługim czasie wrócić do rywalizacji. Uwagę na ten aspekt zwrócił Sergio Perez, który dodał coś do słów Carlosa Sainza.
- Przede wszystkim podjąłem decyzję, by nie oglądać wypadku - mówił Hiszpan. - Gdy pojawiła się czerwona flaga, wiedziałem, że musiało dojść do wielkiej kraksy. Nie obejrzałem jednak powtórki. Oczywiście byłem bardzo szczęśliwy, widząc, że Zhou nie odniósł dużych obrażeń.
- Incydent zobaczyłem już na podium i byłem całkowicie zszokowany. Niesamowite, że wyszedł z takiej kraksy cało. To pokazuje świetne... Wiecie, czasami krytykujemy FIA, ale w takich sytuacjach trzeba przyznać, jak mocno nam pomagają. Jeśli widzieliście wypadek z F2, halo prawdopodobnie uratowało dziś dwa życia. Trzeba przyznać, że w kwestii bezpieczeństwa wykonują niesamowitą robotę.
- Czuję się niezwykle szczęśliwie, jeżdżąc w F1 w erze, w której możemy naciskać mocniej niż zwykle przy 300 km/h, ścigając się jak dzisiaj. Nie jesteście w stanie wyobrazić sobie tych prędkości, zmian kierunków i walki o pozycje przy wiedzy o tym, że da się to robić bezpiecznie czy też w bezpiecznym okienku. Dziękuję za to, bo po prostu świetnie jest to robić. Za to kocham ten sport.
- Wiedziałem, że doszło do wypadku, ale byłem już z tyłu garażu, więc patrzyłem na telewizor, gdy pokazali powtórkę, przez co ją obejrzałem - dodał Checo. - Byłem w szoku. Dawno nie mieliśmy aż takiej kraksy. Trudno się na to patrzy i trudno wyrzucić to z głowy, by skupić się na tym, co trzeba robić.
- Wielkie brawa dla FIA, bo przeszliśmy długą drogę. Jestem pewien, że nadal jest co poprawiać i można wyciągać wnioski. Należy upewnić się, że po dzisiejszym zajściu właśnie tak będzie. Nie wiem, czy fotografowie byli wokół i czy coś im groziło. Należy na to spojrzeć i sprawdzić, czy możemy uczynić ten sport jeszcze bardziej bezpieczniejszym dla wszystkich.
- Ostatnia rzecz, jaką chce dodać, dotyczy ludzi, którzy mówią o ograniczaniu zarobków kierowców. To my ryzykujemy wszystkim, by stworzyć show. Nie sądzę, że dobre jest rozmawianie o tym. Najważniejsze jednak, że nikt nie ucierpiał.
Po słynnej kraksie Romaina Grosjeana nieco innym punktem widzenia podzielił się z nami dr Riccardo Ceccarelli. Wybitny specjalista od medycyny i psychologii kierowców wytłumaczył, dlaczego oglądanie powtórek nie musi być problematyczne z punktu widzenia uczestników zawodów. Rozmowę z nim na ten temat można znaleźć TUTAJ.