Zwolnienie Gunthera Steinera z zespołu F1 Haas w styczniu tego roku było dość niespodziewanym posunięciem. O jego okolicznościach Włoch opowiada w swojej książce „Bez ściemy”, która w Polsce ujrzy światło dzienne 30 października. Okazuje się, że Steiner został poinformowany przez Gene'a Haasa o nieprzedłużeniu kontraktu telefonicznie, a cała rozmowa trwała „sześć, maksymalnie siedem minut”.

 

Zamów książkę „Bez ściemy. Moja niesamowita dekada w Formule 1” w przedsprzedaży TUTAJ.

 

Fragment książki:

Gdybym miał zgadywać, w którym miejscu dowiem się o zakończeniu mojej przygody z zespołem, który najpierw sobie wymarzyłem, a później założyłem, i któremu poświęciłem dziesięć lat życia, supermarket w Merano w północnych Włoszech nie trafiłby nawet do pierwszej piątki potencjalnych kandydatów. Zapewne zastanawiacie się zatem, jak wyglądałaby ta piątka. Wydaje mi się, że numerem jeden musiałaby zostać toaleta. Dwójką oczywiście też. Na trzecim miejscu byłby samochód, ponieważ to tam spędzam sporo czasu, gdy nie przebywam akurat w domu albo na torze. Na miejscu czwartym gabinet, a w zasadzie to któryś z moich gabinetów, na miejscu piątym z kolei pewnie znalazłoby się łóżko. Proszę bardzo.

Dowiedziałem się jednak w supermarkecie w Merano. W piątek, 29 grudnia 2023 roku, w godzinach popołudniowych stałem sobie przy ladzie z wędlinami i wpatrywałem się w przepysznie wyglądający kawałek szynki, gdy odezwał się mój telefon. Pamiętam, że byłem ciekaw, kto to. Okazało się, że Gene. Od jakichś dwóch dni próbował się ze mną skontaktować, ale z powodu różnicy czasowej między Włochami i Kalifornią ciągle się mijaliśmy. Nawet się nie zastanowiłem, czego może ode mnie chcieć.

- Cześć, Gene - powiedziałem. - Jak się masz? Wszystkiego najlepszego z okazji świąt.

Zwykle raczej niechętnie odbieram telefony, gdy jestem akurat w trakcie wybierania wysokiej jakości produktów wieprzowych we włoskim supermarkecie w okresie świątecznym, ale w końcu dzwonił do mnie szef.

- Wszystko OK - odparł. - Tobie również życzę wszystkiego dobrego.

Potem przez jakąś minutę opowiadał o wszystkim i o niczym. Właśnie miałem go zapytać, do czego zmierza, gdy nagle przerwał i zmienił temat. Dzięki Bogu!

- Günther, jak sądzisz? Dlaczego ostatnio tak źle nam idzie?

- Gene, rozmawialiśmy o tym milion razy - odparłem. - Jeżeli oczekujesz lepszych wyników, musisz zainwestować trochę pieniędzy, tak żebyśmy się zbliżyli do limitu budżetowego.

W tym momencie zaczęła się mała tyrada o tym, ile to pieniędzy on już zainwestował przez te wszystkie lata. Odparłem mu na to, że zespół jest ostatnio wyceniany na niemal miliard dolarów i że niedawno osobiście znalazłem mu inwestorów, którzy chcieli wnieść 200 milionów dolarów, a których on odprawił.

- Poza tym znam kilka osób gotowych kupić tę ekipę od ręki - dodałem. - Powiedz tylko słowo.

Nastąpiła kolejna minityrada o tym, jak to on nie jest zainteresowany sprzedażą zespołu, czego się zresztą spodziewałem. Po chwili przerwał.

- Mniejsza z tym, Günther. Właśnie kończy się twoja umowa, a ja postanowiłem jej nie przedłużać.

- W porządku, Gene, nie ma sprawy - odpowiedziałem i się rozłączyłem. Cała ta rozmowa trwała sześć, maksymalnie siedem minut. Po dziesięciu latach.

Jeśli wziąć pod uwagę przebieg ostatniego sezonu oraz impas w kwestii dalszych inwestycji, pewnie powinienem się tego spodziewać. Tak naprawdę jednak pod koniec 2023 roku znajdowałem się w stanie emocjonalnego otępienia i nie bardzo miałem przeloty, żeby myśleć o czymkolwiek innym niż potencjalne sposoby na wydobycie się z gówna, w którym się znaleźliśmy. Teraz nagle to ciążące mi od bardzo długiego czasu poczucie bezwładu nagle zniknęło. Byłem wolny.

- Kto to był? - zapytała od niechcenia Gertie. Nie miała pojęcia, co się właśnie stało.

- Dzwonił Gene. Właśnie mnie zwolnił.

- Co zrobił!? - niemal krzyknęła ze zdziwienia.

- Zwolnił mnie - powtórzyłem. - Od tego momentu nie jestem już szefem zespołu Haas F1, tylko podstarzałym, bezrobotnym facetem.

- Nie wolno mu tego zrobić.

- Wolno mu i właśnie to zrobił. To jego zespół. Ale wiesz, co to oznacza? Gertie, jestem wolny.

Przez dwie kolejne minuty staliśmy przy tamtej ladzie z wędlinami, ponieważ ciągle nie w pełni to do nas docierało. Wiem, być może powinienem się tego spodziewać, no ale dałem się zaskoczyć. Mimo wszystko nie pamiętam, żeby tamten telefon mną wstrząsnął. Pewnie wstrząsnęłoby to mną bardziej, gdyby dobrze nam szło (podejrzewam, że wtedy byłbym wściekły!), ale jakoś uznałem, że wszystko jest w porządku.

W takich sprawach moje podejście do życia jest wyjątkowo stoickie - mam rodzinę, jestem zdrowy (a teraz pewnie mój stan zdrowia jeszcze się trochę poprawi), mam przyjaciół. Jestem również współwłaścicielem świetnie prosperującej firmy, zostałem poczytnym autorem wysokich lotów literatury, która trafia w gusta masowego czytelnika. Poza tym mam dwuletnią Toyotę Tundrę i nowego psa, o którego od dawna upominała się Greta. Günther, jak mogłeś tak spaprać sobie życie?

Przypominamy, że razem z książką Steinera możecie zamówić w ciemno kolejną nowość dla fanów F1 od Wydawnictwa SQN.

Guenther Steiner, druga książka, tajemnicza książka, Wydawnictwo SQN.