Aż trzech z pięciu kierowców, którzy zakończyli swoją czasówkę na etapie Q1, ma wymówkę w postaci pecha. Dwóch z nich może pokazać palcem na Lance'a Strolla, który nieumyślnie popsuł ich przejazdy.
Pierwszym zawodnikiem, który nie miał szczęścia, był Nicholas Latifi. Problem z jednostką napędową na niezłym kółku, mogącym dać mu awans do Q2, opisaliśmy TUTAJ.
Ofiarą jego rodaka padli natomiast Daniel Ricciardo i Sebastian Vettel. Obaj najechali na brud, naniesiony na tor przez Astona z numerem 18, przez co stracili czas.
Stroll nie popełnił tam dużego błędu, ale po prostu otarł się o trawę po lewej stronie, gdy składał się do zakrętu nr 13. To sprawiło, że nawierzchnia chwilowo nie dawała optymalnej przyczepności, o czym błyskawicznie przekonali się kierowcy jadących za nim bolidów.
- Okrążenie było przyzwoite - tłumaczył Australijczyk na wieczornym spotkaniu z mediami. - Mogło być wystarczająco dobre, by awansować. Będąc zachowawczym, to pewnie byłby czas w granicach 1:11.8.
- Stroll zahaczył lewym tyłem na wejściu w zakręt nr 13. To kosztowało mnie czas, ale tak się zdarza. Naniósł wiele brudu na tor, a ja straciłem tam niemalże wszystko. Vettel jechał bezpośrednio przede mną i obrócił się z tego samego powodu. Lando był następny i też stracił czas, patrząc na to, co mi powiedziano.
- W tamtym miejscu uciekło jakieś 0.3 sekundy, co stanowiło różnicę. Wyjechałem z zakrętu nr 12 i widziałem chmurę pyłu. Zbliżając się, mogłem dostrzec, że tor był pokryty piachem. Zahamowałem wcześniej, spodziewając się tego [problemów], ale i tak wyrzuciło mnie szerzej. Bez tego pewnie dałoby radę awansować, zyskując te 0.3 sekundy.
Vettel, który był bliżej swojego zespołowego kolegi i zaliczył też większą przygodę, tracąc kontrolę nad bolidem i wpadając w żwir na zewnętrznej, również wiedział, co się święci, gdy tylko zauważył chmurę.
- Uciekły mi wszystkie cztery koła na wejściu. Potem jechałem już szerzej i straciłem tył. Widziałem, że najechałem na piach tylko po lewej stronie, ale to wystarczyło. Chciałem skręcić, ale samochód nie był w stanie pokonać zakrętu.
- Nie wiem, kto wyjechał szerzej przede mną - mówił na gorąco. - Widziałem, że było trochę kurzu. To nie tak, że sam wyjechałem poza tor, bo wszystko działo się na nim. Zahaczyłem o piach po lewej stronie nawierzchni i tyle.
Lance, który zastawił pułapkę na dwóch kierowców, ostatecznie również dołączył do grona pechowców. Problem z hydrauliką uniemożliwił mu udział w Q3, przez musiał zadowolić się 10. miejscem.