Szef Williamsa zdradził, że Logan Sargeant znalazł się w błędnym kole z uwagi na swoje bardzo częste pomyłki.

Kolejna wpadka Amerykanina, do której tym razem doszło już na starcie Q1, nie mogła spodobać się kierownictwu zespołu z Grove. Zawodnik z Florydy jest w grze o ostatni niezajęty jeszcze fotel na sezon 2024 i chociaż długo wydawał się być faworytem, to jego rozczarowująca postawa może stać się wielką przeszkodą.

Podczas gdy jego kolega, Alex Albon, jest w stanie niemalże co rundę przynajmniej pretendować do walki o punkty i bić się z rywalami, to mocne uderzenia Sargeanta dotyczą jedynie barier. Gdy natomiast udaje mu się utrzymywać na torze, kraksy i tak mają na niego wpływ, bowiem mechanicy nie mogą montować mu tak dobrych części, jakie dostaje Taj.

- Wszyscy są sfrustrowani, także Logan - powiedział szef, James Vowles. - Jest ku temu dobry powód i nie chodzi tylko o incydent. Do tamtego momentu był bardzo blisko Alexa, w granicach jednej dziesiątej, i to na jednym z najtrudniejszych torów, na którym nigdy wcześniej się nie ścigał. Jest tu wiele pozytywów, ale ostatecznie popełnił błąd i rozbił się, a teraz my mamy mnóstwo pracy.

- Od kilku wyścigów Logan jeździ ze starym pakietem aerodynamicznym, w zasadzie z hybrydą - dodał dla Sky. - Dzieje się tak dlatego, że coraz trudniejsze staje się produkowanie części, gdy zbliżamy się do końca roku. Z racji limitu budżetowego nie chcemy tworzyć zbyt wielu elementów. Było ich więcej, niż zakładaliśmy, można to śmiało powiedzieć. Mamy ich tyle, aby teraz sobie poradzić, ale ten wypadek oznacza, że musimy przerzucić uwagę z innych rzeczy na produkcję dodatkowych komponentów.

Interesujące wypowiedzi dzisiejszego winowajcy opublikował portal The Race. W trakcie rozmów po czasówce nie mogło zabraknąć wątku przyszłości Amerykanina. Temat ten staje się coraz popularniejszy w mediach z uwagi na to, jak spisuje się ostatnio Liam Lawson. Christian Horner, szef Red Bulla, między słowami starał się przekazać wczoraj, że wypożyczenie Nowozelandczyka nie jest wykluczone.

- Nie mam siły nawet o tym myśleć - odparł Sargeant. - Przejmuję się po prostu tym, by w każdym wyścigu wykonać swoją pracę najlepiej, jak tylko mogę. Szkoda wypadku, bo straciliśmy okazję. 

- Nie próbuję przecież wjechać w ścianę - mówił o pomyłce. - Niewiele więcej mogę powiedzieć. Staram się jeździć jak najlepiej, ale ciągle przekraczam granicę.