Szef McLarena zwrócił uwagę na fakt, że Lando Norris odegrał bardzo ważną rolę w drugim zwycięstwie Oscara Piastriego w F1. To za sprawą jego osoby Red Bull nie zdołał zrealizować swojego sprytnego zagrania strategicznego.
Przebieg niedzielnej rywalizacji na ulicznym torze w Baku ponownie był bardzo emocjonujący, a najlepszy tego dnia okazał się Australijczyk z papajowego obozu. Duża jest w tym zasługa oczywiście samego zainteresowanego, który skutecznie atakował i bronił się przed Charlesem Leclerciem, ale w tej historii jest też inny, drugoplanowy bohater.
Mowa w tym przypadku o jego partnerze z ekipy, który w trakcie wyścigu zagrał drużynowo i spowolnił Sergio Pereza w drugim sektorze, gdy ten próbował strategicznie podciąć Oscara Piastriego. Właśnie to umożliwiło zawodnikowi z Melbourne obronić pozycję na torze i wyjechać z alei serwisowej tuż przed reprezentantem Red Bulla.
Podczas spotkania z mediami Andrea Stella podkreślił, że bez takiej współpracy McLaren mógłby nie świętować dziś kolejnego zwycięstwa i objęcia prowadzenia w mistrzostwach.
- Gdyby nie pomoc Lando, Perez wyjechałby przed Oscarem, a wyścig rozwinąłby się zupełnie inaczej - ocenił Włoch. - Moim zdaniem 50% zasług za wygraną Oscara należy przypisać dziś Lando. To pokazuje, że ścigamy się jako jeden zespół.
- Przed weekendem mieliśmy te rozmowy o wspieraniu jednego podopiecznego, ale nasze podejście jest takie, że w każdy weekend próbujemy maksymalizować wyniki zespołu. Jeśli jeden kierowca potrzebuje pomocy, to mu jej udzielimy, ale jeśli drugi znajdzie się w potrzebie, to również. To nasza siła w tak twardej walce.
Stella z dużym uznaniem wypowiedział się również o odważnym ataku Oscara Piastriego na Charlesa Leclerca. Jego zdaniem przy podobnych osiągach samochodu to kierowca może zdecydować o triumfie.
- Nie było za dużych różnic między Ferrari, McLarenem i Red Bullem - tłumaczył szef stajni z Woking. - Każdy mógł wygrać i był w zasięgu jednej dziesiątej. Jazda z przodu pozwalała kontrolować wyścig. Nawet przy tak długiej prostej jest wystarczająco dużo zakrętów, aby zrobić sobie zapas, który pozwala na tę kontrolę.
- Oscar wykorzystał przewagę twardych opon, które były w idealnym okienku wtedy, gdy Leclerc zjechał. Miał wystarczającą przewagę, aby zaatakować, choć i tak zrobił to naprawdę z daleka. W tym przypadku trzeba podkreślić rolę kierowcy, bo tak bardzo opóźnił hamowanie i pokonał zakręt, że nawet nie musiał liczyć na zostawienie mu miejsca. To jeden z tych przypadków, gdzie widać talent i precyzyjne wykonanie, którymi Oscar zrobił różnicę. Bolidy były dziś natomiast bardzo zbliżone.