Lance Stroll opisał, z jak dużym cierpieniem zmagał się w trakcie otwierającego sezon 2023 wyścigu.
Kanadyjczyk zdołał przejechać cały weekend w Bahrajnie za kierownicą maszyny AMR23, którą dowiózł do mety na szóstym miejscu. Biorąc pod uwagę mniejsze doświadczenie w nowym bolidzie oraz obecny dyskomfort, wywalczenie solidnych punktów i stoczenie kilku zaciekłych pojedynków należy uznać za osiągnięcia godne pochwały.
Początek niedzielnych zmagań nie ułożył się jednak całkowicie po myśli 24-latka, który przyprawił swój zespół o szybsze bicie serca. Po zgaśnięciu czerwonych świateł zawodnik Astona Martina rywalizował z Georgem Russellem, a próba obronienia pozycji w zakręcie nr 4 poprzez mocne opóźnienie hamowania zakończyła się dotknięciem tylnego koła samochodu Fernando Alonso.
Mimo nawiązania kontaktu zielone konstrukcje kontynuowały ściganie bez widocznych uszkodzeń, ale Stroll odczuł negatywne skutki tego incydentu. Stan jego nadgarstków uległ pogorszeniu, przez co zdobywca P6 miał problemy w dalszej części rywalizacji, podczas której uronił nawet kilka łez.
- Szczerze mówiąc, timing całego zdarzenia był naprawdę fatalny - zaczął swoją wypowiedź na antenie Sky. - Jechałem po wewnętrznej stronie [zakrętu nr 4], próbując utrzymać się przed Russellem. Zahamowałem późno, a Fernando ścigał się z Lewisem i ściął zakręt, przez co nawiązaliśmy kontakt.
- Ten moment był okropny, biorąc pod uwagę, jak wspaniałe rzeczy zrobiliśmy dzisiaj z samochodem. Po dotknięciu się z Fernando moje nadgarstki płonęły z bólu, przez który uroniłem kilka łez. Na szczęście obaj pozostaliśmy na torze, uniknęliśmy kłopotów i przejechaliśmy dobry wyścig.
Reprezentant stajni z Silverstone wyjawił również, że początkowe prognozy lekarzy dotyczące jego powrotu do rywalizacji nie były zbyt pozytywne. - To była niesamowita podróż. Ostatnie dwa tygodnie były najbardziej szalone w moim życiu. To fatalny moment na wypadek rowerowy, a lekarze mówili mi, że może będę mógł wrócić w Australii, a może w Baku.
- Światełko na końcu tunelu było trudne do zauważenia, ale miałem do czynienia z niesamowitym zespołem medycznym, który pomógł mi w tej drodze. Gdyby nie specjaliści, nie byłoby mnie tutaj, nie mógłbym prowadzić samochodu. Jest lista osób, którym zawdzięczam swój pobyt w tym miejscu.
Do sytuacji z pierwszego okrążenia odniósł się także Alonso, który początkowo nie wiedział, kto był sprawcą kontaktu. - Myślałem, że to George [doprowadził do kontaktu]. Obejrzałem później powtórkę w TV i zdałem sobie sprawę, że był to Lance. Miał bardzo dobry start, ponieważ znalazł się obok mnie w T4 - wyznał na konferencji prasowej dla top 3 wyścigu.
- Mieliśmy szczęście, że oba samochody nie napotkały żadnych problemów i mogliśmy kontynuować jazdę. To był nasz szczęśliwy dzień pod wieloma względami. Mam na myśli nie tylko ten kontakt, ale też posiadanie mocnego bolidu. Jestem zadowolony z powodu zespołu, który na to zasłużył.