Wydawało się, że to Oscar Piastri zostanie triumfatorem sprintu F1 przed GP Miami 2025, ale na metę z pomocą szczęścia jako pierwszy wpadł Lando Norris. Wyścig był szalony przez pogodę - już przed startem odpadł Charles Leclerc, a (wiel)błąd Red Bulla całkowicie pozbawił punktów Maxa Verstappena.

Sprint w Miami przyniósł to, co zazwyczaj generuje ogromny chaos w F1 - przesychający tor. Jeszcze podczas tzw. rekonesansu z walki wykluczył się Leclerc, który rozbił swoją maszynę na... prostej. Co więcej, Monakijczyk będzie musiał wytłumaczyć się z tego, że próbował wrócić do alei uszkodzonym autem.

Pierwsza próba startu nie przyniosła sukcesu. Konieczna była przerwa i poprawa warunków. Gdy już do niej doszło, to z miejsca lepiej ruszył Piastri, który twardo odparł Antonellego w zakręcie nr 1. To miało otworzyć mu drogę do zwycięstwa - i faktycznie tak było, dopóki nie doszło do chaosu w związku z przesychaniem toru.

W momencie, gdy można było zmienić ogumienie, F1 stanęła na głowie. McLaren miał problem, gdyż musiał zaliczyć albo podwójną zmianę, albo wystawić jednego z kierowców na gorszą taktykę. Zespół postanowił zaczekać i zrobił to z małym opóźnieniem, gdy na torze działo się coraz więcej - w tym tych złych rzeczy, gdyż wtedy na nawierzchni leżało już sporo odłamków.

Piastri zjechał jako pierwszy i wykonał normalny pit stop, natomiast ze względu na kraksę Alonso ze zjazdem Norrisa zgrała się neutralizacja. To wyprowadziło Brytyjczyka na prowadzenie i pozwoliło mu odnieść triumf.

Przez długi czas pewnym zagrożeniem dla McLarenów był Verstappen, ale dziwna wpadka Red Bulla zniweczyła jego plany. Max został niebezpiecznie wypuszczony ze stanowiska i stuknął się z Antonellim. To uszkodziło jego skrzydło i zagwarantowało mu karę 10 sekund - przy finiszu za SC ta zrzuciła go na szary koniec.

Trzeci na mecie był Hamilton, który wcześniej jechał na przeciętnej pozycji, ale dokonał czegoś, co w Ferrari wydaje się nierealne - odnalezienia się w momencie, gdy pogoda utrudnia wszystkim życie. Wysokie P4 po cichu przypadło Albonowi, ale jest zagrożone ze względu na potencjalne wykroczenie za samochodem bezpieczeństwa.

Dopiero na 5. miejscu można znaleźć pierwszego Mercedesa - Russella. To rozczarowujący wynik, ale nie tak jak w przypadku Antonellego, który przez kolizję z Verstappenem nie mógł zjechać na stanowisko, aby nie pozabijać mechaników. Zaliczył więc przejazd przez aleję i wrócił do pit lane później, tracąc mnóstwo czasu i finiszując na P10, które w sprincie daje 0 punktów.

Miejsca nr 6, 7 i 8 są zaskoczeniem - z P16 na P6 przeskoczył Stroll, a z P14 na P7 przebił się Lawson. Mnóstwo strat odrobił także Bearman, który ruszał z 19. pozycji. W tym wszystkim pomógł dobry timing zmiany opon i niepopełnianie błędów.

Blisko takiego sukcesu był też 9. Tsunoda, ale niestety musiał obejść się smakiem. Ciągle może mieć jednak nadzieję, gdyż Lawson może dostać karę za starcie z Alonso. Fernando to jeden z dwóch zawodników, których zabrakło na mecie. Odpadł również jego rodak, Sainz, bo po prostym błędzie przebił oponę.

Aktualizacja: Wyniki uległy dużym zmianom po wielu decyzjach sędziów.

Ładowanie danych