Komisja Etyki FIA wystosowała dziś finalne oświadczenie ws. przewodniczącego Federacji.
W ostatnich dniach w środowisku F1 pojawiła się kolejna bardzo interesująca historia, która dotyczyła obecnego prezydenta organu zarządzającego, czyli Mohammeda Ben Sulayema.
Według źródeł BBC Emiratczyk miał rzekomo wywierać presję na sędziów w kontekście anulowania kary dla Fernando Alonso podczas zeszłorocznego wyścigu w Arabii Saudyjskiej. Gdyby tego było mało, dzień później to samo źródło przekazało, iż sam zainteresowany miał także ingerować w zablokowanie homologacji dla ulicznego toru w Światowej Stolicy Rozrywki - Las Vegas.
Z uwagi na skalę oskarżeń sprawa bardzo szybko trafiła do specjalnego odłamu organizacji, który na przestrzeni 4-6 tygodni miał opublikować specjalny raport z opisywanego dochodzenia.
W praktyce tak też się stało, gdyż dziś otrzymaliśmy stosowny komunikat w tej sprawie, w którym przekazano, iż po 30-dniowym postępowaniu i przesłuchaniu 11 świadków Komisja Etyki FIA nie znalazła żadnych dowodów świadczących o winie Sulayema. Tym samym 62-latek został całkowicie oczyszczony z omawianych zarzutów i nadal będzie sprawował swoje dotychczasowe stanowisko.
W swoim oświadczeniu FIA doceniła pełną współpracę i transparentność prezydenta.
Mimo kalibru oskarżeń taki werdykt można było uznać za spodziewany. Niedługo po publikacji BBC pojawił się artykuł australijskiego Speedcafe, w którym twierdzono, że dowody już w momencie wydostania się wątku do mediów miały wyglądać na bezpodstawne. Takie słowo padło też w dzisiejszej informacji FIA.