Andrea Stella zadeklarował dziś, że mistrzostwo świata kierowców F1 jest w zasięgu McLarena. Nie ukrywał, że większe szanse widzi po stronie Lando Norrisa, któremu trzeba będzie pomóc. Z drugiej strony jego wypowiedzi momentami były dość niejednoznaczne i nie wskazywały na ustanowienie wyraźnej hierarchii.

Runda na Monzy przyniosła kolejne zamieszanie z przodu z udziałem stajni z Woking. Gdy Norris i Piastri wyszli z pierwszej szykany na pozycjach 1-2, wyglądało na to, że mogą spokojnie rozegrać ten wyścig. Skuteczny atak Australijczyka na Brytyjczyka umożliwił jednak przebicie się na P2 Charlesowi Leclercowi, a ten następnie, wykorzystując tempo i pracę opon, sprzątnął rywalom zwycięstwo na innej strategii.

Starcie z pierwszego kółka wywołało mnóstwo emocji i dyskusji, szczególnie tej na temat klasyfikacji kierowców. Nadanie priorytetu będącemu wyżej Lando nie byłoby szczególnie zaskakujące, ale do tej pory McLaren unikał mówienia o tym, że tytuł w klasyfikacji indywidualnej jest realny, a ponadto nie chciał postawić na jednego konia. Teraz, szczególnie po pełnych obaw wypowiedziach Maxa Verstappena, narracja uległa zmianie.

- Zobaczymy wspólnie [czy kierowcy trzymali się papajowych zasad] - mówił Stella o walce z początku wyścigu. - Być może zaktualizujemy je, aby pozwoliły nam w najlepszy sposób walczyć o mistrzostwo kierowców i konstruktorów. Przede wszystkim musimy zdać sobie sprawę z tego, że nie tylko mistrzostwo konstruktorów jest możliwe. Patrząc z perspektywy zawodników i biorąc pod uwagę nasz samochód oraz problemy Red Bulla, [ten tytuł] również na pewno jest możliwy. Musimy więc być w stanie - i jako zespół, i wraz z Lando - rzucić się w pogoń za dwoma tytułami.

- Max jest dobry nie tylko, gdy znajduje się na torze, ale też dobrze gada. Wie, że w tej chwili jeździ autem, które postawi przed nim pewne wyzwania. My natomiast musimy być lepsi w wykorzystywaniu okazji, które oferuje nam niewalczący o podia Red Bull. Nie tylko na dystansie wyścigu, ale i na pierwszym okrążeniu. Mam nadzieję, że McLareny będą startować z przodu częściej, ale musimy upewnić się, że to będzie wiązało się i z najlepszym interesem zespołu, i Lando.

Po tych słowach dopytano go, czy ma na myśli, że to Lando Norris jest jedynym kierowcą McLarena, który ma szansę na mistrzostwo świata.

- Obaj kierowcy matematycznie mogą to zrobić, ale Lando ma lepszą pozycję. Walczymy z Maxem Verstappenem, więc jeśli mielibyśmy wspierać jednego zawodnika, to musimy postawić na tego, który jest w najlepszym położeniu. Lando poza tym spisuje się bardzo dobrze, co pokazało pole position na Zandvoort i tutaj. Być może musimy dopracować pewne drobne rzeczy po stronie wyścigowej, które pomogą i jemu, i nam. Przykładem jest to pole position z Monzy. Patrząc na jego pierwsze okrążenie, przy wspólnej analizie możemy zobaczyć kilka rzeczy, które dało się zrobić troszkę lepiej. 

Włochowi naturalnie przypomniano jego doświadczenia z Ferrari i czasów dominacji Michaela Schumachera, który największe sukcesy święcił obok Rubensa Barrichello. Do momentu, aż w Mercedesie drugoplanowej roli nie przyjął Valtteri Bottas, to Brazylijczyk był synonimem pomocnika. Takie nazewnictwo nie spodobało się Stelli, który przy okazji wyjaśnił, skąd brało się jego specyficzne nastawienie do walki w obu klasyfikacjach.

- W Ferrari, gdy mieliśmy kierowcę odnoszącego sukcesy, to on osiągał te sukcesy na torze. Nawet gdy dostawał jawne wsparcie, to nie jestem przekonany, czy ono nie obracało się przeciwko nam. Dlatego trzeba podchodzić zdroworozsądkowo i szanować wartości wyścigowe. Trzeba podchodzić wraz ze wsparciem obu kierowców. Jeśli jeden z nich nie zaakceptuje pewnego sposobu działania, to nie odniesiemy sukcesów. 

- Kierowca numer 1 to coś, co sprawdza się w nagłówkach, ale nie sądzę, że tak samo jest w rzeczywistości - kontrował Andrea. - Bo co to niby znaczy? Co mają robić? Hipotetycznie, jeśli założymy, że Lando zahamował za wcześnie przed zakrętem nr 4, a Oscar naturalnie miał szansę, aby przejąć prowadzenie, to co oznacza ten status numeru 1? Że zaraz się zamienią? Bardzo trudno przełożyć tę definicję na rzeczywistość.

- Moim zdaniem lepiej pracować wspólnie, jako zespół, poznać opinie kierowców i powalczyć o ich cele w mistrzostwach. Bo teraz mistrzostwo kierowców jest przecież możliwe. Byliśmy trochę ostrożni przed Monzą, ale już widzimy, że McLaren może być konkurencyjny tam, gdzie w zeszłym roku nie był. Ten pakiet jest po prostu ogólnie bardzo mocny i może zostać ważnym narzędziem Lando w walce o mistrzostwo. 

Proszony o powiedzenie, czego oczekiwałby od Oscara Piastriego, gdyby ten musiał zaakceptować brak walki o tytuł, odparł: - Jeśli będzie wspierał kolegę, to zdobycie mistrzostwa i tak będzie dużym kopem dla zespołu. Jeśli je zdobędziemy, będzie to dla nas potężny zastrzyk. I stanie się tak, nawet jeśli tytuł zgarnie inny kierowca. Nie możemy zapominać, że Oscar jest w swoim drugim sezonie w F1. Przyszłość należy do niego. Jeśli trzeba będzie wspierać i zespół, i Lando, dla niego to i tak jest inwestycja.